Wątpliwa przestępczość
To jeden z najspokojniejszych kwartałów, jakie znajdują się w naszym rewirze – twierdzi komendant strzegącego Sadyby komisariatu policji na Okrężnej 57, Marek Semeniuk. Nie notujemy tu prawie żadnych przypadków przestępczości – dodaje. Skąd zatem pomysł na grodzenie? Zapytany o to anonimowy przedstawiciel Spółdzielni Budowlano-Mieszkaniowej Społem z siedzibą przy Olesińskiej 19, przekonuje, że to wynik wniosku mieszkańców. Przyznaje jednak, że nie słyszał od nich o tym, by w tym regionie odnotowali ostatnio wzmożoną liczbę przestępstw.
To daleko posunięta przezorność – kwituje pomysł mieszkańców komisarz Semeniuk. Zaznacza przy tym, że nie wszędzie odradza takie rozwiązania. Według niego sprawdzają się na przykład w podlegających mu willowych osiedlach na Stegnach, które sąsiadują z blokowiskami. - Tam przestępczość zawsze była wysoka - uzasadnia.
Każdy grodzić może
Nie ma zatem przekonujących dowodów na to, by historyczne mini-osiedle na Zacisznej musiało się grodzić. Pozostaje jednak pytanie, czy mieszkańcy, chcąc podnieść swoje subiektywne poczucie bezpieczeństwa, mogą tak po prostu zdecydować o zamknięciu swojego terenu? Specjaliści z Urzędu Stołecznego Konserwatora Zabytków zaprzeczają. - To osiedle znajdujące się na terenie wpisanego do rejestru zabytków Miasta Ogrodu Sadyba, a zatem każda zmiana w przestrzeni tego obszaru musi wcześniej uzyskać zgodę konserwatora – powiedziała nam prosząca o zachowanie anonimowości przedstawicielka urzędu. Czy Spółdzielnia Społem wystąpiła o taką zgodę i ją uzyskała? Nasz rozmówca ze Spółdzielni uchylił się od jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie.
Zjawisko nasila się
Plaga grodzenia osiedli przybyła do Polski w latach 80-tych. W przeciwieństwie do krajów skandynawskich, gdzie takich osiedli nie ma w ogóle, a w Berlinie czy Paryżu istnieje zaledwie kilka, w Warszawie wybudowano ich już kilkaset. Najważniejszym powodem ich wznoszenia jest w Polsce nie tylko chęć podniesienia statusu i prestiż, ale głównie zapewnienie poczucia bezpieczeństwa. Paradoksalnie, grodzone osiedla sprawiają wrażenie luksusowych i tym właśnie przyciągają przestępców.
Na terenie Miasta Ogrodu Sadyba grodzone osiedle jest tylko jedno – stworzone kilka lat temu osiedle Sawa Park przy Pl. Rembowskiego. Idea miasta ogrodu, która inspirowała projektantów Sadyby w latach 20-tych XX wieku, w ogóle nie przewidywała dzielenia całości założenia na mniejsze, zamknięte kwartały, z wyjątkiem wydzielenia działek pod domy jednorodzinne. Nawet przepastne tereny zielone, z urządzonymi alejkami i pielęgnowaną zielenią, które miały pierwotnie powstać po wschodniej stronie Jeziorka Czerniakowskiego oraz po zachodniej stronie ulicy Powsińskiej miały pozostać ogólnodostępne. (Dziś, jak wiele parków w stolicy zostałyby zapewne ogrodzone wysokim ogrodzeniem i zamykane na noc.)
Istnieje alternatywa
Dawid Sztandera, prezes firmy Novum Plus, która buduje osiedle Rozalin w podpoznańskim Lusówku, zachwala alternatywę dla grodzonych osiedli. To holenderski pomysł budowania osiedli według projektu secure by design, czyli bezpieczeństwo poprzez projekt - mówi. Pomysł ten polega na zainstalowaniu systemu kamer, które w telewizji osiedlowej mogą na żądanie mieszkańca pokazać, co dzieje się w pobliżu. Każdy podejrzany szelest może być zatem szybko skonfrontowany z rzeczywistością. Całość dopełniają przeszklone klatki schodowe oraz dobrze oświetlona przestrzeń.
Czy mieszkańcy domów Społem przy Zacisznej zgodziliby się zrezygnować z grodzenia i w zamian zastosować holenderski patent na bezpieczeństwo? Do tej kontrowersyjnej sprawy jeszcze powrócimy. Co myślicie o inicjatywie mieszkańców Społem? Czekamy na wasze opinie pod adresem Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. albo na naszej stronie na Facebooku.