Lewandowski daje pieniędze
Działacze sadybiańskiego klubu Delta Warszawa nie chcą, by ich dawny wychowanek, Robert Lewandowski, przeszedł do Bayernu Monachium. Musieliby się bowiem pożegnać z pokaźnym zastrzykiem pieniędzy. W grę wchodzi niebagatelna kwota… ponad pół miliona złotych.
Zgodnie z tzw. opłatą solidarnościową, stosowaną przez UEFA, wszystkie kluby, w których transferowany piłkarz trenował między 12. a 23. rokiem życia, otrzymują do podziału w sumie 5 procent kwoty transferu. Każdy sezon między 12. a 15. rokiem życia wart jest 0,25 procent tej kwoty, a między 16. a 23. rokiem – 0,50 procent. W przypadku Delty Warszawa, gdzie Robert Lewandowski trafił na jeden sezon w latach 2004-2005, w grę wchodzi 0,50 procent. Przy założeniu, że kwota transferu będzie wynosić 30 milionów euro, 0,5 procent oznaczałoby 150 tysięcy euro, czyli ponad 600 tysięcy złotych. Tyle mógłby otrzymać klub z ul. Jeziornej na Sadybie. Na taką samą kwotę mogłaby liczyć Legia, a po dwa razy więcej dostaliby: Varsovia, Znicz i Lech.
Delta w niepewności
Są tylko dwa problemy. Nie wiadomo, czy sadybiański klub w ogóle zostanie uwzględniony w podziale opłaty solidarnościowej, a jeśli tak, to czy uzyska całość ze wspomnianych 600 tysięcy złotych. Lewandowski był bowiem zarejestrowany na Sadybie tylko przez 3 miesiące, a nie rok. Tymczasem, według przepisów, za podstawę podziału pieniędzy przyjmuje się okres, w którym gracz był zarejestrowany.
Jest i drugi problem. Delta Warszawa może nie dostać żadnych pieniędzy, gdyby Robert Lewandowski ostatecznie wybrał ofertę Bayernu Monachium lub przedłużenie kontraktu z Borussią Dortmund. Wypłata następuje bowiem tylko w przypadku zmiany federacji krajowej, czyli transferu do innego kraju. W podobnej sytuacji znalazłyby się wszystkie pozostałe dawne kluby Lewandowskiego.
Sprawa transferu Roberta Lewandowskiego nie jest jeszcze przesądzona. Warto jednak pamiętać, że ostateczny wybór klubu będzie miał duży wpływ nie tylko na karierę polskiego snajpera, ale także na rozwój lokalnego klubu z Sadyby.