Zuzia Kowalewska mieszka na starej Sadybie od urodzenia. Z pozoru nic ją nie wyróżnia. Harcerka, gimnazjalistka jakich wiele. W sąsiedztwie znana jest jednak jako „dziewczynka ze zwierzętami”. Swój przydomek wzięła stąd, że od najmłodszych lat opiekuje się znajdami – zwierzętami, które znajdują się na granicy życia i śmierci. Te zaś szybko łapią z nią kontakt i przywiązują się niczym psy lub koty.
Zuzia pomogła wrócić do pełnej sprawności jeżom, gołębiom, wronom, kaczkom, srokom i sikorkom. Gdzie je znajduje? - Zwierzęta przychodzą „chyba same”. Czasami sąsiedzi wskazują miejsce – wyjaśnia tata nastolatki, Andrzej. Jako przykład podaje historię gołębia. - Robotnicy remontujący dach budynku wyrzucili gniazdo z gołębiami. Zuzia przygarnęła ostatniego żyjącego. Potem chodził za nią jak pies – mówi. Z kolei inna podopieczna Zuzi, sikorka wypadła z gniazda. - Sąsiadka powiedziała że „umiera”. Do dziś przychodzi się odżywiać słonecznikiem – wspomina z dumą pan Andrzej. Tata Zuzi ma też spory wkład w rozwój nietypowego hobby córki. To on pozszywał ojca rodziny jeży. Dziś uratowany jeż z całą swoją rodziną mieszka w domku, który wybudował pan Andrzej z Zuzią. Tata podpowiada też córce jak dbać o małe stworzenia, co dawać im do jedzenia.
O swoim nietypowym hobby opowiedziała kilka miesięcy temu w programie telewizji śniadaniowej. – Nie chcę być weterynarzem – powiedziała wtedy przed kamerami. – Nie mam do tego serca – dodała, zaskakująco.