W wietrzną i deszczową sobotę, ciepła i kolorowa sala Akademii Znajomych na Sadybie była jak wybawienie. Na stoliku przy wejściu czekały ciastka, soki i napoje, a obok nich leżały eleganckie materiały promocyjne - ulotki, programy wyborcze, gazety ze zdjęciami kandydatów. Dla spóźnialskich lub bojaźliwych pod ścianą w korytarzu stała pluszowa kanapa, a na środku głównej sali - kilkadziesiąt składanych krzeseł w żywych kolorach. Trochę przyczajeni mieszkańcy Sadyby zasiedli na ostatnich miejscach pod ścianą, prelegenci pod ścianą z drugiej strony. Nieoczekiwanie, między obiema grupami, niczym barykada, wyrosły puste krzesła.
Prosimy bliżej! – zachęcał jeden z prelegentów, Przemek Pasek, który pierwszy zauważył sztuczną aranżacje przestrzeni. Kiedy to nie pomogło, ruszył do akcji, złożył wolne krzesła i przysunął krzesła panelistów do gości. Od razu zrobiło się milej, po sąsiedzku. Bez sztucznego podziału na my-wy, bez mówienia ex cathedra. I tak już zostało do końca.
Ja radnym? Nigdy w życiu
Na prostych, niebieskich krzesłach usiedli obok siebie kandydaci na radnych, rekomendowani przez Towarzystwo Miasto Ogród Sadyba: Elżbieta Baczyńska, Joanna Erbel, Aleksandra Karkowska i Przemek Pasek. Erbel i Pasek to starzy wyjadacze, mający duże grono zwolenników w Warszawie, udzielający się często w mediach, widoczni. Pozostała dwójka pokazuje się publicznie od niedawna.
Na wstępie każdy powiedział kilka słów o sobie. Skąd pochodzi, dlaczego się zdecydował startować, co chce zrobić jako radny. Poza Joanną Erbel, która ubiega się o fotel prezydenta Warszawy i konsekwentnie udziela się w sprawach miejskich od lat, pozostali nie kryli swojego dyskomfortu, występując po raz pierwszy w publicznej roli, kojarzącej się z polityką. Elżbieta Baczyńska stwierdziła wręcz, że nigdy nie spodziewała się pójść do samorządu, że trochę została do tego wypchnięta przez znajomych.
Aleksandra Karkowska: - Czuję się zwykle mocno zakłopotana, kiedy spotykani przeze mnie ludzie utyskują na różne sprawy w ich otoczeniu, ale gdy pojawia się propozycja wspólnych działań, odmawiają z powodu braku czasu czy umiejętności. Sama nie chcę powielać tego schematu i stąd zdecydowałam się podjąć wyzwanie. - Najbardziej anty-establishmentowy z wszystkich prelegentów okazał się Przemek Pasek. Stwierdził, że nie wydrukował i nie zamierza wydrukować w trakcie tej kampanii wyborczej ani jednego plakatu, ulotki, ani programu. Uważa bowiem, że marnuje się w ten sposób zbyt dużo papieru. Swój aktywny udział w kampanii ograniczył do wpisu na Facebooku swojej fundacji Ja Wisła, który momentalnie, w ciągu kilku godzin, polubiło i udostępniło z osobistymi rekomendacjami kilkaset osób.
Po przedstawieniu się kandydatów, moderujący dyskusję, Andrzej Łokaj, przeszedł do zadawania pytań. Na rozgrzewkę poprosił zebranych o skomentowanie argumentów osób, które deklarują, że nie pójdą na wybory, bo nie znają kandydatów i nie wiedzą, co przyszli radni mogą dla nich zrobić. Joanna Erbel podkreśliła, że największym orężem w rękach radnych jest informacja o tym, co się dzieje w dzielnicy lub w mieście, jakie plany mają urzędnicy. Przekazując tę informację mieszkańcom na wczesnym etapie, radny może pobudzić ludzi do dyskusji i wpłynięcia na kształt przyjmowanych rozwiązań – twierdzi Erbel.
Radni mogą też inicjować dyskusję na radach dzielnicy lub miasta na niewygodne dla władzy tematy. Tylko dzięki temu, że znałam jednego radnego z dzielnicy Śródmieście, mogłam formalnie poruszyć przez niego temat likwidowanego Baru Prasowego na posiedzeniu Rady Dzielnicy. Wtedy Rada musiała się tym tematem zająć, mimo niechęci burmistrza dzielnicy – Erbel przywołała wspomnienia ze zwycięskiej akcji o uratowanie taniego baru mlecznego na Marszałkowskiej.
Zimno, ciepło, gorąco
Temperatura debaty szybko wzrosła, gdy prelegenci musieli zmierzyć się z konkretnymi problemami Sadyby lub Warszawy i opowiedzieć się za którąś ze stron konfliktu. Na pierwszą linię strzału została wystawiona Aleksandra Karkowska. Bruk czy asfalt? – wypalił moderator, nawiązując do kontrowersyjnej sprawy przebudowy zabytkowej ulicy Okrężnej, gdzie ścierały się ze sobą dwie frakcje mieszkańców: zwolennicy pozostawienia bruku z kamieni polnych i zwolennicy wylania asfaltu. Bruk – zdecydowanie odparła Karkowska. Przekonywała: - Uważam, że kolejne pokolenia mają pełne prawo poznać nasze dziedzictwo kulturowe, a naszym obowiązkiem jest je zachować w jak najlepszym stanie. To taka powinność społeczna, dla dobra wspólnego. Tym bardziej, że bruk na tej ulicy ma raptem 500 metrów, a podobnych fragmentów zabytkowych dróg jest w Warszawie naprawdę garstka. –
Rozbudowa klubu Delta czy utrzymanie obecnego stanu? To kolejna gorąca sprawa z Sadyby, która podzieliła mieszkańców osiedla. Jedni chcą rozbudowy klubu, aby ich dzieci mogły trenować piłkę nożną w dobrych, profesjonalnych warunkach, drudzy, obawiają się, że nowy budynek klubowy z 400-metrową restauracją przyciągnie duży ruch ponadlokalny, tarasujący okoliczne ulice, a turnieje piłkarskie na dużym obiekcie, dostępnym cały rok dzięki sztucznej nawierzchni, przyciągną rozwydrzonych, hałaśliwych kibiców. Aleksandra Karkowska: - Wszystko wskazuje na to, że ta inwestycja będzie mieć charakter ponadlokalny. Tymczasem dosłownie po przeciwnej stronie ulicy jest kameralne osiedle z tradycjami. Rozbudowa klubu bezpowrotnie zmieni charakter całego osiedla. –
Pozostali prelegenci wsparli Karkowską, wskazując na możliwość przeznaczenia na cel profesjonalnego szkolenia opuszczonych terenów z dala od osiedli, na przykład na Siekierkach, czy na stadionie Skry. Mieszkańcy, którzy włączyli się do dyskusji, podkreślali też, że wbrew pozorom, klub nie będzie otwarty dla wszystkich chętnych, lecz tylko dla tych, którzy się zapiszą. - A co mają zrobić dzieci, które mają po lekcjach trochę czasu i chcieliby pograć w piłkę, ale nie należą do klubu? Oni na te boiska nie będą mieli wstępu – kręcili głowami uczestnicy debaty.
Jednym zabierają, drugim oddają
Tematem, który włączył do dyskusji wszystkich obecnych na sali, były roszczenia dekretowe. Kilka dni przed debatą pojawiły się w prasie doniesienia, że zagrożony likwidacją jest Bazar Sadyba, na rogu Powsińskiej i św. Bonifacego. Dwie trzecie tego terenu odzyskali spadkobiercy przedwojennych właścicieli. W efekcie na bruk może trafić duża część ze 150 kupców mających stoiska na bazarku. Pytanie tym razem adresowano do wszystkich prelegentów. Jako pierwsza głos zabrała Aleksandra Karkowska. – Widzę, że jest tu pewna przestrzeń do rozmów. Po pierwsze, podobno spadkobiercy nie chcą koniecznie wyrzucić wszystkich kupców już od 1 stycznia i nie wiadomo, czy w ogóle chcą ich wyrzucić. Po drugie, nawet jeśli faktycznie nowi właściciele będą chcieli podnieść czynsz, to ta podwyżka nie musi doprowadzić kupców do upadku. Jeśli prawdą jest to, co napisano w prasie, że za cały teren obecna dzierżawa wynosi 30 tysięcy, a podmiotów na bazarku jest trochę ponad 100, to na jednego sprzedawcę przypada czynsz miesięczny w wysokości 300 złotych. Wydaje mi się, że drobne podniesienie tej kwoty nie musi od razu oznaczać bankructwa kupców. Mamy bowiem tu strony, z których każda ma swoją rację – i ci, którzy chcą odzyskać swoją własność, i ci, którzy chcą prowadzić swoją działalność gospodarczą. Nie antagonizowałabym tych dwóch stron, tylko szukała wspólnego mianownika. -
Elżbieta Baczyńska dodała, że z jej kontaktów zawodowych z ludźmi, którzy chcą odzyskać nieruchomości, wynika, że często luzie ci nie chcą koniecznie odzyskać danego gruntu. - Chętnie przystaliby na rekompensatę. – powiedziała. - A ponieważ bazarek pełni również funkcje społeczne dla pobliskich osiedli, urzędnicy powinni uznać te funkcje za ważniejsze i wypłacić zadośćuczynienie, zachowując bazarek – stwierdziła.
Dziesiątki pytań
Kontrowersyjne tematy wywołały ożywioną dyskusję na sali. Mieszkańcy sami zaczęli podsuwać kandydatom nowe pytania i problemy: czy warto budować duże boiska przy szkołach, kiedy w naszym klimacie przez większość roku szkolnego pada deszcz lub jest zimno, a sale gimnastyczne są małe i zagrzybione, jak w szkole 115? Jak uratować Jeziorko Czerniakowskie przed wyschnięciem? Jak powstrzymać rozbudowę klubu Sadybianka, zlokalizowanego wśród domów mieszkalnych? Jak nie dopuścić do przekształcania domów na biura lub przedszkola, które generują ponadlokalny ruch samochodowy? Czy gmina powinna utrzymywać mieszkania komunalne w domach na kameralnych, drogich osiedlach, takich jak Sadyba, czy raczej powinna inwestować w zakup mieszkań na wolnym rynku od deweloperów?
Na koniec dyskusji, która przeciągnęła się o ponad 1,5 godziny w stosunku do planu, padło jeszcze pytanie, zadane przez mieszkańców Sadyby na spacerze z Joanną Erbel, który się odbył bezpośrednio przed debatą. Pytanie o seniorów. Jak ich włączyć w życie lokalnych społeczności? Przemek Pasek podał przykład swojej mamy, która mieszka na górnym Mokotowie przy Królikarni. - Jako emerytowana nauczycielka mogłaby wspomóc jakieś działania animacyjne lub opiekuńcze dla małych dzieci na zaniedbanych dziś działkach w parku poniżej skarpy. Ma duże doświadczenie, umiejętności i chęci, a dodatkowe kilkaset złoty dla emeryta gwarantowałoby motywację do pracy. Takich starszych osób z doświadczeniem i chęcią do działania jest w Warszawie sporo – warto je włączyć, zaangażować, nie muszą być tylko biernym odbiorcą. – proponuje Pasek.
Joanna Erbel z kolei wskazała na duży potencjał w tworzeniu wspólnych przestrzeni międzypokoleniowych w lokalnych społecznościach. Erbel: - Doskonałym przykładem jest miejsce, w którym się znajdujemy. Taki lokalny dom kultury, ale wewnątrz społeczności, blisko domów, bez konieczności dojazdu, prowadzony przez mieszkańców czy organizacje pozarządowe, ale finansowany przez gminę. Na razie takie miejsca powstają spontanicznie i są utrzymywane z prywatnych funduszy. Tak jak to ma miejsce na Bemowie, gdzie pewien zakręcony pozytywnie człowiek pogłębił piwnice domu o 1,5 metra i założył wraz z innymi społecznikami prywatny dom kultury – promienieje kandydatka na prezydenta.
* * *
Debata wyborcza na Sadybie odbyła się 8 listopada 2014 w Akademii Znajomych, przy Żegiestowskiej 27. Obok gospodyni, Katarzyny Szczepaniak, wzięli w niej udział: Elżbieta Baczyńska (kandydatka do Rady Dzielnicy Mokotów z okręgu 5. – od Powsińskiej do Sikorskiego), Aleksandra Karkowska (kandydatka do Rady Dzielnicy Mokotów z okręgu 4. – od Powsińskiej do Jeziorka Czerniakowskiego na Sadybie, na Czerniakowie, Sielcach i Siekierkach), Przemek Pasek (kandydat do Rady Warszawy z okręgu Mokotów, obejmującego cały Mokotów), oraz Joanna Erbel (kandydatka na Prezydenta Warszawy). Pierwsze trzy osoby wystawiane są na listach Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej, a czwarta – na liście partii Zielonych.
Debatę moderował Andrzej Łokaj, a organizatorem wydarzenia było Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Miasto Ogród Sadyba. Towarzystwo było również organizatorem spaceru po Sadybie, z udziałem Joanny Erbel i mieszkańców Sadyby, który odbył się bezpośrednio przed debatą. Jego trasa wiodła od Jeziorka Czerniakowskiego przez Skwer Starszych Panów, ulice: Goraszewską, Waszkowskiego i Morszyńską, aż do klubu Sadybianka przy Okrężnej.