Ostatnie miesiące to prawdziwe eldorado w gastronomii. Restauracje znów są oblegane, klienci zamawiają też z dostawą do domu. Mimo sprzyjających okoliczności, znana sadybiańska restauracja Zegarmistrzowska zdecydowała się nie wracać do dawnej działalności. Nie zjemy już tam tradycyjnej polskiej kuchni – pierogów, zrazów, żurku. Dziś całe wyposażenie kuchni wystawione zostało na sprzedaż na jednej z grup na Facebooku. W pakiecie znalazły się m.in. 6-palnikowa roczna kuchnia gazowa, dwie lodówki i dwie zamrażarki, 23 garnki ze stali nierdzewnej o różnych przekrojach.
Minęła radość
Małgorzata Durska, współwłaścicielka Zegarmistrzowskiej potwierdza definitywny rozbrat z pełną gastronomią. – Gotowanie przestało nam sprawiać radość. Nie mamy już do tego dawnego zapału. Co innego gotować dla siebie, a co innego prowadzić lokal i wszystkiego doglądać osobiście, bez zewnętrznego menedżera – mówi.
Pełnej kuchni nie było już od dawna, ale właściciele lokalu przy Muszyńskiej 23 (wejście od Okrężnej) tłumaczyli to pandemią. W styczniu tego roku informowali na Facebooku, że działalność kuchni jest wstrzymana do odwołania, w kwietniu wrócili na moment z ofertą dań wielkanocnych na wynos, potem pisali, że zamknęli kuchnię „w oczekiwaniu na lepsze czasy”. "Czekamy aż pozwolą na to okoliczności" – dawali nadzieję restauratorzy.
Czas na kawiarnię i butik
Zamknięcie kuchni nie oznacza jednak zamknięcia lokalu. Nadal będzie tam działać kawiarnia. Można przyjść na quiche, tartę, lody, ciasta, piwo, wino, kawę. Dla większość mieszkańców i gości Sadyby Zegarmistrzowska pozostanie więc kameralnym miejscem spotkań.
Na kawiarni jednak się nie skończy. Zegarmistrzowska przeobraża się bowiem w butik z zegarkami z prawdziwego zdarzenia. Właścicielka lokalu, wychowana w rodzinie, w której ojciec i dziadek byli zegarmistrzami, rozpromienia się na samą myśl. – Tworzymy prawdziwą pracownię zegarmistrzowską - mówi. I dodaje: - Na stałe, na miejscu pracować w niej będzie kilka osób. Kolejnych kilka będzie przyjeżdżało po zegary i zegarki, by pracować nad nimi w domu. Już teraz współpracujemy z czterema muzeami w Polsce, konserwując i naprawiając unikatowe cacka nawet z 16. wieku. Do tego naprawiamy zegary i - co sprawia nam największą frajdę - sprowadzamy i sprzedajemy oryginalne stare zegarki z całego świata. Bardzo pomaga nam w tym nasza nastoletnia córka, która jest siłą napędową poszukiwań.
- Przepraszam, ale muszę przerwać – rzuca nagle pani Małgorzata. Po chwili wraca. – Właśnie sprzedałam kolejny zegarek – opowiada rozpromieniona. Jak widać, Zegarmistrzowska może nie ma już pełnej kuchni, ale jej właściciele mają dość pomysłów i energii, by dalej być ważnym punktem integracyjnym na mapie starej Sadyby.