O dragach i wolnej miłości z czasów hipisów do dziś krążą legendy. O tym, ile było w tym prawdy, wiemy wyłącznie z kilku książek (w tym byłego męża Kory, Kamila Sipowicza) i kilkunastu nieprzychylnych artykułów w młodzieżowych czasopismach z lat 70. Do dziś żyją jeszcze dawni wyznawcy i liderzy ruchu w Polsce tacy jak znany polityk prawicy, Ryszard Terlecki, pseudonim Pies, ale ci raczej unikają wypowiadania się o kontrowersyjnych aspektach życia hipisów.
W publicznym obiegu nie ma żadnych filmów dokumentalnych ani nawet amatorskich taśm wideo, które utrwaliłyby mit polskich hipisów i sprowadziłyby go na ziemię. Tak przynajmniej było przez 50 lat. W tym roku może się to zmienić.
Dzięki wskazówkom jednego z prekursorów ruchu hipisowskiego w Polsce, mieszkańca Sadyby, Marka Zwolińskiego, pseudonim Psycholog, dotarliśmy do dwóch filmów dokumentalnych o tym ruchu, które czekają na swoją premierę od początku lat 1970.
Dokumentalista Solidarności zachowuje dla potomnych również ruch hipisów
Oba filmy – Życie z 1969 i Bez celu z 1971 – nakręcił znany autor filmów dokumentalnych, nieżyjący już Bohdan Kosiński. To człowiek-legenda, który sfilmował i zachował od zapomnienia początki ruchu Solidarności czy zwyczajne życie PRL-u. Do jego filmu "Budowałem miasto" odwoływał się Andrzej Wajda w "Człowieku z marmuru".
Choć nakręcone, oba filmy pozostały na półkach w archiwum w formie oddzielnych taśm z obrazem i dźwiękiem. W starej technologii 35 mm, wymagającej do odtworzenia specjalnego sprzętu. Nigdy nie doczekały się publicznej premiery.
Kiedy zapytaliśmy o nie kilka lat temu Mateusza Milanowskiego z Filmoteki Narodowej, dowiedzieliśmy się, że oba filmy nadal znajdują się w archiwum na Chełmskiej. - Niestety na tę chwilę dostęp do nich jest ograniczony ze względu na formę zachowania, ponieważ są to jedyne materiały. Taśma oraz dźwięk znajdują się na oddzielnych taśmach. Aby móc cokolwiek z nimi zrobić należałoby uzyskać zgodę kierownika działu archiwum – poinformował nas Milanowski.
W ubiegłym roku kiedy spytaliśmy z kolei, czy można je uratować robiąc im cyfrowe kopie, Maciej Bartczak, starszy specjalista ds. licencji z Działu Licencji na Chełmskiej, stwierdził, że dostępny jest już tylko jeden z tych filmów – „Bez celu”. Wskazał wręcz na których półkach leżą poszczególne taśmy, które po złożeniu i połączeniu stworzą cały film. Aby uratować film Kosińskiego przed zniszczeniem lub zagubieniem, co zapewne miało miejsce w przypadku filmu „Życie”, wystąpiliśmy pod koniec ubiegłego roku z wnioskiem do Filmoteki Narodowej o stworzenie cyfrowej kopii.
Przed kilkom dniami dotarła do nas wiadomość, na którą czekaliśmy od dawna. Jak przekazał nam rzecznik prasowy Filmoteki Narodowej - Instytutu Audiowizualnego, Jan Brewczyński, instytucja ta zdecydowała się wpisać film „Bez celu” na listę filmów przeznaczonych do digitalizacji w tym roku. Oznacza to, że w tym roku powstanie cyfrowa kopia filmu, możliwa do odtworzenia na każdym nowoczesnym nośniku, w tym na platformie streamingowej i na YouTube. I że film ten zostanie zachowany dla potomnych i będzie miał swoją publiczną premierę.
Uwiecznili komunę z Sadyby
Zapytaliśmy twórcę słynnej komuny hipisowskiej przy ul. Cyganeczki na Sadybie, czego powinniśmy się spodziewać po filmie Kosińskiego. - Na filmie są zdjęcia z okresu kilku lat, jeśli dobrze pamiętam 1968 lub 1969 do 1971. Ostatnia część dotyczy roku 1971 i tym samym pierwszej komuny na Cyganeczki – mówi Marek Zwoliński, pseudonim Psycholog.
I dalej - W tej części występują mieszkańcy komuny (Marysia, Baluba, chyba Krokodyl i ja) jej części goście (np. Swinia i Antek) oraz kilka osób z innych miast, głównie z Krakowa (Pablo, chyba Pies, może Amok i jeszcze ktoś), które przyjechały specjalnie na okazję kręcenia filmu. W tamtych czasach przywiązywaliśmy dużą wagę do demonstrowania naszego sposobu życia (jako przeciwieństwa do kultury alkoholowej) i cały film dosyć dobrze pokazuje nasz sposób tego demonstrowania.
Zwoliński przypomina sobie też inne fragmenty, wykorzystane w filmie. - Wcześniejsze części filmu zawierają zdjęcia ze zlotów i być może z komuny w Ożarowie.
Jeden z liderów warszawskich hipisów przyznaje, że film jest raczej o ruchu hipisów w Polsce, a komuna na Cyganeczki pojawia się w nim jako jeden z wątków, ale nie główny. – (Ten wątek – przyp. red.) jest może o tyle znaczący, że ostatni w tym filmie, chyba najlepszy pod względem technicznym – mówi Zwoliński. - Nie wiem, czy do surowej wersji, którą widziałem, nie dodano jakichś komentarzy. Nie przypominam sobie, by wersja, którą nam pokazano w WFD, miała jakiś tytuł (tytuł obecny już jest komentarzem nieprzychylnym) – przyznaje.
Prorocze słowa
Twórca komuny na Sadybie sam jest ciekaw, jaki film ostatecznie zobaczy. Jak potwierdził, ostatni raz widział go na prywatnym pokazie w Wytwórni Filmów Dokumentalnych w 1974 roku, czyli równo 50 lat temu.
Marek Zwoliński: - Mam wrażenie, że widziałem dwa razy projekcję filmu, ale nie jestem pewien, czy dwa razy całość z Cyganeczką, czy za pierwszym razem tylko część bez Cyganeczki. Odstęp między projekcjami wynosił około roku, więc jeśli dwa razy widziałem całość, to dyskusja i druga projekcja mogła być około 1974 roku.
Zwoliński przywołuje przy okazji ciekawą anegdotę z tego czasu. - Nie wiem, czy wersja, którą widziałem na pokazie w WFD, jest ostatnią. Reżyser po pokazie zaprosił do dyskusji. Niektórzy mądrzyli się przez kilka minut. Możliwe, że tę dyskusję nagrywano i może coś z niej włączono do filmu "Bez celu". Ja się nie wypowiadałem i chyba nie byłem zachwycony tym, co mówiono. Pamiętam, że podczas ostatniej projekcji reżyser Kosiński powiedział, że film będzie "półkownikiem".
Słowa reżysera okazały się prorocze.