Znany na świecie polski rzeźbiarz i performer, Paweł Althamer, opowiada, jak wyglądało jego dzieciństwo na starej Sadybie w latach 1970. Pokazuje też swoją dalszą drogę artystyczną i życiową. Wyjątkowy wywiad wideo, ilustrowany mnóstwem barwnych anegdot, oryginalnych zdjęć i rzadko pokazywanych materiałów filmowych.
Oto harmonogram bezpłatnych wydarzeń kulturalnych, które mają się odbyć na starej Sadybie w czerwcu. To pozycje, które wybraliśmy z zapowiedzi wszystkich instytucji kulturalnych działających na terenie osiedla.
Zamknięta ulica św. Bonifacego na wysokości Sobieskiego, zwężone jezdnie na Sobieskiego, zablokowana Czerniakowska między Witosa i Chełmską. Do znanych już utrudnień w rejonie starej Sadyby i Wilanowa dołącza na kilka godzin w niedzielę zamknięcie Sobieskiego i dalej - Hlonda.
W związku z remontem obu jezdni Czerniakowskiej między Chełmską a Witosa, 11 autobusów obsługujących Sadybę i Wilanów pojedzie nowymi trasami.
Po dawnym klubie z szermierką zostały dobre wspomnienia i… gołe ściany. W sali przy Okrężnej nie ma ani ciepłej wody, ani ogrzewania. Nowi najemcy mają dużo zapału, ale nie dość pieniędzy na remont. Liczą na wsparcie mieszkańców Sadyby.
W długi weekend, na przełomie maja i czerwca, drogowcy wyremontują odcinek ulicy Czerniakowskiej, pomiędzy Trasą Siekierkowską a ulicą Chełmską. Prace obejmą obie jezdnie. Kierowcy pojadą objazdami. Autobusy zmienią swoje trasy.
Restauracja Szklarnia przy Skwerze Starszych Panów otwiera się w nowej odsłonie. Będzie można nie tylko zjeść, ale też posłuchać muzyki na żywo.
Ulica Antoniewska na Siekierkach stanie się wkrótce jednym z największych placów budowy w Warszawie. Dziś swoje plany wobec tej okolicy ogłosił drugi największy deweloper w Polsce
* Na ulicy Antoniewskiej chcą budować najwięksi polscy deweloperzy. Obecnie jest tam już kilka inwestycji mieszkaniowych, większość pod szyldem firmy Robyg
* Dziś do grona inwestorów dołączył drugi największy deweloper w :Polsce - Dom Development. Jego osiedle będzie większe niż pozostałe osiedla przy tej ulicy razem wzięte
* Nowa zabudowa mieszkaniowa przyniesie obecnym mieszkańcom Siekierek nowe drogi i media. Ale stworzy też presję na rezerwat Jeziorka Czerniakowskiego. Zabudowa podejdzie bowiem do granic otuliny, a dzięki planowanym ścieżkom rowerowym sprowadzi znaczną liczbę ludzi do rezerwatu
Siekierki to mocno zaniedbana część Warszawy. Nie ma tu często ani podstawowych miejskich mediów takich jak gaz, bieżąca woda czy kanalizacja, ani zwykłych miejskich ulic z chodnikami i oświetleniem. To czego nie dopilnowało miasto, może się wkrótce zmienić za sprawą deweloperów. Budowlańcy upatrzyli sobie bowiem atrakcyjnie położone puste grunty przy ulicy Antoniewskiej i po kolei procedują pozwolenia na budowę kolejnych osiedli.
Formalnie deweloperów jest kilku (Inwestycje 2016, Robyg 18, Robyg Wola Inwestment), ale wszyscy należą do tego samego koncernu Robyg. To trzeci co do wielkości polski deweloper z przychodami na poziomie ponad jednego miliarda złotych rocznie. Na Antoniewskiej buduje on obecnie jedno osiedle (Rytm Mokotowa na rogu ulic Antoniewskiej i Piramowicza, z pozwoleniem na budowę wydanym 4 kwietnia tego roku), a dwa kolejne uzgadnia z urzędnikami (m.in. Rytm Mokotowa II na rogu Antoniewskiej i Kalorycznej, po przeciwnej stronie ulicy Antoniewskiej w stosunku do pierwszej fazy i zaledwie kilkadziesiąt metrów od otuliny Jeziorka Czerniakowskiego). Przy tej samej ulicy Antoniewskiej na rozpoczęcie swoich inwestycji czekają również mniejsi deweloperzy - Tynkund-1 i HDJ. W tym drugim przypadku działka granicząca z nowym osiedlem Dom Development przechodziła z rąk do rąk – pierwotnie należała do innego dużego dewelopera JW. Construction, który trzy lata temu odsprzedał ją Robygowi.
Dziś spółkom Robyga i mniejszym inwestorom przybył w tej okolicy poważny konkurent – drugi pod względem wielkości polski deweloper, Dom Development. Na spotkaniu z prasą, które odbyło się w sadybiańskiej restauracji La Mome przy Skwerze Starszych Panów, prezes i wiceprezeska spółki ogłosili nowy projekt mieszkaniowy o nazwie Mokotów Sportowy (wcześniej znany jako „Osiedle Olimpijskie").
Tuż za ogrodzeniem elektrociepłowni Siekierki firma Dom Development zamierza zbudować na 8,5 hektarach co najmniej 1300 mieszkań i podobną liczbę miejsc postojowych w garażach podziemnych. Bloki będą miały wysokość od 4 do 6 kondygnacji, czyli maksymalnie tyle, na ile pozwala plan miejscowy dla danego terenu. W pierwszym etapie, który jak deklaruje prezes firmy rozpocznie się jutro, powstaną 3 budynki na 155 mieszkań. Do kupienia będą zarówno mniejsze mieszkania jedno- i dwupokojowe o metrażach 27-48 m2, jak i większe lokale 3-, 4- i 5-pokojowe o powierzchniach 50-107 m2. Cena minimalna: 13 150 zł/m2, a średnia 15 tys. zł/m2.
Jak widać po powyższych liczbach, skala tej jednej nowej inwestycji jest ogromna – powierzchniowo jest większa niż wszystkie pozostałe osiedla razem. Projekt wyróżnia się na tle pozostałych inwestycji przy Antoniewskiej tym, że posiada pozwolenie na budowę (od 20 grudnia ubiegłego roku, podczas gdy Rytm Mokotowa kilkaset metrów dalej otrzymał takie pozwolenie dopiero na początku kwietnia tego roku). Osiedle Mokotów Sportowy ma do tego to coś - tzw. mit założycielski. W tym miejscu w dwudziestoleciu międzywojennym ówczesny prezydent Warszawy Stefan Starzyński wymarzył sobie zbudowanie dzielnicy olimpijskiej ze stadionem, torem wioślarskim itd. Plany pokrzyżowała wojna, ale romantyczna wizja przywoływana jest do dziś przez przewodników miejskich i historyków, a od dziś również deweloperów. Do tej właśnie wizji nawiązuje nazwa nowego osiedla – Mokotów Sportowy.
Zgodnie z przepisami, nowym inwestycjom mieszkaniowym będzie towarzyszyła przebudowa infrastruktury towarzyszącej, w tym przede wszystkim ulic. To dobra i długo wyczekiwana wiadomość dla obecnych mieszkańców Augustówki. Obecnie Antoniewska przypomina bowiem drogę z lat 50. – pokryta jest wyboistą trelinką, nie ma chodnika ani oświetlenia. Miejscy drogowcy sami przyznają, że nie wystarczy tu prosty remont. - Antoniewska jest w złym stanie i w zasadzie musi zostać wybudowana od nowa – przyznaje Jakub Dybalski, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich.
ZDM podpisał już umowy z pięcioma deweloperami z ulicy Antoniewskiej. Każdy z nich musi wnieść swój wkład w koszty budowy nowej ulicy. I tak, jak informują drogowcy, firmy Inwestycje 2016, Robyg 19 i Robyg Wola Inwestment wniosły po 1 mln zł, firma HDJ ok. 1,2 mln zł, a Dom Development ok. 1,5 mln zł. Wiceprezeska tego ostatniego dewelopera, Monika Perekitko, przekazała nam dziś, że wkład jej firmy jest nawet wyższy, bo wynosi 2,6 mln zł i został już wpłacony.
Deweloperzy sfinansują, ale ulicę zbuduje miasto. I to na całej długości. - W każdej z umów jest mowa o inwestycji na odcinku od ul. Polskiej do Korzennej, więc dotyczy całej ulicy – zapewnia rzecznik ZDM. W jakim standardzie i szerokości zostanie zbudowana nowa Antoniewska, nie wiemy. Drogowcy zastrzegają jedynie, że nowa ulica będzie „pewnie w nieco innej funkcji niż (jest) teraz, bo miejscowy plan zagospodarowania przewiduje rolę głównej ulicy tego obszaru dla przedłużenia al. Polski Walczącej.”
Na wygodną nowoczesną jezdnię z chodnikami i oświetleniem mieszkańcy Augustówki poczekają kilka lat. Wiceprezeska Dom Development oświadczyła na dzisiejszej inauguracji projektu Mokotów Sportowy, że nowa Antoniewska zostanie oddana po zakończeniu przez firmę pierwszego etapu prac przy osiedlu, czyli po pierwszym kwartale 2026.
Poza nowymi drogami i miejskimi mediami, nowa zabudowa niesie również zagrożenia. Większa liczba mieszkańców w bliskiej okolicy Jeziorka Czerniakowskiego niechybnie oznacza większą liczbę gości rezerwatu, a to zwiększy presję na utrzymanie cennych gatunków zwierząt i roślin.
Oczywiście nie stanie się to zaraz. Zabudowa ulicy Antoniewskiej zajmie lata. Jak przyznała Monika Perekitko z Dom Development, całe nowe osiedle jej firmy powstanie nie wcześniej niż za siedem lat. Pierwsi mieszkańcy mogą się sprowadzić w ten rejon Augustówki dopiero w połowie 2026. W grudniu 2025 planowane jest oddanie osiedla Rytm Mokotowa, a w styczniu 2026 – pierwszego etapu Mokotowa Sportowego.
Wtedy też można oczekiwać, że wielu z tych nowych mieszkańców ruszy z Antoniewskiej nad pobliskie Jeziorko Czerniakowskie. Rezerwat jest przecież główną atrakcją w prospektach reklamowych nowych osiedli. W opisie najnowszego projektu Dom Development czytamy: – W okolicy znajdują się atrakcyjne tereny zielone, m.in. rezerwat przyrody Jeziorko Czerniakowskie oraz zakole Wisły, które oferują wiele sposobów aktywnego spędzania czasu, w tym spacery, pływanie, jazdę rowerem czy grę w tenisa.
W dotarciu do rezerwatu pomogą nowe drogi rowerowe, które planuje w swojej strategii miasto Warszawa. W ramach tzw. zielonych pierścieni szeroka droga rowerowa ma połączyć bliskie okolice Jeziorka Czerniakowskiego z Augustówką i Siekierkami.
Więcej ludzi w rezerwacie to jedno zagrożenie. Drugie to wpływ nowej intensywnej zabudowy przy Antoniewskiej na stosunki wodne i poziom wody w Jeziorku Czerniakowskim. Formalnie tereny inwestycji znajdują się poza otuliną rezerwatu, ale zbliżają się do jej granicy. Ta odległość jest na tyle niewielka (widać to na załączonej wizualizacji), że teren Augustówki został objęty opracowaniem miasta o tym, jak zarządzać wodą opadową na tym terenie. Podobnie jak w przypadku Czerniakowa Południowego, ratusz postanowił, by na terenach nowych osiedli na Augustówce i tzw. Łuku Siekierkowskim, w tym na terenie osiedla Dom Development, powstały niecki, w których gromadzona będzie woda opadowa oraz pas zieleni, którym ta woda będzie spływała w kierunku Jeziorka Czerniakowskiego, zasilając jego zbiornik. Czy to rozwiązanie pozwoli skutecznie powstrzymać wysychanie Jeziorka, okaże się dopiero za kilka lat. Wtedy nowe osiedla będą już stały.
Od soboty, 25 maja, szykują się zmiany dla kierowców na ulicy św. Bonifacego – od Jana III Sobieskiego do Czarnomorskiej będzie jeden kierunek ruchu. Dodatkowo zostanie zamknięte połączenie ulic Jana III Sobieskiego i św. Bonifacego od strony Powsińskiej. Zmienią się trasy autobusów.
- Spełnił się najczarniejszy scenariusz dla społeczności lokalnej – piszą przedstawiciele mieszkańców Sadyby w piśmie do Zarządu Zieleni.
* Obecny dzierżawca pawilonu sąsiedzkiego na Sadybie chce rozwiązać umowę z końcem czerwca
* Główne powody dotyczą finansów
* Od lipca dzierżawca chce działać w tym samym miejscu na nowych zasadach, ale tylko do czasu zakończenia projektów finansowanych przez miasto
* Partnerstwo lokalne Stacja Sadyba ma pomysł na docelowy model finansowania obiektu
- Przy obecnych warunkach umowy jesteśmy w stanie prowadzić Międzypokoleniowe Miejsce Spotkań jedynie do końca czerwca br. – oświadczyła Fundacja Bullerbyn w niedawnym piśmie do Zarządu Zieleni. Aby nie było wątpliwości, dodała dalej: - Intencją Fundacji jest rozwiązanie umowy dzierżawy z dniem 30 czerwca 2024.
We wspomnianym piśmie prezes Fundacji Bullerbyn, Marianna Kłosińska, podaje trzy główne powody rezygnacji. Po pierwsze, jej zdaniem obiekt jest niedostosowany do prowadzenia w nim działalności w formie małej gastronomii (co stanowiło jedno z zadań dzierżawcy zawartych w informatorze konkursowym). Po drugie, koszty energii elektrycznej są „nieadekwatnie” wysokie, co - jak przypuszcza Kłosińska - wynika m.in. z poboru prądu na rzecz działania serwera do monitoringu miejskiego. Wreszcie, wspominany serwer generuje tak duży hałas, że fundacja nie może prowadzić w budynku zajęć dla dzieci rozwijających się w spektrum autyzmu. Hałas ma też bardzo utrudniać jakąkolwiek pracę czy zajęcia wymagające skupienia.
Pismo Fundacji Bullerbyn datowane jest na 7 maja. Tydzień później podobne pismo do Zarządu Zieleni skierowało Partnerstwo Lokalne Stacja Sadyba, zrzeszające kilkanaście lokalnych stowarzyszeń, instytucji i przedsiębiorców ze starej Sadyby. W mailu z 14 maja lokalne organizacje proszą dyrektorkę Zarządu Zieleni o pilne spotkanie jeszcze w ubiegłym tygodniu. Jak twierdzą autorzy obu pism, do dziś nikt z urzędników się do nich w tej sprawie nie odezwał.
Temat wybuchł w maju tego roku, ale tlił się od września roku ubiegłego. Już wtedy Fundacja Bullerbyn, która wygrała konkurs Zarządu Zieleni na prowadzenie pawilonu na Sadybie, informowała urzędników o tym, że nie może zrealizować punktu umowy dotyczącego prowadzenia małej gastronomii. Jak wynika z pisma dzierżawcy, które widzieliśmy, Fundacja poza kontaktami mailowymi spotykała się w tej sprawie z urzędnikami 6 i 17 października 2023, a potem jeszcze 12 stycznia 2024.
Fundacja dowodziła, że aby obiekt spełniał wymagania sanitarne, potrzebne są zmiany w zabudowie. Sęk w tym, że zmiany są na tyle kosztowne, że żadna ze stron nie chce ich ponieść. I każdy ma na to swoje argumenty.
W styczniu tego roku, prezeska Fundacji Bullerbyn, Marianna Kłosińska tłumaczyła naszemu portalowi: – Mieliśmy otrzymać obiekt, który dostosowany jest do prowadzenia małej gastronomii, a jak widać nie jest. Możemy go przystosować do wymogów Sanepidu, ale to wymaga znacznych nakładów, które wykraczają poza zakres naszej umowy dzierżawy. Powstaje więc pytanie, kto ma ponieść te koszty – czy my, czy miasto. Pozostaje jeszcze kwestia, jak te ewentualne przeróbki będą się miały do trzyletniej gwarancji wykonawcy na nowy obiekt.
Fundacja uważa zatem, że dostała wymóg prowadzenia małej gastronomii, ale że powierzony jej obiekt nie został przystosowany do takiej działalności. Urzędnicy twierdzą z kolei, że obiekt nie był przystosowany, bo z założenia nigdy nie miał być obiektem gastronomicznym. - Zgodnie z wymogami konkursu oraz przedstawioną ofertą, w pawilonie miała być prowadzona działalności małej gastronomii w oparciu o gotowe produkty i sprzedaż napojów z uwzględnieniem dostępności cenowej dla seniorów – mówi rzeczniczka prasowa Zarządu Zieleni, Karolina Kwiecień-Łukaszewska. I dodaje: - Pawilon został wybudowany w ramach projektu budżetu obywatelskiego - z założenia nie powstawał jako obiekt gastronomiczny. Funkcja prowadzenia gastronomii została dodana do postępowania konkursowego na prośbę Dzielnicy Mokotów.
Przedstawicielka urzędu dowodzi, że Zarząd Zieleni niczego nie ukrywał i że dzierżawca dobrze wiedział, na co się pisze, podpisując umowę. Kwiecień-Łukaszewska: - Dzierżawca, przystępując do postępowania konkursowego, zdawał sobie sprawę z tego jak wygląda pawilon - udostępniliśmy projekt pawilonu, a przedstawiciele Fundacji obejrzeli budynek jeszcze na etapie postępowania konkursowego.
Mimo odmiennych stanowisk, obie strony wciąż ze sobą rozmawiały. Relacje między Zarządem Zieleni i Fundacją Bullerbyn musiały być co najmniej dobre, skoro urząd miasta wybrał pawilon sąsiedzki na Sadybie na miejsce konferencji prasowej inaugurującej kolejną edycję budżetu obywatelskiego w Warszawie. 1 grudnia ubiegłego roku w blasku fleszy i kamer wystąpili w pawilonie przedstawiciele władz miasta: Karolina Zdrodowska, dyrektorka koordynatorka ds. przedsiębiorczości i dialogu społecznego, Sławomir Potapowicz, wiceprzewodniczący Rady Warszawy oraz Dorota Tymoszuk - Nova – koordynatorka projektu z ramienia Zarządu Zieleni.
Punktem zwrotnym dla sprawy miało być spotkanie w dniu 12 stycznia. Fundacja Bullerbyn przedstawiła wtedy Zarządowi Zieleni opinię techniczną pawilonu pod kątem prowadzenia działalności gastronomicznej wraz z koniecznością dokonania zmian w strukturze pawilonu.
Od tego momentu zapadła długa cisza. Jak przekonuje Fundacja, po ponad dwóch miesiącach, dokładnie 22 marca, zapytała ona urzędników o ich decyzję dotyczącą koniecznych prac. Otrzymała wtedy informację, że Zarząd Zieleni przygotował zmianę w projekcie budowlanym uwzględniając przedstawioną opinię technologiczną i oczekuje na opinię w tej sprawie od wykonawcy pawilonu, który przebywa na urlopie i wróci na początku kwietnia. Do 7 maja, czyli do dnia wysłania pisma z informacją o rezygnacji z umowy, dzierżawca nie otrzymał żadnej odpowiedzi.
Urzędnicy potwierdzają, że pracują nad zmianami od 12 stycznia, ale dają do zrozumienia, że – mimo ciszy - sprawy idą w dobrym kierunku. W mailu do naszej redakcji, wysłanym 26 kwietnia, rzeczniczka Zarządu Zieleni informuje: - Przygotowaliśmy zmiany w projekcie, które będziemy omawiać z wykonawcą pawilonu. Musimy ustalić zakres prac możliwych do wykonania, które nie będą naruszać zapisów umowy i nie doprowadzą do straty gwarancji budynku, który jest własnością m.st. Warszawy.
Kiedy zapytaliśmy o wynik tych ustaleń, a szczególnie o to, kto będzie ponosić koszty zmian, 10 maja rzeczniczka urzędu przekazała nam lakonicznie: - Wciąż procedujemy ustalenia z Dzierżawcą, a zatem w tym temacie póki co nic więcej nie mogę powiedzieć.
Pięć miesięcy czekania na decyzję urzędu oznacza dla dzierżawcy pawilonu na Sadybie nie tylko niepewność w planowaniu przyszłych kosztów, ale też realną i pogłębiającą się wyrwę w bieżących dochodach. Sprzedaż kawy z ekspresu, deserów i kanapek miała być bowiem jednym ze źródeł finansowania działalności pawilonu. Póki co, Fundacja Bullerbyn zdecydowała się niedawno rozpocząć sprzedaż gotowych, zapakowanych artykułów spożywczych, takich jak gotowe dania do odgrzania w mikrofalówce, czy soki w butelkach. Od 20 maja wprowadziła też do oferty lody rzemieślnicze w opakowaniach.
Fundacja Bullerbyn nie chce zamknąć obiektu z dnia na dzień. Jak czytamy w piśmie jej prezeski do dyrektorki Zarządu Zieleni, organizacja ta jak i inne lokalne stowarzyszenia pozyskały bowiem granty miejskie na realizację kilku projektów w tym miejscu. Zajęcia finansowane z grantów mają trwać do jesieni tego roku. Fundacja proponuje więc polubownie zakończyć obecną umowę z Zarządem Zieleni na zasadzie porozumienia stron i podpisać nową umowę na 3 miesiące, ale już na zupełnie innych zasadach.
Proponowane nowe warunki dzierżawy to prowadzenie pawilonu przez 25 godzin tygodniowo, brak opłaty czynszu, ponoszenie przez Fundację jedynie kosztów opłat eksploatacyjnych, związanych z działalnością samej Fundacji oraz możliwość prowadzenia działań odpłatnych poza godzinami pracy pawilonu w celu zdobycia środków na obsługę obiektu (administracyjną, koordynacyjną i promocyjną).
Przedstawiciele lokalnej społeczności Sadyby, zrzeszeni w Partnerstwie Lokalnym Stacja Sadyba, mają docelowo inne rozwiązanie. Jak przypomina Jerzy Piasecki, prezes Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Miasto Ogród Sadyba, już we wrześniu ubiegłego roku w piśmie do Zarządu Zieleni, a potem w styczniu 2024 roku w piśmie do prezydenta Warszawy, członkowie partnerstwa zwracali uwagę, że potrzebne jest stałe wsparcie ze strony miasta. - Wyraźnie sygnalizowaliśmy, że dzierżawca (organizacja pozarządowa) bez dotacji celowej i dochodów z kawiarni nie jest w stanie zapewnić funkcjonowania i rozwoju Międzypokoleniowego Miejsca Spotkań. Niestety nasze wnioski nie zostały uwzględnione – żali się Piasecki.
- Spełnił się najczarniejszy scenariusz dla społeczności lokalnej – kontynuuje prezes największego stowarzyszenia na Sadybie. - Przerwa w funkcjonowaniu (pawilonu – red.) stanowiłaby nie tylko ogromy cios dla mieszkańców Sadyby, ale też dużą stratę dla całego Mokotowa. Jako partnerstwo nie dopuszczamy w ogóle takiej możliwości – deklaruje.