To był pierwszy i ostatni raz, kiedy Sadyba gościła z oficjalną wizytą prezydenta innego kraju i najwyższych oficjeli w Polsce. 25 czerwca 2013, kilkanaście minut po godz. 16.00 odbyła się uroczystość otwarcia Skweru Ormiańskiego na Sadybie. Na dotąd bezimienny zieleniec przy ul. Okrężnej i Powsińskiej przybyli m.in.: Prezydent Armenii - Serż Sarkisjan, Minister Spraw Zagranicznych Armenii - Edward Nalbandian, Prezydent Warszawy - Hanna Gronkiewicz-Waltz, Burmistrz Mokotowa - Bogdan Olesiński, biskup Tadeusz Pikus oraz ksiądz Ormiańskiego Apostolskiego Kościoła - ojciec Taczad. W ostatniej chwili w obliczu możliwych protestów lokalnych mieszkańców z wizyty na Sadybie zrezygnował Prezydent Polski, Bronisław Komorowski.
Poza odsłonięciem tabliczki z nową nazwą i przemówieniami, uroczystość obejmowała również odsłonięcie, pobłogosławionego przez kard. Nycza, ormiańskiego krzyża kamiennego, tzw. chaczkara. Specjalnie przywieziono go z Armenii jako dar tego kraju dla Polski.
- Od dziś ten piękny teren zieleni na Sadybie będzie nosił nazwę „Skwer Ormiański”, w ten sposób Warszawa symbolicznie spłaca dług wdzięczności zaciągnięty wobec wielu członków diaspory ormiańskiej, którzy zamieszkiwali Warszawę na przestrzeni wielu wieków" - powiedziała podczas uroczystości prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Trudne początki
Mieszkańcy Sadyby byli początkowo nieprzychylni inicjatywie. Nie podobało im się, że o nowej nazwie zdecydowano bez zapytania ich o zdanie. I że nowa nazwa nie ma związku z okolicą, choć wcześniej zabiegali przez lata o wyznaczenie lokalnego patrona. Swojemu niezadowoleniu dawali upust w komentarzach na forach i portalach internetowych, które informowały o nowym „Skwerze Ormiańskim”.
Niezadowolenie przybrało po jakimś czasie konkretną formę. W połowie lipca 2013 Ambasador Armenii w Polsce, Ashot Galoyan, poinformował stołeczną policję, że ze Skweru Ormiańskiego zniknęły trzy z czterech tablic z nazwą zieleńca. Po skradzionych tabliczkach pozostały tylko kikuty słupów. Nic natomiast nie stało się kamiennemu krzyżowi.
- To pierwszy przypadek kradzieży tabliczek z nazwą miejsca na Sadybie – mówił nam zastępca komendanta policji przy Okrężnej, nadkomisarz Robert Jesiołowski. - Od razu podjęliśmy intensywne działania. Niestety, nie ma w pobliżu monitoringu, więc nie mamy co liczyć na nagrania wideo – wyjaśnił Jesiołowski. W sprawie przesłuchano m.in. ochroniarzy z pobliskiego muzeum wojska polskiego.
Poszukiwania policji nie przyniosły skutku. Z wypowiedzi funkcjonariuszy wynikało jedynie, że zdarzenie – zakwalifikowane formalnie jako kradzież – nie było chuligańskim wybrykiem. Jak zauważył nadkomisarz Jesiołowski, nie uległy wygięciu ani innemu uszkodzeniu słupki, na których stały tabliczki. Poza tym, wszystkie trzy tabliczki skradziono w tym samym czasie, co wymagało od sprawców pewnej koordynacji i planowania.
Zwykły park
Po burzliwych początkach nie ma już śladu. Tabliczki z nazwą zieleńca dawno wróciły na słupy.
O związkach skweru z Armenią przypominają od czasu do czasu uroczystości pod czaharem, gdy grupa Ormian kładzie kwiaty i zapala znicze. Rok po odsłonięciu nazwy Ormianie zorganizowali jeszcze na Skwerze Ormiańskim coś w rodzaju festynu, na którym można było kupić m.in. kulinarne specjały kuchni ormiańskiej.
Przez kilka pierwszych lat pod nową nazwą ogrodzenie Skweru zdobiła też wystawa plenerowa z planszami poświęconymi historii Ormian w Polsce. Plansze niedawno zdjęto.
Dziś nazwa wydaje się nie budzić już żadnych emocji. Jest częścią topografii osiedla.
Czy Skwer Ormiański powinien żyć kulturą ormiańską? Obie strony tego chcą
Czy Skwer Ormiański powinien zostać tylko miejscem na mapie? A może powinien aktywnie promować kulturę Ormian i gościć wspólne inicjatywy Polaków i Ormian?
Preteksty do współpracy można łatwo znaleźć w polskiej kulturze – pochodzenia ormiańskiego byli m.in.: poeta Juliusz Słowacki, poeta Zbigniew Herbert, reżyser filmowy Jerzy Kawalerowicz, kompozytor Krzysztof Penderecki, a z żyjących: krytyk kulinarny Robert Makłowicz, aktorka Sonia Bohosiewicz, czy aktorka Anna Dymna.
Sprawdziliśmy, czy jest zainteresowanie takimi działaniami po stronie Ormian i Polaków.
– Społeczność ormiańska spotyka się na Skwerze Ormiańskim na Sadybie co roku, w rocznicę ludobójstwa Ormian. Składamy wtedy wieńce, zapalamy świeczki – mówi Maria Ohanowicz-Tarasiuk, prezeska Fundacji Kultury i Dziedzictwa Ormian Polskich. - Ale na co dzień nie organizujemy tam wydarzeń. Jako fundacja popularyzujemy historię i kulturę Ormian w Internecie, a w przestrzeni fizycznej głównie w naszej siedzibie – dodaje.
Bardziej chętny do wspólnych działań na Sadybie jest przewodniczący rady Fundacji Ormiańskiej, Maciej Bohosiewicz. On też potwierdza, że najważniejszym wydarzeniem dla społeczności Ormian na Skwerze jest rocznica ludobójstwa Ormian, przypadająca 24 kwietnia. Ale wspomina również o 5-8 innych uroczystościach, które odbywają się tutaj w ciągu roku dla upamiętnienia innych ważnych rocznic.
– Zrobiliśmy też wystawę na ogrodzeniu, która opowiadała o historii i kulturze Ormian i znanych osobach pochodzenia ormiańskiego – wspomina Bohosiewicz. I dodaje: - Wystawa po kilku latach uległa zniszczeniu, ale – jeśli znajdziemy pieniądze – to jeszcze w tym roku chcielibyśmy ją odnowić, uzupełnić o nowe wątki i osoby oraz ponownie zawiesić.
Na wystawie może się nie skończyć. – Jestem otwarty na to, by wspólnie z tutejszym Towarzystwem (Towarzystwem Społeczno-Kulturalnym Miasto Ogród Sadyba – przyp. red.) zorganizować jakieś wydarzenia promujące kulturę Ormian. Pamiętam, że kiedyś coś podobnego miało tu miejsce – przypomina i zaznacza, że śledzi na bieżąco informacje w Internecie o aktywnościach, które Towarzystwo podejmuje na Skwerze Ormiańskim.
Lokalni społecznicy są otwarci na wspólne inicjatywy. – Ormianie to bardzo aktywni ludzie – mówi Jerzy Piasecki, prezes Towarzystwa Społeczno-Kulturalnym Miasto Ogród Sadyba. - Pamiętam, że już kiedyś organizowaliśmy wspólną imprezę na Skwerze. Był ich zespół, były hamburgery. Chętnie powrócimy do tych czasów – zapowiada społecznik.