W niedzielę internetowa grupa morsów z Jeziorka Czerniakowskiego podniosła alarm. Jeden z nich doniósł o zauważeniu podejrzanej zawiesiny. - Ostrzeżenie szczególnie dla tych, co będą wchodzić po ciemku. Na wejściu z prawej strony na wodzie unosi się jakaś ciecz ropopochodna. (…) Lepią się do tego pióra i inny syf z jeziorka – napisał pan Marcin. I od razu uspokoił: - Co prawda nie wywołało to u mnie żadnych reakcji alergicznych, ale wchodzenie w tego typu wodę to nic przyjemnego. Można ubrudzić ubrania itp…Po dokładniejszym przyjrzeniu się zobaczyłem, że to roztacza się na większej powierzchni, a tam pływają łabędzie i kaczki – dodał. Na potwierdzenie swoich słów do wpisu pan Marcin dołączył zdjęcie swoich pleców z wyraźną linią zawiesiny (widać ją na załączonym zdjęciu).
Obserwacji coraz więcej
Podobnymi spostrzeżeniami podzieliły się też inne osoby, które wchodziły do wody zbiornika w kolejnych dniach. - Wygląda dość kiepsko – kwituje Adam. - Pływałem wczoraj z feralnego miejsca (…) i co prawda był lekki tłusty film na wodzie i odrobina czarnych farfocli w toni, ale (…) dało się to stosunkowo łatwo odpędzić nogami / rękoma – opisuje fan zimnych kąpieli. Poza wpisami na facebookową grupę wrzucono dodatkowe zdjęcia, które potwierdzają, że brudny nalot to nie wyraz przewrażliwienia pojedynczego morsa.
Niektórzy podejrzewając poważniejszy wyciek i niebezpieczeństwo dla zdrowia, zrezygnowali z dalszych kąpieli. - No to koniec morsowania na tym jeziorku w tym roku – mówi Marcin. - Masakra, chyba będę jeździł do Konstancina na cegielnię. Szkoda, bo nad Czerniakowskie mam bliżej – ubolewa Piotr.
Kto to zbada?
Pan Marcin, który zauważył i odczuł na sobie zawiesinę jako pierwszy, zawiadomił straż miejską jeszcze w niedzielę wieczorem. Sprawę przyjęto do załatwienia, ale skierowany nad Jeziorko Czerniakowskie pieszy patrol nie stwierdził nic podejrzanego i zamknął sprawę.
Ponieważ zanieczyszczenie ropą lub olejem rodzi ryzyko katastrofy ekologicznej dla cennych zwierząt i roślin rezerwatu przyrody, poinformowaliśmy o sprawie Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Ten skierował sprawę do Zarządu Zieleni, który odpowiada za zbiornik. Od wczorajszego południa nie otrzymaliśmy odpowiedzi, czy urząd podjął jakieś działania.
Przełom w sprawie nastąpił, gdy Straż Miejska na nasz wniosek skierowała nad Jeziorko Czerniakowskie smogowóz. To jeden z siedmiu w Warszawie mobilnych laboratoriów. Każdy z nich bada, czy w domach lub zakładach produkcyjnych pali się niedozwolonymi materiałami zanieczyszczającymi powietrze. Te same smogowozy badają zanieczyszczenia wody.
Ekopatrol straży miejskiej, który przybył dziś rano nad Jeziorko Czerniakowskie, pobrał próbkę wody i od razu zbadał ją pod kątem kilku wskaźników. Jak potwierdzili nam strażnicy, wszystkie wskaźniki mieszczą się w normie. Odczyn pH wyniósł 7,74, przy czym zgodnie z rozporządzeniem Ministra Zdrowia pH wód naturalnych powinno zawierać się w przedziale od 6,5 do 9,5. Wynik 7,74 wskazuje, że woda w Jeziorku Czerniakowskim ma odczyn zasadowy.
Strażnicy z ekopatrolu zbadali również przewodność. To parametr stwierdzający poziom mineralizacji i zanieczyszczenia. Woda z próbki miała wartość 1027 μS/cm, podczas gdy dopuszczalny zakres wartości dla PEW w wodzie to 2500 μS/cm.
Trzecim i ostatnim wskaźnikiem, który dziś zbadano, jest natlenienie. W wodzie Jeziorka Czerniakowskiego wyniosło ono 10,13, przy normie wynoszącej powyżej 4.
Ekopatrol nie stwierdził unoszenia się plamy oleju lub ropy.