Mieszkańcy starej Sadyby odetchnęli z ulgą. W czwartek o 4 rano robotnicy wynajęci przez miasto skończyli podłączanie kanalizacji w pasie zieleni odgradzającym dwie nitki Wisłostrady przy Powsińskiej. Osiem godzin później, w południe, wyłączyli pompy, które non stop odsączały wodę w okolicy fosy na Morszyńskiej.
Tym samym skończyła się udręka mieszkańców Sadyby, którzy od kilku tygodni obserwowali z przerażeniem, jak znika woda ze zbiornika. Znikała na tyle szybko, że dziś w wielu miejscach widać płycizny a wręcz błotniste dno.
Mieszkańcy i urzędnicy różnie oceniają powagę sytuacji. Według tych pierwszych to katastrofa ekologiczna. Jak wynika z obserwacji członka spółdzielni budowlano-mieszkaniowej Sadyba, Olgierda Siewierskiego, którego cytuje wtorkowa Gazeta Wyborcza, „stan fosy obniżył się w ciągu kilku tygodni nawet o metr (z wysokości 1-1,5 m do zera lub pół metra)”. Ta sama gazeta podaje również ocenę drugiej strony sporu. Zdaniem rzeczniczki Zarządu Zieleni, Karoliny Kwiecień-Łukaszewskiej, poziom fosy nie obniżył się "drastycznie". – To wyolbrzymiony problem. No i mieliśmy deszcze, mamy też zapowiedzi kolejnych opadów – powiedziała gazecie.
Co dalej? Mieszkańcy nie dają za wygraną
Mieszkańcy pobliskiej spółdzielni Sadyba i bloku oficerskiego przy fosie uznali, że wyłączenie pomp nie kończy sprawy. Już poprzedniego dnia wysłali pismo do Zarządu Zieleni i Prezydenta Warszawy. Domagają się w nim pomocy miasta w przywróceniu poprzedniego stanu zbiornika. "Zarząd Spółdzielni Mieszkaniowo-Budowlanej Sadyba żąda, aby woda, któa została wypompowana w trakcie wykonywanych czynności została przekierowana do zabytkowej fosy w Parku Szczubełka." - czytamy w liście. Nie oznacza to uzupełnienia wody do brzegów fosy, czyli do poziomu sprzed wojny – na to miasta nie stać. Oczekiwania mieszkańców są bardziej realistyczne.
- Chcemy, by Zarząd Zieleni najpierw odmulił i oczyścił fosę. Wcześniej mówiono nam, że to nie jest możliwe, bo zaburzymy ekosystem zbiornika. Dziś o ekosystemie trudno mówić, skoro momentami widać dno – mówi w rozmowie z naszym portalem jeden z inicjatorów listu, mieszkaniec Sadyby, Michał Nowak.
Mieszkańcy mają też drugi pomysł. – Oczekujemy, że adresaci listu wesprą nas w załatwieniu formalności związanych z odprowadzeniem wody deszczowej z naszego bloku do fosy – ciągnie Nowak. I wyjaśnia: - Technicznie z tym tematem sobie poradzimy, potrzebujemy natomiast kogoś, kto nam doradzi, jak przejść przez biurokratyczny gąszcz przepisów i pism, by takie działanie było legalne. Przed wojną woda deszczowa spływała do zbiornika przez jedną z rynien na naszym bloku. Rok temu ją udrożniliśmy i znów może spełniać swoją rolę. Teraz przy okazji remontu elewacji i rynien jesteśmy w stanie włączyć do tego ważnego zadania również pozostałe rynny – w sumie pięć. Odprowadzenie wody deszczowej z naszego ogromnego dachu do zbiornika na pewno bardzo by pomogło fosie odzyskać choć część dawnego poziomu wody. Tyle możemy pomóc we własnym zakresie.
Jak się dowiedzieliśmy, pismo wpłynęło już do Zarządu Zieleni. W najbliższych dniach ma dojść do spotkania mieszkańców z urzędnikami.
Kiedy wróci woda?
Z nieoficjalnych informacji wiemy, że urzędnicy optymistycznie patrzą na powrót wody do zbiornika. Ich zdaniem, woda ma powrócić do poprzedniego stanu sprzed prac budowlanych w ciągu 6 do 8 tygodni.