Brzegi Jeziorka Czerniakowskiego to popularne miejsce spacerów dla mieszkańców Sadyby. Spacerują tędy całe rodziny, biegają biegacze, chodzą grupy sportowe. W połowie ścieżki edukacyjnej, która wije się wokół zbiornika, spacerowicze napotykają most. I tu pojawia się kłopot.
- Chcąc okrążyć jeziorko, ludzie wspinają się na ul. Gołkowską i czekają na chodniku aż przejadą samochody, potem przechodzą przez most w nieoznaczonym miejscu i kontynuują spacer nad jeziorkiem – mówi radna dzielnicy Mokotów, Monika Czerniewska. I dodaje: - Czasem auta zatrzymują się i przepuszczają spacerowiczów, a czasem nie. Byłoby dla wszystkich bezpieczniej, gdyby powstały pasy dla pieszych na moście jako przedłużenie ścieżek dydaktycznych.
Nowy typ przejścia
W imieniu mieszkańców okolic Jeziorka Czerniakowskiego mokotowska radna zgłosiła pomysł namalowania pasów na moście burmistrzowi dzielnicy, a ten przekazał temat do Zarządu Dróg Miejskich. Po zmierzeniu natężenia ruchu pieszego i samochodowego, urzędnicy ZDM, a za nimi Biuro Zarządzania Ruchem Drogowym w stołecznym ratuszu uznali, że zaprojektowanie tradycyjnych przejść dla pieszych na końcówkach mostu nie ma uzasadnienia. Zamiast tego wskazali nowe rozwiązanie – dwa tzw. przejścia sugerowane.
Co to oznacza? Chodzi o nowy typ przejścia dla pieszych, które weszło do przepisów prawa dopiero 21 września tego roku. Zamiast namalowanych pasów i ustawionych obok znaków drogowych, przejście sugerowane posiada jedynie obniżone krawężniki. Jest nieoznakowane.
Pieszy ma też na takim przejściu zupełnie inne prawa niż na przejściu tradycyjnym. - Pieszy na przejściu sugerowanym nie będzie miał pierwszeństwa. Powinien pokonać je najkrótszą drogą, prostopadle do osi jezdni lub drogi dla rowerów, ustępując pierwszeństwa pojazdom znajdującym się na drodze - tłumaczy Tomasz Matuszewski, wicedyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Warszawie.
Kto dostrzeże krawężnik?
- To skandaliczna odpowiedź – ocenia pomysł ZDM-u radna Czerniewska. - ZDM najlepiej nic by nie robił - grzmi. I wyjaśnia: - Kierowcy w ten sposób nie dostaną żadnego sygnału, że mają tu zwolnić. Kto jadąc szybko samochodem dostrzeże obniżony krawężnik na poboczu drogi?
Przedstawicielka rady dzielnicy Mokotów wskazuje, że tradycyjne rozwiązanie jest dużo bezpieczniejsze, a przy tym nie tak kosztowne. Tłumaczy: - To tylko koszt farby na malowanie pasów, koszt znaków drogowych i koszt kilku robotników. Nie trzeba od razy iść w koszty i ustawiać drogich latarni z białym kontrastowym światłem na przejściu dla pieszych. Nie jest to obowiązkowe. Ostatnio latarnie pojawiły się na nowym odcinku Woronicza, ale dopiero po moich długich zabiegach o ich postawienie.
Mokotowska radna zapowiada, że nie odpuści sprawy. – Poruszę ten temat ponownie na posiedzeniu dzielnicowej komisji komunalnej w najbliższy wtorek.