Ukazała się właśnie nietypowa detektywistyczna książka o Warszawie. W jednym z jej rozdziałów, poświęconym Mokotowowi, związana z Sadybą dziennikarka i autorka książek dla młodzieży, rozprawia się z mitem Stanisława Herakliusza Lubomirskiego – człowieka, który uczynił z prowincjonalnego Czerniakowa ważne miejsce na mapie Warszawy. Wiadomo o nim, że na Czerniakowie zbudował swoją letnią rezydencję, sprowadził relikwie św. Bonifacego, założył klasztor Bernardynów. Ale co nakłoniło go do tak niezwykłych czynów? To pozostaje w sferze mitów i domysłów. Wykorzystując te niejasne okoliczności, Małgorzata Piekarska świadomie miesza prawdę z fikcją, snując nową miejską legendę. Pomaga jej w tym konwencja książki detektywistycznej.
Fragmenty
Oto fragmenty książki „Czucie i wiara” dotyczące Lubomirskiego i Czerniakowa.
(…) Brat Maksencjusz miał swoją teorię, i to, jak twierdził, popartą dowodami w postaci pism i książek, które znalazł w klasztornych archiwach.
– Dla wielu ludzi było dziwne to, że nagle Lubomirski się nawrócił – powiedział brat Maksencjusz i przypomniał nam, że książę rozczytywał się w pogańskich filozofach, a nawet napisał Rozmowy Artakserksesa z Ewandrem. Brat Maksencjusz wyczytał, że Stanisław Herakliusz Lubomirski Lubomirski zaczął pisać dzieło, w którym chciał jako filozof dowieść, że życie ludzkie kończy się wraz ze śmiercią człowieka, a dusza wcale nie jest nieśmiertelna. Wyczytał to w książce napisanej przez byłego rektora tego kościoła, księdza Józefa Mrozowskiego. Tamże ksiądz Mrozowski napisał o cudownym nawróceniu się Lubomirskiego. Podobno jego początek miał miejsce właśnie na polach i bezdrożach Czerniakowa, na których książę polował na zające. Było to w 1685 roku, kiedy królem był Jan III Sobieski. – Nic wam nie mówi ta data? – spytał brat Maksencjusz, przerywając swoją opowieść i świdrując nas oczami niemal na wylot.
– Chyba taka widnieje na srebrnym talarze… – bąknęliśmy chórem, a zadowolony z naszej odpowiedzi brat Maksencjusz wrócił do opowieści.
– I właśnie wtedy Lubomirski wraz ze swą świtą spotkał na drodze… – W tym momencie brat Maksencjusz wyjął z kieszeni habitu małą książeczkę i przeczytał – „ugrzęzły w trzęsawisku wóz z ciałem wieśniaka, które uboga wdowa płacząc rzewnie i łkając usiłowała wydostać i na cmentarz do kościoła zawieść”.
– Ale jakiego wieśniaka i jaki cmentarz?
Tego brat Maksencjusz nie wiedział, bo w książce księdza Mrozowskiego nie zostało to napisane. Lubomirskiemu ponoć żal zrobiło się kobiety. Kazał sługom wóz z błota wyciągnąć, a kobiecie dał na pochówek… talara.
Brat Maksencjusz znów przerwał, ale tylko na chwilę. Spojrzał na nas uważnie i powiedział:
– Talara!
Skinęliśmy głowami, ale nie odezwaliśmy się nawet słowem, dając tym samym znak, by brat Maksencjusz kontynuował historię.
– Wieczorem Lubomirski zażywał kąpieli w Łazience, czyli swojej rezydencji, poprzedniczce pałacu Na Wodzie. Potem siadł do pisania swego wielkiego w zamyśle dzieła o śmiertelności duszy ludzkiej. Nagle usłyszał za sobą jakiś szelest. Chciał skarcić sługę przeszkadzającego mu w pracy. Odwrócił się i… – brat Maksencjusz zawiesił głos, a my w najwyższym stopniu zaciekawieni spytaliśmy chórem:
– I co?
– I okazało się, że tam stał ten wieśniak, którego ciało przed południem kazał z błota wyciągnąć i po chrześcijańsku pochować. Mało tego! Ów wieśniak oddał księciu Lubomirskiemu tego talara, którego wdowa po nim dostała na jego pochówek! I oddając, nakazał zaprzestania pisania dzieła, bo jak wyznał przerażonemu Lubomirskiemu – tu brat Maksencjusz znów sięgnął po książkę i przeczytał: – „dusza ludzka żyje po śmierci ciała, bo ją Bóg stworzył na obraz i podobieństwo swoje, bo jest duchem, tak jak jam stanął przed tobą, choć ciało moje jest w grobie”. Ponoć zaraz po wypowiedzeniu tych słów zjawisko zniknęło. Lubomirski najpierw wyskoczył skarcić służbę za to, że wpuściła przed jego oblicze obdartego człowieka, ale dworzanie przysięgali, że nie widzieli nikogo. I tylko na stoliku leżał talar, zakrywając skreślone jego własną ręką słowa, że dusza ludzka nie istnieje. (…)
Więcej
Dziękujemy autorce za zgodę na publikację fragmentów książki. Więcej o książce „Czucie i wiara” znajdziecie pod adresem: http://czucieiwiara.pl/?page_id=922
Chętnym polecamy przeczytanie krótkiej historii Lubomirskiego, opowiedzianej z bardziej racjonalnego punktu widzenia przez Jerzego Majewskiego (artykuł: „Czerniaków – dwór Lubomirskiego” Gazeta Wyborcza, 24.04.2003, http://wyborcza.pl/1,94900,1443238.html)