11-latek opowiada cztery historie z powstańczej Sadyby. Komizm miesza się w nich z tragedią. Jest 24 i 25 sierpnia 1944.
22-24 sierpnia 1944. Wówczas 11-letni Maciek Piekarski obserwuje walki w okolicy i cudem unika śmierci we własnym domu. Jednocześnie złorzeczy Niemcom i współczuje konkretnemu jeńcowi. Ujawnia też nieznany fakt o spaleniu drewnianego mostu nad Jeziorkiem Czerniakowskim. Powstańcza Sadyba oczami dziecka.
Kolejny odcinek opowieści 11-letniego Maćka Piekarskiego o powstańczej Sadybie sprzed 70 lat. 20 sierpnia 1944 przynosi powiew wolności.
Miasta-ogrody to nie tylko pomysł z lat dwudziestych. Mrozy pod Warszawą uczyniły z tej koncepcji koło zamachowe swojego obecnego rozwoju. W jego ramach m.in. odtworzyły tramwaj konny przez puszczę. Jedyny taki w Europie.
Pod hasłem odtworzenia miasta-ogrodu z lat 30., miejscowość Mrozy leżąca 60 kilometrów od Warszawą (koło Mińska Mazowieckiego) zdobyła ostatnio znaczne środki unijne na rewitalizację przestrzeni publicznej. W efekcie wybudowała przyciągający młode rodziny system żłobków i przedszkoli (do których chodzi 89 procent dzieci, co – jak chwali się burmistrz – oznacza poziom europejski), całodzienną świetlicę, halę sportową, cztery place zabaw i dom kultury z kinem.
Wśród nowych inwestycji, znalazły się też takie, które odtwarzają tradycje z lat przedwojennej świetności tego miejsca. Jedną z nowych-starych atrakcji jest tramwaj konny, który w latach 1902-1967 przewoził kuracjuszy z dworca kolejowego w Mrozach do sanatorium w pobliskiej Rudce.
Dwukilometrowa trasa tramwaju wiedzie przez istniejący od 1964 roku rezerwat przyrody Rudka Sanatoryjna. Wzdłuż trasy wyznaczona została ścieżka ekologiczna, przy której umieszczono tablice informacyjne o występujących na tym terenie gatunkach roślin i zwierząt. Jak czytamy w broszurze informacyjnej dla turystów: - Niebawem, na sąsiadującej z rezerwatem łące powstanie zagroda mazowiecka.-
Tramwaj konny uruchomiono ponownie po 40-letniej przerwie w sierpniu 2012 roku. Rok później, w czerwcu 2013, przejechała się nim para prezydencka Anna i Bronisław Komorowscy przy okazji oficjalnej wizyty w gminie Mrozy. „Goście nie kryli zachwytu” – donosiła Gazeta Wyborcza.
Regularne kursy odbywają się co godzinę, w soboty między godz. 15 a 20, a w niedziele od godz. 12 do 20 (ostatni kurs o 19). Bilet w jedną stronę kosztuje 5 zł, a w obie strony 10 zł.
Właścicielem wagonu i torowiska jest gmina Mrozy, natomiast operatorem pan Mariusz Szęszoł – właściciel pracowitego konia. To jedyny tego typu regularnie działający środek transportu w Europie. Początek trasy znajduje się naprzeciwko gminnego stadionu, w pobliżu stacji kolejowej.
Nowe miasto na Mazowszu nie kryje swoich związków z przedwojennym miastem-ogrodem. W broszurze dla turystów czytamy: - W okresie międzywojennym, doceniając walory klimatyczno – przyrodnicze oraz dogodne położenie w stosunku do dużych ośrodków miejskich, powstała w Mrozach idea urbanistyczna „Miasta Ogrodu”, od kilkunastu lat sukcesywnie przywracana.
W latach trzydziestych XX wieku po raz pierwszy pojawia się nazwa osiedla Mrozy Południowe, w innym miejscu jest to nawet dokładniej określone jako Mrozy Południowe – Parcele. W tym okresie musiała prawdopodobnie nastąpić parcelacja zadłużonego majątku Bronisława Szweycera i powstanie zarysów osiedla według popularnej wówczas koncepcji urbanistycznej Miast– Ogrodów.
Głównym założeniem tej idei było łączenie walorów miasta, to jest dogodnego dostępu do pracy, usług, kultury z walorami wsi, to jest przede wszystkim z bliskością wszechobecnej przyrody. Widać tu silne wpływy Towarzystwa Higienicznego, propagującego tę ideę a zaprzyjaźnionego z Mrozami za sprawą swojego dzieła - Sanatorium w Rudce. Przed wojną nie nastąpił jednak znaczący rozwój tego osiedla. W 1936 r. w Mrozach Południowych było zaledwie 14 numerów porządkowych nieruchomości. Jego dynamiczny rozwój to przede wszystkim czasy po wojnie, lata 70-te, 80-te. – Tyle drukowany przewodnik.
Mrozy mają już obecnie niemal wszystkie cechy charakterystyczne dla miast ogrodów. Przede wszystkim domy z ogrodami i ogromny pas zieleni wokół nich. Większa część powierzchni gminy należy do sieci obszarów chronionych Natura 2000. Jak zauważył jeden z lokalnych oficjeli - Samorządy niekoniecznie z radością przyjmują fakt, że Natura 2000 wchodzi na ich teren. Natomiast w Mrozach widać, że przekuwa się to w atut. – Poza rezerwatem przyrody atutem Mrozów jest bliskość dużego miasta (60 kilometrów od Warszawy) z atrakcyjną ofertą pracy i rozrywki. Dogodne połączenie dla mieszkańców chcących korzystać z tej oferty zapewnia kolej. O dobrej infrastrukturze lokalnej (edukacyjnej, kulturalnej, sportowej) już wspominaliśmy.
Ostatnim elementem wyróżniającym Mrozy wśród podwarszawskich miejscowości i powodującym, że miasto to w pełni zasługuje na miano miasta-ogrodu, jest społeczność i wzorcowe współdziałanie lokalnych instytucji z mieszkańcami. Przykładem jest tramwaj konny. Pomysł na jego przywrócenie i całościową rewitalizację Mrozów według zasad miasta ogrodu wyszedł od lokalnego Stowarzyszenia Przyjaciół Mrozów. Opracowanie programu rewitalizacji, jego promocja, pozyskanie środków i nadzór nad wykonaniem inwestycji (w tym tramwaju) wziął na siebie urząd gminy. Teren pod linię tramwaju oddało za darmo lokalne nadleśnictwo, a sam tramwaj obsługuje jeden z mieszkańców.
Zmarła Irena Ludwika Horoszkiewicz, jedna z pierwszych mieszkanek Miasta Ogrodu Sadyba. Przytaczamy fragmenty jej wspomnień.
Ciąg dalszy opowieści 11-letniego Maćka Piekarskiego o tym, co się działo na Sadybie w sierpniu 1944 roku. Maciek opowiada prosto, naiwnie. Chce być prawdziwym bohaterem, jak postaci w książkach lub starsi koledzy. Czy dziś dostanie swoją szansę?
Burmistrz Mokotowa chce ograniczyć alkohol na plaży przez nakładanie mandatów. Przez pierwszy miesiąc działania kąpieliska miejscy strażnicy i policja wystawili jednak tylko 6 bilecików z grzywną, a sytuacja wcale nie uległa poprawie. A co Wy proponujecie? Oto sonda.
Alkohol wciąż rządzi nad Jeziorkiem Czerniakowskim. Pijackie burdy, przekleństwa, publiczne załatwianie swoich potrzeb fizjologicznych stały się prawdziwą plagą tamtejszej plaży. Proszony o interwencję, burmistrz Mokotowa twierdzi, że nie ma jak pomóc.
Jeziorko Czerniakowskie inspiruje kolejne pokolenia. Pochodzący z Sadyby, student etnologii UW poświęcił mu swoją pracę licencjacką. Zebrał w niej wspomnienia mieszkańców dotyczące m.in. życia towarzyskiego w domku na palach, zawodów sportowych, imprez tanecznych i innych wydarzeń, które miały miejsce w latach 50. i 60. w obecnym rezerwacie.
Wówczas 11-letni Maciek opowiada o tym, co widział i co przeżywał podczas kolejnego dnia Powstania na Sadybie w 1944. Kilka dramatycznych historii, przemieszanych z zazdrością i śmiechem.