Stara Sadyba zaistniała w tych wyborach za sprawą dwóch kobiet. Obie rzadko pojawiały się w mediach, ale ich wkład w zwycięstwo opozycji jest bezdyskusyjny.
Pierwsza z pań to Katarzyna Piekarska. Niegdyś związana z lewicą, obecnie członkini Koalicji Obywatelskiej. Ma już za sobą pięć kadencji Sejmu – najpierw z ramienia Unii Wolności i Sojuszu Lewicy Demokratycznej, a ostatnio Koalicji Obywatelskiej. W swojej karierze pełniła m.in. funkcję wiceministra w MSWiA (w 1997 r.). W tegorocznych wyborach została wystawiona w Warszawie na liście KO z numerem 6. Zdobyła 8748 głosów, niemal dokładnie tyle, ile cztery lata temu w poprzednich wyborach do Sejmu (8780). Ten wynik pozwolił jej znów wejść do parlamentu. To jedyna przedstawicielka Sadyby w przyszłym Sejmie.
Druga zwyciężczyni wyborów, pochodząca z Sadyby, to Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Socjolożka, w latach 2012–2014 wiceminister w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, a w latach 2014–2016 ambasadorka Polski w Rosji. Pełniła funkcje kierownicze w Ośrodku Studiów Wschodnich i Fundacji Batorego. W 2020 znalazła się w sztabie wyborczym kandydata w wyborach prezydenckich Szymona Hołowni. Ostatnio pełniła funkcję dyrektora Instytutu Strategie 2050, stanowiącego zaplecze analityczno-programowe ruchu Polska 2050. W zakończonych właśnie wyborach parlamentarnych była szefową sztabu wyborczego Trzeciej Drogi. Zdobycie przez to ugrupowanie 14,4% głosów w wyborach do Sejmu i trzeciego miejsca wśród komitetów wyborczych to w dużej mierze jej zasługa.
Jest jeszcze coś co łączy obie panie – obie kierowały sztabami wyborczymi. Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz – właśnie co była szefową sztabu Trzeciej Drogi, a Katarzyna Piekarska w wyborach prezydenckich w 2005 - szefową sztabu kandydata na prezydenta Włodzimierza Cimoszewicza. Ostatecznie Katarzynie Piekarskiej nie dane było sprawdzić swojej skuteczności na tym stanowisku, ponieważ Cimoszewicz zrezygnował z kandydowania jeszcze w trakcie trwania kampanii.