Uczniowski klub judo Sadyba podjął się ambitnego zadania wyremontowania zrujnowanego miejskiego budynku przy ul. Okrężnej 53 na Sadybie. Dzięki rodzicom uczniów, fundacji Brda, Fundacji Wodny Park Warszawianka i firmie Byś judocy wymienili już większość instalacji, wszystkie okna i wyposażenie łazienek. Pomalowali też pomieszczenia. Wszystko to zrobili własnymi siłami (i pieniędzmi), cały czas licząc na to, że zaraz dofinansuje remont albo Ministerstwo Sportu, albo Totalizator Sportowy.
Ze względu na brak 10-letniej umowy najmu (klub dostał tylko 3-letnią) żadna z instytucji nie przekazała jednak wstępnie obiecanej pomocy. Dodatkowo, zgodnie z umową, dzielnica Mokotów zaczęła domagać się pilnej spłaty zaległych czynszów. Ostatnią deską ratunku miało być porozumienie z miastem o umorzeniu zaległych czynszów do czasu zakończenia remontu. Tylko stołeczny ratusz, a nie urząd dzielnicy, ma bowiem w gestii podjęcie takiej decyzji.
Spotkanie w ratuszu
W środę, 30 lipca doszło do spotkania władz klubu z wiceprezydentem Warszawy, Jackiem Wiśnickim, przedstawicielami zarządu dzielnicy Mokotów, oraz urzędnikami z miejskich biur i komisji sportu. Klubowicze liczyli, że ratusz zgodzi się na umorzenie zaległości. Niestety, tak się nie stało. - Wsparcia finansowego nie otrzymamy – podsumowuje spotkanie Jacek Dziewicki z zarządu klubu. I dodaje: - Umorzenia, zamrożenia lub odroczenia płatności czynszu raczej nie. Raczej, bo wszelkie rozmowy w tej kwestii mogą być ponowione po spłacie obecnego zadłużenia z tytułu dzierżawy, ok. 40 tys. zł.
Jak przyznał przedstawiciel UKS Sadyba na Facebooku, przestrzeni do negocjacji nie było. - Usłyszeliśmy kolejny raz, że podpisaliśmy umowę o znanej treści i widzieliśmy w co wchodzimy, czyli wylano nam kolejny kubeł zimnej wody, ale podano nam ręcznik – wyjaśnia Jacek Dziewicki.
Jest nadzieja
Choć nad klubem wciąż wisi groźba bankructwa i zamknięcia, spotkanie w ratuszu przyniosło też nadzieję.
Na koniec dobra informacja jest taka (jeśli dobrze zrozumiałem), że jeśli ukończymy remont, uruchomimy zajęcia i nie będziemy mieć żadnych zaległości z tytułu opłat wobec Miasto Stołeczne Warszawa, to nie stracimy lokalu, a jego dzierżawa będzie bez problemu przedłużana o kolejne 3 lata. Jest także możliwe, aby starać się o 10-cio letni okres dzierżawy (oczywiście jeśli nie będzie długu), ale jest to proces długi i żmudny - mówi Jacek Dziewicki.
Ratusz zarysował bezpieczną wizję przyszłości. Aby jednak klub dokończył remont i rozpoczął zajęcia od września, musi najpierw zapłacić dzielnicy zaległą opłatę z tytułu dzierżawy w wysokości ok. 40 tys. zł. Czy znajdzie się sponsor, chętny wyłożyć taką kwotę i uratować uczniowski klub sportowy na Sadybie?