80 lat temu, 19 kwietnia 1943, urodził się słynny malarz Edward Dwurnik. Dużą część życia spędził przy ul. Podgórskiej na Sadybie. Tu żył i tworzył. Przez ostatnie cztery dni – od czwartku, 20 kwietnia do niedzieli, 23 kwietnia – znów o sobie przypomniał.
Dzięki córce Poli z mężem oraz byłej żonie Teresie Gierzyńskiej 20 kwietnia były dom artysty stał się nową siedzibą dla rodzinnej fundacji jego imienia. Pod adresem Nałęczowska 25 (nowy adres i nowe wejście, ten sam dom) nie mieści się jedynie biuro i skrzynka pocztowa. Dom został przebudowany tak, by stał się jednocześnie miejscem prezentacji dzieł artysty.
Minimalistyczna ekspozycja dzieł
Po wejściu uderza przede wszystkim duża przestrzeń ekspozycyjna. Obrazów jest mało, ale można je oglądać z różnych perspektyw – również z daleka. Duże wrażenie robi szczególnie 150-metrowa sala, w której wisi zaledwie kilka obrazów, w tym dwa ogromne, każdy na osobnej ścianie. Wszystkie pochodzą z cyklu „Robotnicy”, który obecnie jest opracowywany przez fundację w postaci osobnego albumu. Jeden z obrazów – jak dowiadujemy się od przewodnika po wystawie i wiceprezesa fundacji, Daniela Ożgi – to dzieło wspólne: ojca i córki. 4-letnia wówczas Pola malowała dół obrazu (tak wysoko jak tylko mogła sięgnąć), a jej ojciec domalował górę.
Związki ojca z córką widać również w innych pomieszczeniach. Na czas wernisażu Pola Dwurnik udostępniła gościom pracownię, w której malował jej ojciec. Jak powiedziała nam artystka, a jednocześnie prezeska fundacji, ojciec bardzo nie chciał zamienić tego pomieszczenia w muzeum. Marzył, by tworzyła w nim córka. I tak też się stało. Zniknęły ogromne płótna ojca, oparte o ścianę, a w ich miejsce zawisły skrzące się kolorem dwa duże obrazy Poli Dwurnik. Pozostał za to stół z pędzlami. Nie wiemy, czy oryginalny, ale stoi w tym samym miejscu co za życia artysty, tuż przy rzędzie pionowych okien, wychodzących na zielone podwórko. Dawną pracownię artysty można porównać z obecną dzięki archiwalnym zdjęciom, które oprawione w ramki wiszą na ścianach.
Ciekawe pomieszczenie mieści się na piętrze domu. Minimalistyczne w formie, tak jak reszta ekspozycji, ale w przeciwieństwie do największej sali – rozświetlone słońcem. Na jednej ścianie, a w zasadzie zasłonie rozsuniętej na całej długości ściany, wiszą zabawne kolarze, z wklejoną realistyczną postacią Dwurnika w roli głównej.
Intymna migawka z życia
Wystawa to kolekcja dzieł artysty, ale też zapis jego życia. Najbardziej poruszający jest pokaz zaaranżowany w ciemnym pomieszczeniu z pustymi ścianami. Goście wystawy mogą tam oglądać wyświetlane z projektora czarno-białe zdjęcia domu i pracowni artysty, wykonane miesiąc po jego śmierci w 2018 przez Jana Smagę. To fotograficzny spacer nie tylko po domu artysty, ale też po jego intymnym życiu. Widać pędzle i obrazy, ale też rachunki, lekarstwa, segregatory z projektami, salon czy sypialnię, jakby ktoś z nich dopiero co wyszedł.
Śladów artysty-człowieka jest więcej. Na ścianach wiszą fotografie Teresy Gierzyńskiej ukazujące Edwarda Dwurnika w latach 70, 80 i 90, obok - poświęcone Dwurnikowi obrazy Przemysława Mateckiego.
Duch Dwurnika czuć w obiektach zgromadzonych na wystawie, ale w też w samej topografii domu. Trasa zwiedzania nie przebiega bowiem tylko przez minimalistycze sale ekspozycyjne, przypominające muzeum sztuki nowoczesnej czy galerię sztuki. Aby do nich dotrzeć goście fundacji przechodzą przez niegdyś prywatne pokoje. Na czas wystawy, na stołach i balustradach rozłożone były różnego rodzaju przystawki i słodkości. Obok stało wyposażenie domu – stolik, fotel. Mogliśmy się swobodnie poczuć jak gość wchodzący do prywatnego domu, tuż przed rodzinną uroczystością.
* * *
Siedziba Fundacji Dwurnika przy Nałęczowskiej 25 jest otwarta od wtorku do czwartku między 12.00 a 17.00 lub po telefonicznym umówieniu się pod numerem 602 233 322. Jak czytamy na jej stronie internetowej, fundacja nie sprzedaje dzieł Edwarda Dwurnika.