Zakończony w niedzielę wieczorem festiwal Otwarte Ogrody na Sadybie po raz kolejny zjednoczył to zabytkowe willowe osiedle. Zmobilizował także kilku twórców do działań, których efekty zostaną z mieszkańcami Sadyby na dłużej.
Prywatny dom kultury otworzy kawiarnię
Współwłaścicielka prywatnego Domu Kultury Ferment przy Iwonickiej 40, Dagna Jakubowska, otwierając wernisaż wystawy, przemyciła elektryzującą wiadomość. Zapowiedziała, że w połowie sierpnia planuje otworzyć w tym miejscu kawiarnię sąsiedzką. Jak widzieliśmy, część wyposażenia już jest. Kawiarnia to pierwszy krok do otwarcia domu kultury, co nastąpić ma najwcześniej we wrześniu.
Mieszkańcy Sadyby publikują wspomnienia z czasów PRL
Premiera książki miała być już na festiwalu, ale nie udało się dotrzymać terminu. To wspomnienia 12 mieszkanek i mieszkańców Sadyby z lat 60. i 70., okraszone wcześniej nie publikowanymi zdjęciami z prywatnych archiwów. - Obecni 60- i 70-latkowie opowiadają m.in. o swoich kąpielach w Jeziorku Czerniakowskim czy o szkole w willi przy Zielonej, do której chodzili – mówi Aleksandra Karkowska, jedna z koordynatorek książki, która kilka lat wcześniej wydała książkę „Banany z cukru pudru”. I dodaje: - Będą też dziś już zapomniane fakty, jak ten, że na obecnym Skwerze Starszych Panów stał warzywniak, w którym można było kupić gorący, chrupiący chleb i do którego leciał każdy dzieciak.
Książka, współtworzona przez Monikę Jaworowską, Justynę Markoff i Aleksandrę Karkowską, zostanie wydana przez Urząd Dzielnicy Mokotów w ramach inicjatywy lokalnej. – Robimy już ostatnie poprawki z grafikiem i korektorką, tak że w środę powinniśmy wysłać plik do urzędu. Po dwóch tygodniach powinniśmy mieć książki w ręku – zapowiada Karkowska. Premiera ma się odbyć we wrześniu. Publikacja już dziś zapowiada się na unikat. – Wydrukujemy tylko 300 egzemplarzy – mówi autorka.
Publiczny zegar już tyka
W niedzielę, 18 czerwca, chwilę przed 14.00 właściciele kawiarni Zegarmistrzowska przy Okrężnej przy wejściu do lokalu odsłonili publiczny zegar. Wygląda jak zdjęty z dworca kolejowego i tak jest w istocie. Jak wyjaśnia Maciej Wojas, zegar podobno pochodzi z dworca PKP w Krakowie. Jest duży, widoczny z daleka i podświetlany, ale niesamodzielny. Jego wskazaniami steruje umieszczony w środku kawiarni zegar-matka, czy jak śmieją się właściciele - matka chrzestna. Ten drugi zegar pochodzić ma z Monachium. Oba wyprodukowano w różnych miejscach, podobno w tym samym roku, ale spotkały się ze sobą dopiero na Sadybie. Zegary można swobodnie oglądać w czasie godzin otwarcia lokalu. O zasadach działania można poczytać na tabliczce, umieszczonej obok zegara-matki.
Jak przyznaje pomysłodawca, bezpośrednim impulsem do budowy zegara było odrzucenie przez urzędników projektu postawienia pionowego zegara na pobliskim Pl. Rembowskiego. Maciej Wojas wnosił ten pomysł do budżetu obywatelskiego dwukrotnie, lecz za każdym razem spotykał się z negatywną weryfikacją.