5,5-hektarowa działka w centrum willowej Sadyby przy Okrężnej 73a od lat budzi obawy okolicznych mieszkańców. Ci drżą, że klub tenisowy trafi na sprzedaż i w miejsce kortów, tuż obok ich domów, powstanie duża zabudowa.
Obawy mieszkańców wzmogły się po naszym grudniowym artykule. Ujawniliśmy w nim, że klub jest o krok od nowej formuły działania. Dotychczasowa formuła, polegająca na wynajmie kortów, przynosi straty. Jak wynika z ostatnich dostępnych sprawozdań finansowych ogniska TKKF Sadybianka, klub tenisowy zakończył rok 2019 stratą w wysokości niemal 8 tysięcy złotych, a rok 2020 stratą blisko 4,5 tysięcy.
W takiej sytuacji obecny prezes TKKF-u, a do niedawna również prezes spółki Sadybianka, która zarządzała kortami w imieniu TKKF-u, Przemysław Fedorowski, zdecydował się na przełom. W połowie grudnia ubiegłego roku wynajął agenta nieruchomości, który poprzez ogłoszenia w Internecie szukał nabywcy terenu. A właściwie nabywcy prawa użytkowania wieczystego. Jednocześnie w rozmowie z naszym portalem, Fedorowski przyznał, że w przypadku niepowodzenia w poszukiwaniu nabywcy, nosi się z zamiarem zwrotu terenu do miasta. Sprawa miała się rozstrzygnąć do końca stycznia tego roku.
Koniec stycznia nie przyniósł przełomu. Prezes Fedorowski zapewniał nas, że nie ma jeszcze nowych wieści, ponieważ nie doszło jeszcze do zebrania członków TKKF, na którym mogliby zdecydować o przyszłości ogniska. Brak informacji wzmagał obawy mieszkańców.
Zaniepokojeni mieszkańcy biją na alarm
- Jacyś robotnicy weszli na teren klubu i coś wiercą na Sadybiance – napisał do nas w lutym zaniepokojony czytelnik z Sadyby. Kilka dni później podobną obserwacją podzieliła się z naszą redakcją inna mieszkanka.
Pod koniec marca temat wrócił za sprawą mokotowskiego radnego, Witolda Wasilewskiego. W interpelacji do zarządu dzielnicy Mokotów radny relacjonował: - Mieszkaniec ul. Iwonickiej zauważył na terenie w użytkowaniu ogniska TKKF Sadybianka kilka osób z nieco zagadkowym sprzętem. Zapytani posiadacze owych narzędzi, odpowiedzieli, że są z jakiejś firmy i mają zlecenie na wykonanie odwiertów geologicznych. Wywołało to zrozumiały niepokój mieszkańców, dotyczący ewentualności planowania lub wręcz przygotowania terenu pod zabudowę, czemu od dawna się sprzeciwiają.
W odpowiedzi na zapytanie radnego, zastępca burmistrza Mokotowa, Jan Ozimek, próbował uspokajać, twierdząc, że wizja lokalna nie wykazała prowadzenia prac geotechnicznych. Dodał też, że miasto jako właściciel nie ma „legitymacji prawnej” do kontroli użytkownika wieczystego w tym zakresie.
Dziwne zmiany w spółce
Czy faktycznie mieszkańcy Sadyby nie mają się czego obawiać? Postanowiliśmy sprawdzić.
Z dokumentów sądowych wynika, że 30 grudnia ubiegłego roku doszło do zmiany właściciela spółki Sadybianka, która zarządzała kortami. Wszystkie udziały w liczbie 800 objęła spółka Avalis, która zajmuje się głównie wynajmem i zarządzaniem nieruchomościami, a dodatkowo prowadzi działalność związaną ze sportem, oraz „działalność stadionów i pozostałych obiektów sportowych”. Nowe udziały zostały wycenione na 400 tys. zł, z czego udziały objęte za aport miały wartość 350 tys. zł.
Dotychczasowego prezesa i jedynego udziałowca, Przemysława Fedorowskiego, zastąpił Maciej Budziński, prezes spółki Avalis. Spytaliśmy nowego właściciela spółki, jakie ma plany wobec klubu przy Okrężnej 73a. – Nie mam nic wspólnego z TKKF Sadybianka. Łączy nas tylko nazwa – stwierdził Budziński. Pewnym potwierdzeniem jego słów może być zmiana siedziby. Zamiast Okrężnej 73a, w rejestrze spółek widnieje Puławska 182.
Kilka kwestii pozostaje jednak niejasnych. Dlaczego spółka zmieniła właściciela? I to akurat w czasie, gdy poprzedni szukał nabywcy prawa użytkowania wieczystego dla zarządzanego przez siebie terenu? Czy to, że nowa spółka zajmuje się zarządzaniem nieruchomościami, w tym obiektami sportowymi, oznacza, że zmieni się operator kortów na takiego, który wyciśnie z nich więcej niż poprzedni? Jeśli tak, to jak zamierza to zrobić? Tego nie wiadomo. Niedawny właściciel spółki, Przemysław Fedorowski, zapewnia nas jedynie: - Sprzedaż spółki nie ma nic wspólnego z sytuacją TKKF-u.
KRS potwierdza: TKKF w finansowych tarapatach
Zmiany w spółce zostały wpisane do rejestru przedsiębiorców 24 stycznia tego roku. Być może zbieżność dat jest przypadkowa, ale dzień później odbyło się walne zebranie TKKF Sadybianka. Sprawozdanie z tego zebrania, zarejestrowane później w sądzie, pokazuje, jak faktycznie wygląda sytuacja ogniska. Finansowa i organizacyjna.
12 członków ogniska obecnych na zebraniu jednogłośnie zatwierdziło sprawozdania finansowe za lata 2019 i 2020. Z dokumentów wynika, że ognisko nie przynosi kokosów. Dla przykładu w 2019 roku przychody ze sprzedaży usług i towarów, czyli zapewne głównie z wynajmu kortów, wyniosły 9.902 złote. Po stronie przychodów były też składki członkowskie. Koszty jednak przygniotły. W sumie wyniosły 35.022 zł. Efekt: strata netto w wysokości 7.949 zł.
Przemysław Fedorowski wini za tę sytuację urząd miasta. – Proszę koniecznie wspomnieć, że miasto narzuca nam bardzo wysokie podatki od nieruchomości – mówi Fedorowski. – Nie traktuje nas jak teren sportowy, ale jak mieszkaniowy, budowlany, czyli taki jak działki dokoła nas – narzeka.
Zwrot do miasta nadal jedną z opcji, ale miasto stoi na przeszkodzie?
Z powodu wysokich kosztów podatkowych i wynikających z tego strat, Przemysław Fedorowski reprezentujący TKKF Sadybianka – w rozmowie z naszym portalem - rozważał możliwość sprzedaży praw do terenu albo zwrotu terenu do urzędu miasta. Tak było w grudniu ubiegłego roku. Od tych zapowiedzi minęło już 6 miesięcy. I nadal żadne decyzje nie zapadły. – Rozważamy różne opcje – mówi dziś enigmatycznie Fedorowski. - Główną opcją – albo raczej jedną z opcji – jest zwrot terenu do miasta – dodaje.
Co stoi na przeszkodzie w podjęciu decyzji? Fedorowski, który dopiero w tym roku objął funkcję prezesa ogniska, odpowiada wymijająco. – Ze względu na dobro ogniska, nie mogę podać szczegółowych informacji. Jedynie to, że wyjaśniamy pewne kwestie z różnymi instytucjami miasta – mówi. Dopytywany, tłumaczy, że ma to związek z ostatnim wpisem do sądowego rejestru KRS. I że temat, który wymaga konsultacji z miastem, pojawił się dopiero w tym roku, po walnym zebraniu ogniska.
Tajemnicza przeszkoda
Czego dotyczy ostatni wpis do sądowego rejestru, który utrudnia TKKF realizację planu? Ostatnia zmiana w rejestrze stowarzyszeń dotycząca Sadybianki widnieje pod datą 8 marca tego roku. Dotyczy ona zmian w składzie zarządu i komisji rewizyjnej.
Z zarządu wykreślono dotychczasowego prezesa Edwarda Adamczyka, który rządził stowarzyszeniem od chwili powołania TKKF-u w 2008 roku. Na jego miejsce awansował dotychczasowy (od 2016 roku) członek zarządu, Przemysław Fedorowski. Trzyosobowy skład zarządu dopełniają dotychczasowy wiceprezes, skarbnik i sekretarz (a wcześniej przewodniczący komisji rewizyjnej w latach 2008 -2016) - Ryszard Rudnicki oraz nowy członek tego organu (wcześniej członek komisji rewizyjnej w latach 2016 – 2022) - Mariusz Rudnicki.
W przypadku nowej komisji rewizyjnej ostatni wpis zawiera trzy nazwiska. Wszystkie nowe. Są tu: Martyna Mendza, Paweł Rudnicki, oraz Irena Fedorowska. Ze składu komisji wykreślono natomiast Agnieszkę Suchner, Ewę Zakrzewską-Pyrek oraz Mariusza Rudnickiego (który przeszedł do zarządu).
Jak widać, oba organy ogniska, wykonawczy i nadzorczy, mają wymiennie w swoich składach spokrewnione ze sobą osoby z dwóch rodzin: Rudnickich i Fedorowskich. W sumie, od zarejestrowania TKKF-u w 2008 roku w obu organach przewinęły się 3 osoby o nazwisku Rudnicki (Ryszard, Mariusz, Paweł) i 3 osoby o nazwisku Fedorowski (Magdalena, Przemysław, Irena). Z wyjątkiem Magdaleny Fedorowskiej, która pełniła funkcję wiceprezes w latach 2008 – 2016, osoby te nadal są aktywne w organach ogniska i stanowią aż 5 z 12 osób obecnych na walnym zebraniu TKKF-u w styczniu tego roku.
Czy właśnie to zamknięte małe grono powiązanych ze sobą rodzinnie osób stanowi dla władz miasta problem w zdecydowaniu o przyszłości TKKF-u? A może problem tkwi w czym innym? Na przykład w tym, że miasto uznało TKKF za podmiot, który nie daje gwarancji dalszego funkcjonowania ogniska, zważywszy na dotychczasowe straty. Wówczas punktem do dyskusji mogłaby być zmiana klasyfikacji terenu z budowlanego na usług sportu, a co za tym idzie obniżenie stawki podatku od nieruchomości.
Biuro Sportu i Rekreacji w stołecznym ratuszu, który nadzoruje stowarzyszenia sportowe od strony statutowej, daje do zrozumienia, że problem nie dotyczy władz TKKF-u. – Nasz nadzór dotyczy spraw statutowych, w tym władz. I w tym zakresie nie prowadzimy z ogniskiem żadnych rozmów, ani postępowań – zapewnia Marta Maziarz z zespołu nadzoru nad stowarzyszeniami kultury fizycznej w Biurze Sportu i Rekreacji. - Jeśli jednak chodzi o zawieranie przez TKKF jakichś umów dotyczących nieruchomości ogniska, to tu piecze sprawują inne biura miasta – dodaje.
Zapytaliśmy zatem ratusz o to, czy rozmowy w sprawie TKKF Sadybianka prowadzi Biuro Mienia Miasta i Skarbu Państwa. Jak dotąd nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Póki co otwieramy korty
Niezależnie od rozstrzygnięć w sprawach strategicznych, TKKF Sadybianka przygotowuje się do sezonu w zakresie swojej podstawowej działalności. – Przygotowujemy korty na czas wakacji – zapowiada prezes ogniska, Przemysław Fedorowski. I dodaje: - Bezpłatnie udostępnimy je dzieciom i młodzieży w ramach lata w mieście. Nie wykluczam, że zorganizujemy też jakieś bezpłatne zajęcia rekreacyjne na naszym terenie.