Europejska stolica, początek XXI wieku. W klubie sportowym Delta Warszawa nowy zarząd rozpoczyna starania o przeprowadzenie zmian strukturalnych. Pewnego dnia dochodzi do rozmowy przed wejściem do budynku klubowego. Padają ustalenia co i gdzie ma niebawem powstać na okolicznym terenie. W pewnym momencie ówczesny przewodniczący rady nadzorczej klubu, Andrzej Trzeciakowski, zdziwiony, pyta się współrozmówców - "Panowie! Czy ja dobrze widzę, na naszym bocznym boisku krowa się pasie?" Bez żadnej emocji Kazimierz Wijata odpowiada – „…to przecież normalne, nie ma się czemu dziwić, tak jest od zawsze”. Następnie opowiada zebranym, co zdarzyło się gdzieś w połowie lat 90. ubiegłego wieku.
I tak, przed spotkaniem ligowym, które miało zostać rozegrane na bocznym boisku, pan Kazio poszedł sprawdzić stan murawy z ówczesnym prezesem klubu, Januszem Mańkowskim. Działaczom dzielnie towarzyszył kibic, pan Rysio. Po dotarciu na boisko okazało się, że kilka krów pojada sobie tam trawę. Panowie przegonili bydlęta nieco poza obszar gry. Wszystkie krowy spokojnie zmieniły miejsce wypasu, jednak jedna pozostała w miejscu bez reakcji. Pan Rysio, który był najbliżej, jakąś znalezioną gałązką próbował pomóc zwierzakowi w zmianie decyzji. Niestety, nie przyniosło to żadnego rezultatu.
Panowie Janusz i Kazio ruszyli z pomocą. Szybko jednak włosy stanęły im dęba. Dostrzegli bowiem, że nie jest to zwykła krasula, lecz dorodny byczek. Rozpaczliwe znaki dawane panu Rysiowi na szczęście zostały dostrzeżone. Akcję przeganiania zwierzaka zaniechano, a cała grupa powoli zaczęła wracać do klubowej siedziby. Spokój podziałał widać na byczka kojąco, gdyż sam, bez dalszych ponagleń, przemieścił się kilkanaście metrów poza boisko. Niestety, dalej już nie miał ochoty nigdzie iść i przebywał przez cały mecz tuż za linią boczną.
Zdenerwowani działacze Delty udawali, że leżące opodal zwierzę nie stwarza żadnego zagrożenia. Na szczęście w niczym nie zorientowali się ani kibice, ani zawodnicy, ani nawet sędzia zawodów. Mecz zakończył się zwycięstwem piłkarzy Delty, a wszyscy cali i zdrowi rozeszli się do domów.
Ponieważ wiemy, że pamięć po latach lubi płatać figle, zachęcamy do kontaktu osoby, które mogą wnieść coś nowego do naszej historii. Czekamy na informacje pod adresem Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.. Z (dziś już nieżyjącym) Kazimierzem Wijatą, mieszkańcem Sadyby i działaczem warszawskiej Delty, rozmawiał Andrzej Trzeciakowski, obecny prezes klubu Delta Warszawa.