Zaraz po ogłoszeniu zwycięzcy konkursu, Fundacji Bullerbyn, pod naszym artykułem na Facebooku pojawiła się masa komentarzy.
Mieszkańcy: Od totalnej krytyki po słowa otuchy
Z początku najmocniej słychać było krytyków. - Szału nie ma – stwierdziła krótko pani Danuta. - Czyli miejsce dla mieszkańców w weekendy od 13 przeznaczone na komercyjne imprezy fundacji? Jako mieszkanka jestem osobiście zawiedziona, że będąc w parku po południu z synkiem nie będę mogła skorzystać z kawiarni np. gdyż będą tam zamknięte imprezy – wyrzuciła z przekąsem pani Kasia. - Ciekawe czy "kawiarenka" będzie nastawiona na maksymalizacje zysku czy tylko na wyjście na swoje – zastanawiał się pan Piotr.
Były też bardziej dosadne oceny. - Kompromitacja Budżetu Partycypacyjnego – twierdził pan Witold. - Przepraszam, ale ciągle seniorzy i seniorzy. Wychodzi na to, że pawilon będzie działał dla dzieci i seniorów – narzekał pan Kuba.
Na wszystkie głosy niezadowolenia ze stoickim spokojem i cierpliwością odpowiadała prezeska Fundacji Bullerbyn, Marianna Kłosińska.
Po jakimś czasie, nieśmiało do głosu doszły również pozytywne opinie. - Takie miejsce jest tu potrzebne – pisze pani Joanna. - Cieszę się, że coś się ruszyło i trzymam kciuki, żeby zarówno Fundacja Bullerbyn jak i mieszkańcy byli zadowoleni! – dodaje otuchy pani Gosia. Z kolei pan Michał zauważa, że nie da się wszystkich zadowolić. - Ważne, że fajna fundacja się tym zaopiekuje i wreszcie będzie życie po tej stronie Powsińskiej – cieszy się. - Super! Będziemy Was często odwiedzać – obiecuje pani Grażyna.
Co mówią społecznicy? Piasecki: Liczymy na współpracę, będziemy rozmawiać
W powodzi głosów indywidualnych mieszkańców zabrakło stanowiska tych, którzy reprezentują dużą część osiedla, inicjują większość działań na Sadybie i najwięcej zrobili dla powstania pawilonu. Mowa o lokalnym stowarzyszeniu i autorce pomysłu.
- Przed terminem złożenia ofert na operatora pawilonu, spotkaliśmy się z wszystkimi potencjalnymi oferentami – mówi Jerzy Piasecki, prezes Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Miasto Ogród Sadyba. - Nie wszyscy ostatecznie złożyli oferty, ale wszystkim przekazaliśmy oczekiwania lokalnych mieszkańców. Tak było też w przypadku Fundacji Bullerbyn – wyjaśnia.
Jerzy Piasecki: - Widzę, że propozycje organizacji są zbieżne z naszymi oczekiwaniami. Zależało nam na tym, by pawilon żył sąsiedzkimi imprezami o charakterze kulturalnym i integracyjnym. Zaproponowaliśmy więc, by czuwała nad tym rada programowa, złożona z przedstawicieli partnerstwa lokalnego i żeby miała ona pierwszeństwo w rezerwowaniu terminów w czasie ogólnodostępnym. I tak się stało. Fundacja ma dostarczyć koordynatorkę zajęć, a my poprzez radę programową – pomysły, wolontariuszy i komunikację z mieszkańcami. Podoba mi się też to, że jest możliwość wydłużenia ogólnodostępnych zajęć w tygodniu do godz. 22.00. Druga sprawa, na której nam bardzo zależało, to dostępność. Chcieliśmy, by oferta kawiarni nikogo nie wykluczała finansowo. W tym kontekście z zadowoleniem przyjmujemy deklarację stworzenia specjalnej oferty cenowej dla seniorów. Jest to też zgodne z warunkami konkursu.
Szef lokalnego stowarzyszenia jest ewidentnie pozytywnie nastawiony do współpracy z nowym operatorem. Staje się jednak bardziej ostrożny, gdy pytamy go o ocenę najbardziej kontrowersyjnego aspektu oferty - godzin otwarcia pawilonu dla wszystkich chętnych. To temat, który szybko wychwycili i skrytykowali Internauci. Przypomnijmy, chodzi o to, że w weekend, tj. w piątek, sobotę i niedzielę, pawilon ma być dostępny dla wszystkich tylko w godzinach 10-13, a przez resztę dnia mają się w nim odbywać imprezy odpłatne.
– Nie znam szczegółów tego, co ma się dziać w weekendy, więc nie mogę skomentować – mówi Piasecki wymijająco.
Lokalne stowarzyszenia ewidentnie liczy na to, że współpraca przyniesie rozwiązanie również tej kontrowersyjnej kwestii - Cieszę się, że Fundacja Bullerbyn jest otwarta na współpracę z nami i z lokalnymi mieszkańcami – tak odczytuję jej propozycję zatrudnienia osób z sąsiedztwa – mówi Piasecki. I dodaje: - Wierzę, że przez te dwa luźniejsze wakacyjne miesiące, które przed nami, wspólnie wypracujemy szczegółowe zasady współpracy pod względem organizacyjnym, programowym i komunikacyjnym. I że od września, kiedy wróci normalny rytm życia w mieście i wrócą imprezy z okazji stulecia Sadyby, wszystko będzie już chodzić gładko.
Społecznik zapowiada, że jego organizacja i inne podmioty tworzące partnerstwo lokalne Stacja Sadyba wkrótce spotkają się z Fundacją Bullerbyn. Ma to nastąpić jeszcze w tym tygodniu, przed oficjalnym otwarciem, zapowiedzianym na najbliższą sobotę.
Pomysłodawczyni pawilonu sceptyczna
Mniej entuzjastyczna od swojego kolegi z lokalnego stowarzyszenia jest autorka pomysłu na pawilon, Katarzyna Molska. Kiedy zgłosiła go do budżetu obywatelskiego po raz pierwszy w styczniu 2016 roku, obiekt miał dość idealistyczne założenia. Miał być dostępnym dla wszystkich miejscem spotkań, w którym można będzie „napić się herbaty lub kawy, zorganizować pokaz slajdów, albo pograć ze znajomymi w gry planszowe”. Ceny w kawiarence miały być na każdą kieszeń. Lokal miał być otwarty cały rok, od poniedziałku do soboty włącznie, w godzinach od 10:00 do 21:00. W środku odbywałyby się zajęcia kulturalno-rekreacyjne w liczbie aż 70 godzin miesięcznie, czyli ok. 17 godzin w tygodniu. Wszystkie miały być bezpłatne.
Oryginalna wizja Katarzyny Molskiej nie zakładała żadnej działalności komercyjnej, czy odpłatnej – co nie powinno dziwić, bo w Warszawie tego typu miejsca były dość rozpowszechnione. Za miejskie pieniądze działało wtedy i nadal działa ponad sto Miejsc Aktywności Lokalnej (MAL), które oferują bezpłatne zajęcia i przestrzeń na sąsiedzkie działania.
Pierwotne plany kolidują z koniecznością zarabiania na czynsz, media i pracowników. Pomysłodawczyni pawilonu na Skwerze Ormiańskim nie kryje rozczarowania. – Bardzo się cieszę, że dotąd rozproszone i bezdomne aktywności lokalne znajdą wreszcie swoje miejsce – mówi Molska, ale zaraz dodaje: - Z punktu widzenia integracji sąsiedzkiej kluczowe jest jednak to, kiedy pawilon będzie otwarty dla mieszkańców. A szczególnie, co będzie się działo w weekendy, kiedy jest największa potrzeba i możliwość integracji.
Autorka pomysłu na pawilon podejrzewa, że obecna propozycja podziału godzin otwarcia na ogólnodostępne i prywatne nie będzie sprzyjać integracji w weekendy.
Katarzyna Molska: - Jeśli dobrze rozumiem obecną propozycję, po 13.00 w weekendy pawilon nie będzie dostępny dla mieszkańców w ramach bezpłatnych ogólnodostępnych godzin. Nie wiem, czy oznacza to, że niedostępny będzie wtedy cały obiekt, czy tylko jedna z jego dwóch części, podczas gdy w drugiej będzie czynna kawiarnia. Jeśli prawdziwe jest to pierwsze rozwiązanie, to tak być nie powinno. Liczyłam, ze operator będzie zarabiał na siebie głównie w ciągu tygodnia, a w weekend, kiedy jest największa potrzeba, udostępni obiekt mieszkańcom. W moim założeniu to miała być raczej świetlica sąsiedzka, a nie obiekt komercyjny.