Z początkiem lipca zmienił się proboszcz na starej Sadybie. W miejsce ks. Tadeusza Jarząba, który po 12 latach przeszedł na emeryturę, na czele parafii św. Tadeusza Apostoła stanął ks. Rafał Sikorski.
Marketingu używam do ewangelizacji
To zmiana rewolucyjna z wielu powodów. Po pierwsze, ze względu na wiek. Nowy proboszcz ma zaledwie 42 lata. Jeśli nie zajdą nieprzewidziane okoliczności, na Sadybie pozostanie więc jeszcze ponad dwadzieścia lat (księża przechodzą na emeryturę w wieku 65 lat).
Po drugie, ks. Sikorski to człowiek niekonwencjonalny. Aby się o tym przekonać wystarczy wejść na jego profil na Facebooku. W oczy natychmiast rzucają się zdjęcia z prywatnych wypraw, gdzie widać go w zwykłym cywilnym ubraniu. Przy okazji akcji duszpasterskich ks. Rafał wstawia na Facebooka również zdjęcia, gdy przebrany jest w pasującego do tematu rekolekcji bohatera książki lub filmu. Nie kryje, że uwielbia jeździć rowerem górskim i chodzić po górach. Kiedy ukradziono mu ulubiony rower, wstawił do mediów społecznościowych jego zdjęcie i szczegółowy opis, a apel o odnalezienie udostępniło sto pięćdziesiąt osób.
Odważne akcje marketingowe to jego specjalność. Nic dziwnego - przez 7 lat prowadził duszpasterstwo akademickie w kościele św. Anny na Krakowskim Przedmieściu. Niekonwencjonalne działania są w takich miejscach kluczem do przyciągnięcia studentów. W 2013 roku ks. Rafał zasłynął tam z akcji „Dżemik babuni, czyli warszawskie babcie kochają studentów”. Na kościele akademickim wywiesił baner: "O godz. 7 z przystanku św. Anna rusza PKS Roraty. Przewoźnik zapewnia studentom duchową podróż przez Adwent, bezprzewodowe połączenie z Jezusem". Było też coś konkretnego na zachętę: "Każdego dnia do wygrania oryginalny dżemik babuni. Z nami to zaszczyt być słoikiem". Mimo wczesnej pory, na roratach wszystkie ławki były zajęte.
Innym razem ks. Rafał wymyślił akcję "Gorączka Piątkowej Nocy". Podczas całonocnej adoracji w kościele św. Anny grały min. zespoły Brighter Day i gospelowy Z potrzeby serca. Roraty akademickie w 2014 roku nazwał „Trzej muszkieterowie: w obronie wiary, nadziei i miłości”.
W Gazecie Stołecznej tłumaczył: - Jesteśmy pokoleniem obrazu. Staramy się zdobycze "współczesnej cywilizacji" jak marketing używać w ewangelizacji. Oczywiście reklama musi być ze smakiem. Jezus też używał przypowieści, mówił obrazami.
Liczy się każdy człowiek. Znany z imienia i nazwiska
Niekonwencjonalne metody idą w parze z otwartością na świeckich. – Chciałbym prowadzić duszpasterstwo personalne – mówi ks. Rafał w rozmowie z portalem Sadyba24. – To odwrotność duszpasterstwa tłumu, gdzie wierni są kapłanom nieznani – tłumaczy.
Swoją otwartość na nawiązywanie osobistych relacji z wiernymi wyniósł z duszpasterstwa akademickiego. Najpierw stworzył i rozkręcił wspólnotę studentów w swojej pierwszej parafii Dobrego Pasterza na rogu Olbrachta i Redutowej na Woli – w parafii, na której terenie nie było ani jednego akademika. Potem gromadził tłumy studentów we wspominanym już kościele św. Anny na Krakowskim Przedmieściu. Ale jeszcze bardziej o sile osobistych relacji przekonał się podczas czteroletniej misji, którą w latach 2018-2022 odbył w Reykjaviku na Islandii.
- Islandia nauczyła mnie, że liczy się każdy człowiek. Znany z imienia i nazwiska, twarzy, uśmiechu – wyznał portalowi stacja7. I dalej: -Cieszy każdy, kto przychodzi do kościoła. Tam jest inny styl duszpasterstwa, który coraz częściej będzie też obecny w Polsce. Trzeba wychodzić i szukać ludzi – jak pasterz szuka owiec – opowiada. Choć na Islandii to akurat owiec było więcej niż ludzi – dodaje ze śmiechem.
Ks. Rafał wspomina w rozmowie z portalem Sadyba24, że będąc na Islandii niejednokrotnie spotykał się z parafianami poza murami kościoła. – Wszyscy znali mój numer komórki, bo nie prowadziliśmy kancelarii, a społeczność była dość mała. Telefony dostawałem o każdej porze dnia – mówi. Liczba znajomych nowego sadybiańskiego proboszcza może imponować. Na Facebooku jest ich ponad tysiąc dwieście.
- Islandia nauczyła mnie też dużej bezpośredniości, otwartości i bliskości z ludźmi, tego, że potrzebujemy siebie wzajemnie: księża i świeccy. Z tym doświadczeniem przyjadę na Sadybę – zapewnia w katolickim portalu.
Jeziorko Czerniakowskie, sylwester na 100 par i kawiarenka na Sadybie
W dniu odebrania nominacji na proboszcza, 8 czerwca, nowy proboszcz z Sadyby nie krył, że niewiele wie o swoim nowym wyzwaniu. - Nie znam jeszcze parafii, byłem tam może ze dwa razy w życiu, natomiast to też będzie dla mnie nowa misja. Słyszałem, że w parafii są aktywni świeccy, z czego bardzo się cieszę i że są dwa zgromadzenia sióstr zakonnych. Nigdy nie grałem solo – mówił ks. Rafał stacji7.
Po ponad miesiącu pracy (misję na Sadybie rozpoczął 1 lipca), nowy proboszcz wie już znacznie więcej. – Intensywnie chodzę po okolicy, po uliczkach osiedla. Niektórzy mieszkańcy zaczynają mnie rozpoznawać. Czasem nawet dzwonię do drzwi mijanych domów. Poznałem też kilku aktywnych świeckich, którzy działają na Sadybie, nie wspominając o tutejszych szkołach – mówi nam nowy proboszcz.
Na pytanie, czy ma już jakiś plan na ewangelizację osiedla i czy jest w nim miejsce na banery z odważnymi hasłami, znane ze św. Anny, ks. Sikorski odpowiada gromkim śmiechem. – Tak, mam plan. Na banery też pewnie przyjdzie czas, bo Goraszewska, przy której stoi kościół, jest na często uczęśzczanym szlaku między autobusami na Powsińskiej a plażą na Jeziorku Czerniakowskim. W przyszłym roku planuję na przykład wykorzystać do ewangelizacji Jeziorko Czerniakowskie – zapowiada tajemniczo. Nie chce jednak zdradzić szczegółów. Bardziej konkretnie wypowiada się o tym, co ma się zdarzyć w najbliższym czasie.
– Od września wraz z czterema małżeństwami z parafii zaczynamy seminarium dla małżeństw. Nie dla przyszłych małżeństw, tylko dla już istniejących – wyjaśnia. – Będą tam świadectwa par, ale też warsztaty i plan pracy dla małżeństwa na co dzień. Chcę by były też wspólne wyjazdy z małżeństwami, a na koniec roku wspólny sylwester na 100 par – dodaje.
Nowy proboszcz z Sadyby zapowiada też, że w dolnym kościele urządzi kawiarenkę i uczyni z niej żywe miejsce spotkań towarzyskich dla parafian. Takie kawiarenki działają w wielu kościołach akademickich, m.in. u Dominikanów na Służewie, ale na spokojnym, willowym osiedlu oznaczać to będzie spory wyłom w dotychczasowych relacjach księży z parafianami.
Są też zupełnie luźne pomysły. – Marzą mi się wycieczki na rowerach, obozy wędrowne – mówi ks. Rafał. – Jestem też fanem gier planszowych. Może znajdzie się też tu ktoś, kto będzie chciał pograć. Sam mam pokaźną kolekcję planszówek. Raz w miesiącu moglibyśmy organizować jakiś turniej.
Na razie z konkretnymi działaniami ks. Sikorski wstrzymuje się do chwili, kiedy z wakacji wrócą na parafię wszyscy księża. Połowa z nich jest nowa, delegowana na Sadybę w tym samym czasie co ich proboszcz. – Muszę jeszcze na chwilę wrócić na Islandię i pozamykać kilka spraw. Mianowanie na proboszcza trochę mnie zaskoczyło i na pewno nie było w moich planach tak szybko – mówi naszemu portalowi ks. Sikorski. - Ale bardzo lubię wyzwania. A ponieważ fascynuje mnie kolarstwo górskie, to wiem, że na trasie bywa ciężko, ale na końcu jest piękny widok. I takie mam zadanie – śmieje się nowy proboszcz.