Nikt z nas nie lubi ludzi konfliktowych, zwłaszcza na swoim podwórku. Intuicyjnie odsuwamy się od nich, ostentacyjnie ignorujemy, a nawet, w przypadkach skrajnych, wykluczamy z naszych konstelacji towarzyskich. Wystarczy nam konfliktów w domu i w pracy. I z dziećmi, z urzędnikami, kontrahentami, kurierami… (… cyklistami, himalaistami, impresjonistami, Eskimosami), żeby jeszcze naganne zachowania osób postronnych a konfliktowych znosić na co dzień. Spokój ponad wszystko. Ot co.
Nie zmienia to faktu, że każdy był, jest lub będzie w konflikcie. Czy oznacza to, że nie lubimy siebie? Lubimy, wiadomo. Czy wobec tego jesteśmy hipokrytami? Wykluczone. Lubimy siebie i wszyscy jesteśmy prostodusznie koncyliacyjni. Skąd więc na świecie konflikty?
Tu z pomocą przychodzi język, bo język nie kłamie. Proszę zauważyć, że co do zasady konflikty między jednostkami się rodzą, a wybuchają raczej między zbiorowościami. Nas interesuje pierwszy przypadek.
Skoro się rodzą, znaczy, że wymagają czasu. Konflikt jest więc procesem. Procesem, który ma swój początek, nie bójmy się tego powiedzieć, w napięciu o seksualnym charakterze. Jeśli emocjom dajemy nagły upust – chcąc nie chcąc zapładniamy. Następnie cała sprawa dojrzewa, jest w nas pielęgnowana, być może karmimy ją potrzebą poklasku dla swoich racji („ja ci pokażę!”), a nawet, o co Państwa nie podejrzewam, niezdrową żądzą rewanżu („już ja ci pokażę!”). Koniec końców drobne nieporozumienie z pierwszego trymestru przeobraża się w spór, spór w trymestrze drugim przeradza się w konflikt itd. Nie da się tego urodzić bez towarzyskiego cięcia.
Dlatego warto czasem zostać w domu i ostygnąć, ochłonąć nieco, jeśli sytuacja krytyczna – wyładować się na najbliższych. Ale pod żadnym pozorem nie ubliżać sąsiadowi, który na trzy minuty zaparkował na naszej posesji. Albo rzucił kiepa w świeżo zasadzone rabatki. Splunął na ogrodzenie. Nie powiedział „dzień dobry”. To są rzeczy śmieszne, którymi my, ludzie o wielkich nerwach i stalowej tolerancji nie powinniśmy sobie zaprzątać głowy. Spokój ponad wszystko!
Proszę przyjąć do wiadomości, że konflikty urastają do swojej rangi tylko wtedy, gdy są codziennie, jak trawnik w przydomowym ogródku, pielęgnowane. Pozwólmy trawie plenić się dziko, aż chwasty same przejdą przez płot.