W czwartek, 24 kwietnia przed południem minął termin składania ofert w powtórzonym konkursie na dzierżawę pawilonu na Skwerze Ormiańskim. Wyników konkursu jeszcze nie ogłoszono. Zanim je poznamy i zacznie się kolejny rozdział w historii tego kontrowersyjnego miejsca, spróbowaliśmy podsumować to, co stało się dotąd.
Aby sprawdzić, co jest prawdą a co mitem w tej emocjonalnym temacie, postanowiliśmy zmierzyć się wprost z najczęściej spotykanymi argumentami przeciwników inwestycji. Niektóre stwierdzenia, które pojawiają się poniżej, to tylko lekko zmodyfikowane zdania, które znaleźliśmy w komentarzach na naszym Facebooku.
Ten pawilon w ogóle nie powinien powstać w budżecie obywatelskim
Zapewne tak. Z jednego powodu – projekt ten miał małe szanse na skończenie w ciągu 12 miesięcy, a taki jest wymóg formalny przy ocenianiu projektów przez urzędników. Najpierw wybrany w przetargu architekt musiał stworzyć projekt i otrzymać pozwolenia od wielu urzędów, potem wybrany w kolejnym przetargu wykonawca musiał zbudować nowy obiekt i zrealizować nietypowe – bo w środku parku - przyłącza mediów od kilku różnych firm. Realizacja tak skomplikowanego projektu od zera do finału powinna zająć bliżej dwóch lat. Projekt ten został mimo to dopuszczony przez urzędników do głosowania.
Podobnych przypadków projektów, które nie mają szans realizacji w 12 miesięcy, a mimo to są dopuszczane do głosowania, nie jest dużo w historii budżetu obywatelskiego, ale zdarzają się. Niedawnym przykładem jest kompleksowy remont budynku OSiR Mokotów przy Jeziornej 4 przy Jeziorku Czerniakowskim. Z różnych przyczyn został on zrealizowany wiele miesięcy po obowiązującym terminie 1 roku. Pawilon na Skwerze Ormiańskim jest przykładem ekstremalnego przekroczenia terminu – powstał bowiem po 4 latach.
To utopijna idea, bez szans na realizację, bo nikt nie dołączył do projektu pomysłów finansowania, które byłyby zaaprobowane przez władze miejskie. Brak bizn planu był grzechem pierworodnym tej inwestycji
Sama idea tworzenia miejsc aktywności lokalnej (MAL) – a taki status ma pawilon na Skwerze Ormiańskim - nie jest utopijna, bo w Warszawie działa na dziś aż 117 takich miejsc we wszystkich dzielnicach – 90% z nich jest finansowane ze środków poszczególnych dzielnic (https://um.warszawa.pl/waw/sasiedzka/lista-mal). O kilku takich miejscach, które działają tak, jak miał działać pawilon na Sadybie, pisaliśmy tutaj.
Osobną kwestią jest to, czy takie miejsce powinno powstać w ramach budżetu obywatelskiego. Budżet obywatelski nie przewiduje bowiem kosztów utrzymania obiektu w kolejnych latach. Budżet koncentruje się tylko na zabezpieczeniu pieniędzy w pierwszym roku realizacji projektu – zwykle do momentu zbudowania i oddania obiektu. To ewidentna wada budżetu obywatelskiego, szczególnie dotkliwa w przypadku obiektów kubaturowych. Jednostka miejska – np. dzielnica lub ZZW - jest zwykle w stanie wygospodarować pewne środki na utrzymanie siłowni plenerowej czy ścieżki rowerowej w kolejnych latach, ale comiesięczne koszty utrzymania koordynatorów i pokrycia kosztów mediów obiektu typu pawilon na Skwerze Ormiańskim mogą być takiej jednostki zbyt dużym obciążeniem.
W opisywanym przypadku Międzypokoleniowego Miejska Spotkań na Skwerze Ormiańskim nikt nie dołączył pomysłów finansowania, bo nie ma nawet takiej rubryki w zgłoszeniu projektu do budżetu obywatelskiego. Służby miejskie nie biorą pod uwagę takich pomysłów na żadnym etapie oceniania projektów.
Pawilon nie może działać jako kawiarnia, bo nie spełnia wymogów Sanepidu. A nie spełnia, bo albo dzierżawca nie ma zielonego pojęcia na temat prowadzenia jakiejkolwiek gastronomi i przejął lokal bez sprawdzania, czy można tam urządzić kawiarnię, albo ZZW zlecił budowę pawilonu według wadliwego projektu architektonicznego.
To prawda, że budynek nie spełnia wymogów Sanepidu co do prowadzenia kawiarni. Tyle że Międzypokoleniowe Miejsce Spotkań nigdy nie miało być kawiarnią, ani punktem gastronomicznym. Obiekt został zbudowany zgodnie z wytycznymi, które były podane w opisie projektu do budżetu obywatelskiego w momencie jego zgłaszania. W opisie tym nie ma mowy o kawiarni albo punkcie gastronomicznym. A o czym jest mowa? Co miało być w pawilonie?
Cytujemy za stroną internetową budżetu obywatelskiego:
„Projekt przewiduje budowę pawilonu parkowego na Sadybie, na terenie Skweru Ormiańskiego, w celu zorganizowania w nim lokalu integracyjnego dla mieszkańców. Ma to być ogólnodostępne miejsce łączące pokolenia, gdzie każdy może spotkać się ze znajomymi i poznać nieznajomych, wypić kawę, pograć w gry towarzyskie, przedstawić własne dokonania, zorganizować wystawę, odczyt, prezentację, wziąć udział w bezpłatnej imprezie sąsiedzkiej.
Projekt obejmuje projekt i budowę całorocznego pawilonu, jego pełne wykończenie i wyposażenie w meble i sprzęt multimedialny. W wyniku realizacji projektu ma powstać lokal integracyjny gotowy do natychmiastowego użytkowania. Budowla ma mieć powierzchnię 80-100m2, obejmie obszerne pomieszczenie z możliwością wydzielenia ruchomą ścianą sali dla potrzeb prowadzenia zajęć, niewielkie zaplecze oraz toaletę dostępną dla niepełnosprawnych. Pawilon będzie schowany w skarpie istniejącej górki, która zostanie w tym celu podwyższona i w większości będzie przykryty ziemią. Odpowiednią ilość światła słonecznego zapewnią dwie przeszklone elewacje od strony południowo-zachodniej.
Na początku NGO lub wolontariusze, a w przyszłości być może obecni na miejscu pracownicy, doradzą wybór książki do przeczytania na miejscu i pomogą dzieciom odrobić lekcje.
W pawilonie ma funkcjonować czytelnia edukacyjno-artystyczno-rozrywkowa, dostępne będą atrakcyjne gry planszowe i bezpłatne wifi. Można będzie przynieść i zjeść swoją kanapkę i wypić na miejscu kawę czy herbatę.
Aktualny operator (początkowo NGO) zapewni bieżące informowanie na temat działalności obiektu, aktualnych i planowanych wydarzeń, zarówno w formie biuletynu w zewnętrznej gablocie, jak i poprzez internet (www, fb, udostępnianie informacji lokalnym mediom).
Nasze Międzypokoleniowe Miejsce Spotkań stanie się unikalnym mokotowskim ośrodkiem integracji i interakcji lokalnego społeczeństwa.”
Źródło: https://bo.um.warszawa.pl/processes/na-rok-2019/f/5/projects/10101?component_id=5&locale=pl&participatory_process_slug=na-rok-2019
Zapowiadali działalność gastronomiczną, a wobec braku zgody Sanepidu nic z tego nie będzie
Brak zgody Sanepidu nie pozwala na prowadzenie pełnej działalności gastronimicznej z półproduktów na miejscu. Nie przeszkadza to jednak w tym, by prowadzić w pawilonie tzw. małą gastronomię, z gotowych, zapakowanych produktów i jednorazowych opakowań.
Pawilon był mocno niedoszacowany
Tak. Według wniosku, który został złożony do budżetu obywatelskiego w 2018 (do realizacji na 2019), pawilon miał kosztować 348.500 zł, a po poprawkach miasta 418.500 zł. Ze względu na zwyżkę cen na rynku budowlanym w czasie Covidu i kilkuletnie opóźnienie miasta w rozpisaniu przetargów według nowych, wyższych cen, koszt projektu po kilku latach poszybował w okolice 1,7 mln zł.
Budowa pawilonu obniżyła poziom wody w pobliskiej fosie
Tak, ale czasowo. Po kilku miesiącach woda podniosła się do poziomu podobnego jak przed budową. Zarząd Zieleni nie publikował dokładnych danych o poziomie wody przed i po inwestycji, a zatem ocena może być tylko subiektywna.
Dlaczego dzielnica Mokotów nie przejęła pawilonu od Zarządu Zieleni, zgodnie z tym, czego domagali się mieszkańcy?
Burmistrz dzielnicy Mokotów nie podjął działań w kierunku przejęcia pawilonu z kilku powodów. Oficjalnie dlatego, że ZZW nie złożył mu takiej oficjalnej oferty, a burmistrz nie chce niepytany mieszać się w sprawy innych miejskich jednostek. Po drugie dlatego, że dzielnica już i tak dużo wydaje na kulturę, w tym ponad 120 tys. zł na różne działania w pawilonie i prywatnym domu kultury Ferment w 2024. Po trzecie dlatego, że w okolicy pawilonu jest wiele miejsc alternatywnych, które również mogą prowadzić zajęcia kulturalne dla mieszkańców (szkoły podstawowe 115 i 103, centrum konferencyjno-edukacyjne OSIR przy Jeziornej 4, czy prywatny dom kultury Ferment przy Iwonickiej 40). Nieoficjalnie, burmistrz Mokotowa nie chce wchodzić w utarczki z Zarządem Zieleni, co jest prawdopodobne gdyby dzielnica była właścicielem pawilonu w parku, a sam park (Skwer Ormiański) pozostawałby w ręku Zarządu Zieleni. Burmistrz jest skłonny rozważyć przejęcie pawilonu razem z parkiem, ale jak twierdzi rzecznik dzielnicy Mokotów taka oferta do niego nie słynęła ze strony Zarządu Zieleni.
Dlaczego Zarząd Zieleni nie chce finansować pawilonu, skoro robi tak z innym swoim obiektem pn. „Kamień” na brzegach Wisły w Warszawie?
Zarząd Zieleni stoi na stanowisku, że jego statut nie pozwala mu na prowadzenia działań na styku integracji i kultury. W statucie Zarządu Zieleni, przyjętym w formie uchwały Rady Warszawy z 25 sierpnia 2016, w sekcji dotyczącej zakresu działań ZZW, istnieje tylko jeden punkt, który jest zbliżony tematycznie do animowania działań mieszkańców. W punkcie 9 zakresu działań podano: „promowanie krajobrazu m.st. Warszawy, w tym w szczególności jego elementów przyrody ożywionej i nieożywionej oraz przestrzeni publicznej, a także aktywizowanie, inicjowanie i prowadzenie dialogu z mieszkańcami m.st. Warszawy”. Dialog z mieszkańcami znajduje się zatem w statucie, ale tylko w kontekście promowania krajobrazu miasta.
Kamień to obiekt należący do Zarządu Zieleni, w którym prowadzona jest działalność edukacyjna w obszarze ekologii. Taka działalność jest wpisana do statutu Zarządu Zieleni. Prowadzenie pawilonu integracyjnego to zupełnie inny typ działalności.
Ze stanowiskiem Zarządu Zieleni nie zgadza się burmistrz Mokotowa, Rafał Miastowski. Na sesji rady dzielnicy Mokotów w lutym 2024 stwierdził, że w statucie Zarządu Zieleni „jest jasno napisane, że może prowadzić działania na rzecz propagowania czy też inicjacji środowisk lokalnych.”