Na konferencji prasowej w poniedziałek w południe premier Mateusz Morawiecki i prezes Orlenu Daniel Obajtek ogłosili plan budowy dwudziestu małych reaktorów jądrowych na licencji amerykańskiej firmy GE Hitachi. Z już podanych siedmiu lokalizacji wiadomo, że reaktory BWRX-300 o mocy 300 MW powstaną we Włocławku, Ostrołęce, okolicach Warszawy, Stawach Monowskich [pod Oświęcimiem], Krakowie Nowej Hucie, Dąbrowie Górniczej i Stalowej Górze. Wszystkie 20 lokalizacji mamy poznać do końca roku. Pierwszy reaktor ma zostać oddany do użytku na przełomie 2028 i 2029.
Możliwe, że chodzi o Siekierki
Lokalizacja „w okolicach Warszawy” jest mało precyzyjna, ale rząd podrzucił już pewne wskazówki. Na mapie zaprezentowanej podczas konferencji widać, że reaktor ten został zakwalifikowany do kategorii „ciepłownictwo” (inne kategorie to: „energetyka” i „przemysł”). Oznacza to, że jego głównym zadaniem będzie zapewnienie ciepła, a nie prądu. Naturalne jest zatem, że optymalnym rozwiązaniem byłoby umieszczenie reaktora na terenie istniejącej już elektrociepłowni, która ma już odpowiedni status, strefę buforową i infrastrukturę do przesyłu ciepłej wody. W grę wchodzą więc potencjalnie trzy istniejące już w Warszawie elektrociepłownie PGNiG Termika: na Siekierkach, na Żeraniu i w Kawęczynie.
Zdaniem Macieja Skrzypka, inżyniera bezpieczeństwa w Narodowym Centrum Badań Jądrowych a jednocześnie mieszkańca Sadyby, zarówno Siekierki jak i Żerań mają duże szanse, bo są blisko miasta i mają infrastrukturę. – W elektrociepłowniach kluczowa jest odległość od odbiorców. Transport ciepła wiąże się ze stratami, a te są proporcjonalne do odległości. Im dalej trzeba je pompować tym większe straty – mówi.
Na Siekierki wskazują dwa dodatkowe tropy. Na początku kwietnia tego roku podczas konsultacji społecznych w sprawie budowy bloku gazowo-parowego zapytaliśmy przedstawiciela PGNiG Termika, jak elektrociepłownia na Siekierkach zamierza pokryć niedobór mocy w sytuacji całkowitej rezygnacji firmy z węgla i braku planów powrotu do biomasy i RDF. Menedżer koncernu powiedział wtedy, że czasowo nie może odpowiedzieć na pytanie, bo nie ma na to zielonego światła od koncernu. Zadeklarował jednak, że wkrótce informacja ta ujrzy światło dzienne.
Drugi trop to ubiegłoroczna wizyta w EC Siekierki unijnej komisarz ds. energii Kadri Simson i polskiej minister klimatu i środowiska Anny Moskwy.
Czy te tropy faktycznie prowadzą na Siekierki? Zawsze dobrze zorientowany w tematach energetyki, redaktor naczelny BiznesAlert.pl, Wojciech Jakóbik, wspomina jedynie, że istnieje już preferowana lokalizacja. – Były rozmowy z samorządowcami i ewentualnymi partnerami, potrzebne są jeszcze badania lokalizacji, uzgodnienia – dodaje. Na nasze pytanie, czy sugerowano, że preferowaną lokalizacją jest teren jednej z elektrociepłowni w Warszawie, zaprzeczył. - Ale moim zdaniem może tak być - zaznaczył.
Czy reaktor jądrowy jest bezpieczny?
Średnie i starsze pokolenie dobrze pamięta awarię elektrowni atomowej w Czarnobylu na Ukrainie. Pytamy więc fachowca, czy reaktory typu SMR są bezpieczne. – To trochę jak z samolotami. Tak, jak już spadną, to są ofiary. Z drugiej strony, wypadków samolotowych jest zdecydowanie mniej niż drogowych. Jest to zdecydowanie najbezpieczniejsza technologia wytwarzania energii elektrycznej i ciepła – mówi Maciej Skrzypek.
Specjalista ds. energetyki jądrowej dodaje: – Te reaktory są nowoczesne i nie mogą eksplodować. Gdyby jednak miało miejsce zdarzenie radiacyjne, to działania interwencyjnie ograniczone są do terenu zakładu. W przypadku dużych reaktorów, które wytwarzają 1500 MWe, to strefa wykluczenia wynosi od 900 metrów do 3.0 km. Trzeba jednak pamiętać, że przy małych reaktorach modułowych typu SMR mamy do czynienia tylko z 300 MWe, więc strefa ta będzie poniżej 500m. Poza tym, w przypadku awarii ciepło odbierane jest pasywnie, bez konieczności stosowania systemów wykorzystujących energię elektryczną. To czyni je bardzo bezpiecznymi.
Maciej Skrzypek sam pracuje w instytucie badawczym – w Narodowym Centrum Badań Jądrowych, który posiada reaktor jądrowy MARIA. Znajduje się on ok 30 km od centrum Warszawy. Nie wytwarza komercyjnie ciepła, ani prądu. Wykorzystywany jest tylko do celów badawczych, w tym wytwarzania radiofarmaceutyków, Molibdenu99 czy Jodu131. – Pracuję tu od kilkunastu lat i jeszcze żyję – śmieje się.