Sadyba przechodzi właśnie kolejne konsultacje społeczne. Po przegranym głosowaniu w sprawie wypożyczalni rowerów Veturilo, mieszkańcy osiedla zostali poddani kolejnemu testowi: mogą zdecydować, jak podzielić pieniądze z tzw. budżetu partycypacyjnego.
Budżet partycypacyjny
To modny ostatnio w świecie i Polsce pomysł, by przeznaczać 0,5-2,0% z budżetu miasta na inicjatywy, które zgłoszą sami mieszkańcy. Pomysł realizują już takie polskie miasta jak Sopot, Poznań i Łódź. Warszawa swój pierwszy budżet partycypacyjny planuje wprowadzić w 2015 roku.
Prace nad stołecznym budżetem znajdują się obecnie na wstępnym, ale za to strategicznym, etapie. Specjalne zespoły dzielnicowe - złożone z organizacji pozarządowych, mieszkańców, radnych i urzędników - ustaliły właśnie zasady podziału środków z budżetu swojej dzielnicy.
I tak zespół z Mokotowa zaproponował, aby podzielić dzielnicę na 8 rejonów o podobnej liczbie mieszkańców. Każdy z rejonów otrzymałby do rozdysponowania dwie kwoty: gwarantowaną kwotę w wysokości 156 tysięcy oraz środki dodatkowe w wysokości zależnej od liczby mieszkańców w rejonie. Z łącznej sumy 2,5 miliona złotych, przeznaczonej na przyszłoroczny budżet partycypacyjny na Mokotowie, na osiedla Sadyba i Stegny, tworzące wspólnie rejon nr 8, przypadłoby w ten sposób 426 tysięcy złotych.
Duzi chcą więcej
Kwota może robić wrażenie. Nie wszyscy jednak uczestnicy spotkania na Łowickiej byli z takiego podziału zadowoleni.
Obecni w Centrum Łowicka przedstawiciele osiedla Energetyka z tzw. Sadyby wysokiej lub północnej (leżącego między ulicami Konstańcińską, Bonifacego i Sobieskiego) przekonywali, że pieniądze powinny iść za mieszkańcami – czyli powinny być dzielone wyłącznie proporcjonalnie do liczby mieszkańców na danym terenie.
Taki podział, bez gwarantowanej kwoty dla każdego rejonu, dawałby większe szanse i większe pieniądze takim osiedlom jak właśnie Energetyka, które mają dużą liczbę mieszkańców i które - poprzez system dozorców w blokach - potrafią szybko i sprawnie zebrać dużą liczbę podpisów. Swoją organizacyjną prężność osiedle Energetyka potwierdziło m.in. w 2009 roku, zbierając w ciągu kilku tygodni kilka tysięcy podpisów za utworzeniem parku Dygata przy ul. Limanowskiego.
Mali też chcą mieć głos
Jak można było przewidzieć, zgoła odmienne stanowisko prezentowali na zebraniu przedstawiciele mniejszych osiedli.
- Co zrobić, gdy na danym terenie istnieje jakaś ważna potrzeba ponadlokalna, ale sam teren nie ma zbyt wielu mieszkańców, którzy mogliby na nią zagłosować? – zastanawiał się Janusz Białasik, były prezes Towarzystwa Miasto Ogród Sadyba. Jako przykład podał ochronę rezerwatu przyrody „Jeziorko Czerniakowskie” poprzez stworzenie ścieżki edukacyjnej wokół akwenu. Ten wartościowy w skali całej Warszawy rezerwat leży przy słabo zaludnionym – choć bardzo aktywnym społecznie - osiedlu domów jednorodzinnych na starej Sadybie.
Społecznicy z niskiej Sadyby obawiają się, że – w chwili głosowania na konkretne inicjatywy, takie jak wspomniana ścieżka edukacyjna – mała Sadyba zostanie przytłoczona przez znacznie liczniejsze Stegny. W efekcie, z powodu nierównowagi w liczebności obu osiedli, wybrane w głosowaniu będą te inicjatywy, które zostaną zgłoszone przez mieszkańców Stegien. - Trzeba do budżetu wprowadzić korektę – przekonuje widzący ten problem Tomasz Trepka, prezes Stowarzyszenia Platan.
Niedawne konsultacje społeczne w sprawie lokalizacji stacji rowerowych Veturilo mogą potwierdzać obawy społeczników. Z trzech stacji z terenu Sadyby, które uczestniczyły w głosowaniu, żadna nie zdobyła wystarczającej liczby głosów, by przejść do etapu realizacji. Zakwalifikowała się za to – z dużą przewagą nad stacjami sadybiańskimi – jedyna proponowana stacja ze Stegien.
Problem związany z możliwym niedopasowaniem liczebności danej społeczności do skali potrzeb istniejących na jej terenie wydaje się dostrzegać przewodnicząca zespołu ds. budżetu partycypacyjnego na Mokotowie, Joanna Erbel. – Budżet partycypacyjny ma spełniać również funkcję redystrybucyjną, czyli bardziej pomagać tym obszarom, w których istnieją większe potrzeby – powiedziała ta znana miejska aktywistka na spotkaniu w Centrum Łowicka. Obszarem, który - jej zdaniem - powinien skorzystać z takiej funkcji budżetu są niedoinwestowane pod każdym względem Siekierki.
To w końcu dużym czy małym?
Członkowie zespołu ds. budżetu partycypacyjnego na Mokotowie nie pozostawili zebranym na Łowickiej cienia wątpliwości co do sposobu podziału środków. O tym, jakie projekty zostaną skierowane do realizacji, zdecyduje to, ile głosów zdobędą one od mieszkańców. Członkowie zespołu otwarci byli natomiast na to, by – jeszcze na etapie ustalania szczegółowych zasad głosowania i wyboru projektów - wyważyć społeczności mniejsze i większe tak, by każda z nich uwierzyła, że ma szanse i chciała uczestniczyć w procesie zgłaszania projektów.
Jeden z pomysłów wypłynął już podczas spotkania. - Analizując budżety partycypacyjne w miastach, które stosują ten mechanizm od lat, zauważyłem rosnący trend ku zwiększaniu liczby okręgów głosowania – stwierdził Andrzej Łokaj, mieszkaniec niskiej Sadyby. Na przykładzie Chicago, Nowego Jorku, czy Dąbrowy Górniczej widać wyraźnie, że dopiero schodząc na poziom społeczności lokalnych, czy osiedli, jesteśmy w stanie faktycznie zaangażować mieszkańców, rozbudzić ich aktywność – dodał.
Przykłady miast, na które powoływał się uczestnik debaty, pojawiły się w prezentacji, którą pracownia badań i innowacji społecznych Stocznia przedstawiła niedawno publicznie na temat doświadczeń z budżetem partycypacyjnym na świecie. Wynika z niej, że w ciągu kilku lat Chicago przeszło z 1 okręgu w 2010 na 4 okręgi obecnie, a Nowy Jork z 4 dystryktów w 2011 na 8 dystryktów w 2013. W tej samej prezentacji pada przykład Dąbrowy Górniczej, która stosuje budżet partycypacyjny od 2012 roku, rozdzielając środki aż na 27 dzielnic. Największa z dzielnic ma 10 tysięcy mieszkańców, ale aż 9 dzielnic liczy poniżej 1,5 tysięcy osób.
Takie rozwiązanie ma też swoje wady. Joanna Erbel wskazała podczas dyskusji, że budżet partycypacyjny ma za zadanie wyważyć potrzeby małych społeczności z potrzebami ponadlokalnymi. Odwołując się do zgłoszonego trendu postępującego dzielenia obszarów, powiedziała, że nawet na poziomie Warszawy nie ma zgodności co do tego, jak ten złoty środek osiągnąć, jaki poziom rozdrobnienia pozwoli osiągnąć cele budżetu, z których tylko jednym jest pobudzenie aktywności mieszkańców. - Istnieją dzielnice w Warszawie, które – dla potrzeb budżetu partycypacyjnego - nie podzieliły się w ogóle, a są też takie, jak Wawer, które mają aż 18 rejonów, odpowiadających 18 radom osiedla – powiedziała przewodnicząca mokotowskiego zespołu.
Czas formalnego składania uwag
Choć padło z sali kilka pytań i cierpkich uwag, główny temat spotkania – zasady podziału środków - nie rozgrzał jednak emocji uczestników spotkania tak, jak można było się spodziewać po podobnych zebraniach z mieszkańcami, organizowanych przez urząd dzielnicy. Spotkanie na Łowickiej nie kończy jednak konsultacji społecznych w sprawie podziału środków partycypacyjnych. Uwagi do zaproponowanego podziału nadal można zgłaszać, albo pisemnie na adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript., albo osobiście w Urzędzie Dzielnicy Mokotów, przy ul. Rakowieckiej 25/27 w Wydziale Obsługi Mieszkańców w godzinach pracy Urzędu. Termin zgłoszeń upływa 31 grudnia 2013.
Posiedzenie zespołu, który będzie rozpatrywał zgłoszone uwagi, odbędzie się 8 stycznia 2014 o godzinie 16.15 w sali Rady Dzielnicy Mokotów przy ul. Rakowieckiej 33. Posiedzenie jest otwarte dla wszystkich chętnych.