Jeszcze dwa lata temu, przed pandemią Covidu, małe osiedle willowe na warszawskiej Sadybie tętniło gastronomią. W promieniu kilometra działało pięć restauracji z szerokim menu – trzy wewnątrz osiedla (Naboku i Szklarnia przy Skwerze Starszych Panów oraz Zegarmistrzowska przy Okrężnej) i dwie przy ulicach przelotowych (Segment przy Powsińskiej i Quatro Canti przy św. Bonifacego). Z pierwszych trzech knajp, tych najbardziej schowanych między domami, do dziś działa już tylko jedna. Zegarmistrzowska przekształciła się w kawiarnię, a Naboku zamknęła działalność.
Nowe właścicielki lokalu po Naboku, Lunia Bonder i Agnieszka Marcinkowska – od kwietnia 2021 działające pod nazwą NieCodzienna Sadyba – po 14 miesiącach, w ostatni czwartek też zamknęły podwoje.
Co się stało?
Czy niezależne lokalne knajpy, obsługujące okolicznych mieszkańców, nie mają już racji bytu? Agnieszka Marcinkowska potwierdza. – Nasza restauracja była schowana w środku osiedla. W sposób naturalny nastawiliśmy się więc na mieszkańców okolicznych domów i osiedli. Dziś już wiem, że na dłuższą metę to nie wystarczy, by się utrzymać na rynku. Taka knajpa jak nasza musi też przyciągać dużo ludzi z innych części miasta, a nasz marketing nam tego nie zapewniał – mówi Marcinkowska.
Założycielka Niecodziennej przyznaje, że dobiły ją też gwałtownie rosnące koszty. - Na początku działalności, w połowie ubiegłego roku, butla gazu do ogrzewania zewnętrznego ogródka kosztowała 30 złotych, dziś kosztuje 90 – mówi. I tłumaczy, że takich butli działa na raz kilka. - Znacznie większe koszty generowała jednak zasilana gazem kuchnia – wyjaśnia.
Do problemów finansowych doszły problemy właścicielek z pogodzeniem gastronomii z innymi aktywnościami zawodowymi. Agnieszka Marcinkowska, wzięta psycholog, razem z prowadzeniem knajpy prowadziła ośrodek zdrowia psychicznego, a dodatkowo właśnie założyła jego drugi oddział. Z kolei druga założycielka i właścicielka, Lunia Bonder, od początku czerwca tego roku wróciła w pełnym wymiarze czasu do swojej drugiej pasji – projektowania damskiej odzieży.
Zostaną tylko imprezy zamknięte
Mimo odejścia współwłaścicielki, Niecodzienna działała jeszcze przez całe lato. – Miałam wspaniały, zaangażowany zespół, który przekonał mnie, byśmy kontynuowali działalność mimo wysokich kosztów – mówi Marcinkowska. I dodaje: - Przeliczyliśmy koszty, ustaliliśmy, jakich dokonamy oszczędności. Niestety, nie osiągnęliśmy efektów, na jakie liczyliśmy, i z ciężkim sercem musieliśmy knajpę zamknąć.
Co dalej? Drzwi do lokalu zamknięto 31 sierpnia. Jak mówi Marcinkowska, dotychczasowi pracownicy odeszli, znaleźli nowe prace. Ona sama nie daje jednak za wygraną. Przez najbliższy czas chce organizować w lokalu zamknięte imprezy z cateringiem. Równolegle szuka jednak nowych właścicieli lokalu. Czy będzie to kolejna knajpa? – Nie wykluczam – mówi. - Na miejscu zostało całe nowe wyposażenie kuchni, lokal jest też przystosowany do prowadzenia gastronomii. Może jakieś włoskie jedzenie miało by tu szansę? – zastanawia się właścicielka zamkniętej restauracji.