17 listopada 2015 zmarła Barbara Szczepkowska z domu Gessner. Była Sadybianką z krwi i kości. Od urodzenia w 1936 mieszkała w Bloku Oficerskim przy Morszyńskiej/Powsińskiej.
Jeszcze w kwietniu tego roku barwnie opowiadała o swoim dzieciństwie na Sadybie. Wiele z tych anegdot znalazło się w książce „Banany z cukru pudru” Barbary Caillot-Dubus i Aleksandry Karkowskiej, która miała swoją premierę we wrześniu 2015 i która - jak dowiedzieliśmy się od autorek - sprawiła jej dużo radości. Wyjęliśmy te fragmenty z książki i przedstawiamy poniżej. Zapamiętajmy ją taką, jaka była kiedyś.
Dzieciństwo
„Kiedyś wzięłam durszlak z kuchni. Łowiłam nim ryby w kanałku przy domu. Piskorze. Takie małe wijące sie rybki. Babcia robiła z nich pyszne kotlety.” (str. 12)
„Zawsze chciałam być żołnierzem. Mówiłam: "Idę do wojska, więc tabliczka mnożenia nie jest mi potrzebna." Nie chciałam się uczyć. Kiedyś ciotka zaczepiła wojskowego i zapytała przy mnie, czy jeśli ta panienka chce iść do wojska, to potrzebna jej będzie tabliczka mnożenia. On powiedział, że musowo. Więc usiadłam w kącie przy piecu i się jej nauczyłam.” (str. 40)
"Miałam jakiegoś fioła na punkcie fosy. W brązowych bucikach, pończochach w prążki i sukience całe dnie stałam w wodzie, jak tylko lód stopniał. Wszystko mnie tam interesowało, żaby, kijanki, ptaki."
"Łapałam żaby, było ich dużo i to nie był problem. One wiedziały, że są łapane, i uciekały. Przynosiłam je do domu. Mama musiała zasłaniać talerz ręką, bo jej żaby po stole skakały."
"Byłam też na wszystkich wierzbach, wspinałam się i wpadałam do fosy razem z gałęzią, bo wierzby są kruche." (str. 56)
"Bawiliśmy się w wojnę, w Niemców i Powstańców. Koło figury Matki Boskiej na podwórku były donice cementowe z piaskiem. Grzebaliśmy w nich i znajdowaliśmy naboje i granaty, które schowali Powstańcy. Rozbieraliśmy naboje, bo ich czubki były idealne do strzał do luku, rozkręcaliśmy granaty, bo siekańce ze środka były świetne jako naboje do procy." (str. 66)
"Przy szosie rosły topole, a na tych topolach siedziały ogromne jak dłoń białe ćmy, z wąsami. Piękne były." (str. 106)
Dorosłe życie
W jednym ze źródeł o starej Sadybie, artykule „Czas jednej ulicy”, opublikowanym w Polityce w 1999 roku, znaleźliśmy fragment, który opowiada o jej dorosłym życiu w czasach PRL-u.
„Gdy Barbarze Gessner (po mężu Szczepkowskiej - przyp. red. Sadyba24) i jej matce odebrano mieszkanie, najpierw na siedzibę Komitetu Dzielnicowego PZPR, a potem na cztery lokale dla partyjnych działaczy, przedwojenna premierowa, jak o niej czasem mówiono w bloku (Irena Zyndram-Kościałkowska - brat jej męża, Marian Zyndram-Kościałkowski był premierem II Rzeczpospolitej – przyp. red.), interweniowała, gdzie mogła. Dotarła nawet do Józefa Cyrankiewicza.”
Jak widać, życie pani Barbary było barwne, choć nie zawsze beztroskie. Pogrzeb odbędzie się 25 listopada.