Niewielu kojarzy go z prawdziwym nazwiskiem. Wszyscy znają go za to jako wokalistę reggae i ragamuffin Pablopavo. Wydał trzy płyty z najpopularniejszym polskim zespołem reggae Vavamuffin, dwie solowe (trzecia w drodze) jako Pablopavo i Ludziki. Zagrał ponad 400 koncertów. Grał na największych polskich festiwalach, w tym dla 200 tysięcy ludzi na festiwalu Woodstock. Niewielu wie, że pierwsze kroki w swojej muzycznej karierze robił jednak na Sadybie, a konkretnie w piwnicy swojego przyjaciela w Kamienicy Oficerskiej przy Morszyńskiej.
Tak naprawdę, Pablopavo nie pochodzi z Sadyby, lecz ze Stegien. Postanowiliśmy go jednak uhonorować w kategorii Ludzie Sadyby za niezwykłą wręcz admirację dla Sadyby. Przy różnych okazjach i wielokrotnie, nieprzymuszony, wspomina o swoim przywiązaniu do tej części Mokotowa. Pisał o niej opowiadania. Tu stworzył z kolegami pierwsze swoje zespoły Antikonsjum (1998), Saduba (2000), Zjednoczenie sound system, (2000) i Magara (2001). Dzięki niemu w refrenie największego przeboju formacji Vavamuffin znalazł się tekst „Buja Sadyba mnie”.
Z racji przypadających 30 marca, 35. urodzin Pawła Sołtysa, prezentujemy fragment jego wspomnień o Sadybie, pochodzący z jednego z wywiadów, oraz jak dotąd największy jego solowy przebój – Telehon. Powrócimy do Pablopavo już wkrótce – w najbliższych 2 miesiącach ma się bowiem ukazać trzeci solowy album Pablopavo i Ludziki.
W większości są to emocje
Pablopavo: „Z Sadyby na Stegny idziesz taką świetną ulicą m. in. Truskawiecką, gdzie mieszkają ambasadorzy, są forty, rakiety. Tam jako dzieciaki żeśmy przyjeżdżali, wbijaliśmy się na rowerach nielegalnie w nocy, żeby pokręcić sobie działami samobieżnymi. To jest materiał na opowiadanie, a nie na wywiad, bo w większości są to emocje – a nie same historie. Przemierzyłem tą drogę pewnie z tysiąc razy, jadąc na ramce u kolegi, albo idąc bardzo zmęczonym krokiem. Wiedziałem, które okno jest czyje, wiedziałem czy ktoś śpi czy czyta…
To taka kraina dzieciństwa. Nie chcę popadać w tani sentymentalizm, ale było super. Sadyba oficerska- tam gdzie mieszkali przyjaciele, gdzie mieliśmy swój klub, piwnicę – w budynku z lat 20-tych. Zachowały się zdjęcia sprzed wojny, jak fosą wokół niego, oficerowie wozili swe damy w kapeluszach, w parku imienia Szczubełka siedzieli …
To wszystko ma swoje historie i to na zawsze pozostanie w moim sercu.
Wychowałem się na Stegnach, a na Sadybie miałem najbliższych przyjaciół.
Z tych przyjaźni powstał Antikonsjum, Magara… mieliśmy swój klub w piwnicy na Sadybie u Michała „Groszka ” Grochowiaka, gdzie się spotykaliśmy przez parę ładnych lat, mieliśmy swoją kanciapę, gdzie graliśmy niemal codziennie z Antikonsjumem.”