Zanika woda w fosie na Morszyńskiej. Proces wypłycania postępuje co prawda od lat, ale nagle przyspieszył w ostatnich 10 dniach. Zdaniem mieszkańców pobliskiego bloku oficerskiego, w tym krótkim czasie ubyło od 20 do 30 centymetrów tafli wody. Tak szacuje Nikodem Wołk Łaniewski z rady nadzorczej spółdzielni mieszkaniowej Sadyba. – Woda odsłoniła brzegi i dno, a rzęsa, która zwykle leży na wodzie, tym razem spoczywa na błotku na dnie - mówi. I wskazuje: - Najbardziej widać to na końcu łuku naszego odcinka fosy, koło Powsińskiej, przy przejściu dla pieszych.
Taka kryzysowa sytuacja miała już tu miejsce. - To jest sprawa podobna, jak blisko 50 lat temu, kiedy budowano kanalizację wzdłuż Powsińskiej, przed budową Wisłostrady. Wówczas niemal zniknęła fosa, można było przez błotko na dnie przejść na drugą stronę, do parku im. Szczubełka – przypomina Wołk Łaniewski na forum internetowym swojej spółdzielni.
Pompy tłoczą przy Skwerze Ormiańskim
Powód nagłego zniknięcia wody jest ten sam co 50 lat temu – drenaż wód podziemnych. Między dwoma nitkami Wisłostrady przy Powsińskiej, na wysokości muzeum polskiej techniki wojskowej, od ponad tygodnia stoją pompy. Całą dobę usuwają one wodę gruntową, która utrudnia podłączenie kanalizacji do nowego pawilonu na Skwerze Ormiańskim.
Do zlecenia prac przyznaje się stołeczny Zarząd Zieleni. - Faktycznie jesteśmy w trakcie prowadzenia prac, polegających na wykonaniu przyłączy do pawilonu na Skwerze Ormiańskim – mówi rzeczniczka urzędu, Karolina Kwiecień-Łukaszewska.
Dlaczego odpompowywanie musi trwać tak długo, narażając okoliczne drzewa i fosę na wyschnięcie? - W pracach prowadzonych pod ziemią nie jesteśmy w stanie do końca przewidzieć, czy coś stanie na ich przeszkodzie – tłumaczy przedstawicielka Zarządu Zieleni. I dodaje: - W tym przypadku wykonawca nie tylko musi przebić się przez litą skałę, ale również kamienie narzutowe co nieco wydłuża ten etap działań. Ponadto przekop prowadzony jest pod zwierciadłem wody gruntowej, co wymusza zastosowanie czasowego odwodnienia. Było to działanie niezbędne, bez którego nie byłoby możliwości podłączenia do instalacji znajdujących się na głębokości 6 metrów pod ziemią.
Czy woda w fosie się podniesie?
Urzędnicy mają dobrą wiadomość dla mieszkańców Sadyby. - Jesteśmy na końcówce tych prac – zapewnia Kwiecień-Łukaszewska. Bardziej precyzyjny jest wykonawca robót. – Dziurę w ziemi zrobimy w piątek rano – wyjaśnia Krzysztof Ziółkowski z firmy Teneo. I obiecuje: - Zaczniemy wbijanie rury do kanału około 7-ej, a po połączeniu i zasypaniu dziury powinniśmy skończyć około 12-13-tej.
Najważniejszy będzie jednak nie koniec robót, a to, co nastąpi później. Zarząd Zieleni uspokaja: - Po zakończeniu prac zwierciadło wód gruntowych ulegnie stabilizacji i powróci na poziom sprzed powstałej depresji, bez szkody na otaczające środowisko. Nikodem Wołk Łaniewski ze spółdzielni Sadyba powątpiewa: - Oby woda wróciła. W 1974 roku woda wracała (do poprzedniego stanu – red.) przez kilka lat.