To historia z brodą. Jej początek sięga jeszcze 2019 roku. Rada Warszawy uchwaliła wtedy plan miejscowy dla Czerniakowa Południowego. To dziewicze pola na rogu Czerniakowskiej i Trasy Siekierkowskiej, które stanowią atrakcyjny teren pod inwestycje mieszkaniowe. Rada Warszawy, zdominowana przez KO, chciała przeznaczyć pola pod zabudowę, a wojewoda mazowiecki, nominowany przez PiS, chciał ten pomysł zablokować.
Wojewoda skierował skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Ten w 2020 roku uznał, że poza kilkoma drobnymi błędami w zapisach, które należy uchylić, plan jest sporządzony prawidłowo. Niezadowolony z rozstrzygnięcia, wojewoda zaskarżył wyrok WSA do wyższej instancji, czyli do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Po kolejnych trzech latach, 30 sierpnia 2023 roku, NSA wydał wyrok. Salomonowy. Dopatrzył się nieścisłości w rozstrzygnięciu sądu niższej instancji (WSA) i zwrócił jemu sprawę do ponownego rozpatrzenia.
Czy wielki plan miasta legnie w gruzach
Decyzja sądu jest lakoniczna. Rodzi więcej pytań niż daje odpowiedzi. Jakie fragmenty planu miejscowego są zagrożone? O co toczy się gra? Jak blisko jest od tego, by wielki plan miasta co do zabudowy pół w otulinie Jeziorka Czerniakowskiego legł w gruzach? Pewne światło na te kwestie rzuca niedawno opublikowane uzasadnienie wyroku NSA.
Okazuje się, że osią konfliktu jest to, czy dla większości obszaru planu, oznaczonego jako strefa F, wyliczono właściwy poziom wskaźnika powierzchni biologicznie czynnej. Według studium zagospodarowania miasta, które jest dokumentem nadrzędnym wobec planu, wskaźnik ten powinien wynosić co najmniej 60%. Tymczasem według wojewody wynosi 57,85%. Sąd niższej instancji, tj. Wojewódzki Sąd Administracyjny, uznał przed dwoma laty, że różnica rzędu 2,15% zawiera się w "marginesie błędu" i nie może stanowić o naruszeniu przepisów prawa.
Jak powstała ta różnica? Posiłkując się argumentami miasta, WSA stwierdziło, że granice stref ochronnych wokół Jeziorka Czerniakowskiego zarówno w Studium jak i w planie ochrony dla rezerwatu, naniesione są orientacyjnie, „gdyż nie są wyznaczone geodezyjnie, jak również nie mają dokładnego opisu ich przebiegu”. Według WSA skala sporządzania części graficznej zarządzenia o planie ochrony oraz Studium uniemożliwia dokonanie stuprocentowo dokładnych wyliczeń arytmetycznych. Stąd też powstała rozbieżność między wojewodą i miastem w wyliczeniach arytmetycznych, odnoszących się do powierzchni biologicznie czynnej.
Uznając margines błędu rzędu 2,15% za zgodny z prawem, Wojewódzki Sąd Administracyjny kierował się dodatkowo wyjaśnieniami urzędu miasta. Okazuje się, że pracownicy Biura Architektury i Planowania Przestrzennego w stołecznym ratuszu dokonali ponownego sprawdzenia wyliczeń. Sprawdzali jedyny materiał źródłowy, jakim dysponowali, tj. rysunek uchwalonego planu miejscowego, naniesionego na podkład geodezyjny w skali 1:1000. Tym razem nie weryfikowali jednak rysunku za pomocą warstw rastrowych jak dotychczas, które, jak twierdzili, obarczone są dużym błędem z uwagi na nieprecyzyjną skalę. Do weryfikacji skorzystali z map wektorowych, których pomiar jest bardziej precyzyjny. Okazało się, że dzięki tej metodzie pomiaru wyliczone wartości przekraczały 60% kwestionowanej powierzchni biologicznie czynnej.
NSA wytyka WSA lakoniczność i niespójność
Naczelny Sąd Administracyjny dopatrzył się w wyroku WSA kilku niejasności, które nie pozwoliły mu jednoznacznie zgodzić się z tym wyrokiem i tym samym odrzucić skargę kasacyjną wojewody. Uznał argumenty WSA za zbyt lakoniczne i niespójne. Zdaniem NSA, sąd niższej instancji nie wyjaśnił, co oznacza, że przepisy zarządzenia o planie ochrony Jeziorka Czerniakowskiego oraz ustalenia Studium powinny być traktowane systemowo, nie literalnie. I dlaczego nieprecyzyjne zapisy części graficznych wymienionych aktów nie dają możliwości dokonania 100 procentowo dokładnych wyliczeń arytmetycznych.
NSA zauważył też, że mówienie przez WSA o marginesie błędu sugeruje uznanie wyliczenia wojewody (57,85%) za prawidłowe. Tymczasem w innych fragmentach uzasadnienia mowa jest o innym, wyższym wyniku, który uzyskano dzięki bardziej precyzyjnej metodzie pomiaru.
Wobec tych niespójności i braku powołania się na jeden przepis, który dopuszczałby traktowanie marginesu błędu za poprawne, Naczelny Sąd Administracyjny odesłał sprawę do WSA do ponownego rozstrzygnięcia. Do tego czasu plan miejscowy dla Czerniakowa Południowego wciąz obowiązuje.
Pełne uzasadnienie wyroku NSA z 30 sierpnia 2023 znajduje się tu: https://orzeczenia.nsa.gov.pl/doc/333AFF7578