Mieszkańcy starej Sadyby walczą z plagą domów zamienianych na hostele. W jednym z nich na piętrowych łóżkach, w tym w garażu, przebywało do niedawna nawet 25 kierowców tanich taksówek. Oficjalne pisma o pomoc do służb porządkowych i urzędów nie odnoszą skutku.
Powstały ze środków budżetu obywatelskiego, mały przeszklony budynek w środku parku okazał się niechcianym dzieckiem dla miejskich instytucji. Ani Zarząd Zieleni, ani Dzielnica Mokotów nie chcą go finansować, mimo że pełni ważną rolę dla lokalnej społeczności, a podobnych obiektów kulturalnych na starej Sadybie nie ma. Czy stołeczny ratusz w ostatniej chwili uratuje swój sztandarowy projekt?