Miało to być lokalne miejsce spotkań dla mieszkańców Sadyby i okolic. Z ciekawym programem, dostępne i tanie. - Potrzebujemy przestrzeni, gdzie każdy może spotkać się ze znajomymi i poznać nieznajomych, pograć w gry towarzyskie, przedstawić własne dokonania, zorganizować wystawę, odczyt, prezentację, wziąć udział w bezpłatnych zajęciach – pisała w projekcie do budżetu obywatelskiego jego autorka, Katarzyna Molska.
Wizja pomysłodawczyni dla pawilonu na Skwerze Ormiańskim zakładała jak najmniej barier. - W pawilonie ma funkcjonować czytelnia edukacyjno-artystyczno-rozrywkowa, dostępne będą atrakcyjne gry planszowe i bezpłatne wifi. Można będzie przynieść i zjeść swoją kanapkę i wypić na miejscu kawę czy herbatę – proponowała. Był też pomysł na to, jak zarządzać obiektem: - Aktualny operator (początkowo NGO) zapewni bieżące informowanie na temat działalności obiektu, aktualnych i planowanych wydarzeń, zarówno w formie biuletynu w zewnętrznej gablocie, jak i poprzez internet (www, fb, udostępnianie informacji lokalnym mediom) – czytamy w opisie projektu.
Ratusz: najemca musi ponosić koszty mediów
Wizja, jaką proponuje stołeczny ratusz dla pawilonu parkowego na Skwerze Ormiańskim, jest jednak inna. W rozmowie z nami, nadzorująca zarząd zieleni Magdalena Młochowska, mówi, że optymalne byłoby połączenie funkcji niekomercyjnej z komercyjną.
Zgodnie z wizją ratusza, najemca wybrany w otwartym konkursie musiałby wziąć na siebie koszty wszystkich mediów. Zważywszy na ich wysokie ceny i zapowiadane dalsze podwyżki, taki plan niechybnie postawiłby pod znakiem zapytania społeczny, otwarty i niskobudżetowy charakter tego miejsca. Aby zrekompensować sobie wysokie koszty utrzymania i dodatkowo zarobić, najemca musiałby bowiem organizować zamknięte płatne imprezy, co zmniejszałoby dostępność czasową pawilonu dla mieszkańców. Albo oferować jedzenie i picie po wysokich cenach, co z kolei odstraszyłoby z reguły mniej zamożnych seniorów i dzieci. Albo i jedno, i drugie.
Z drugiej strony, miasto też przygniecione jest skokowo rosnącymi kosztami utrzymania istniejącej infrastruktury. Jak informowała niedawno Gazeta Wyborcza, warszawska grupa zakupowa, skupiająca osiemset podmiotów miejskich, otworzyła właśnie koperty w przetargu na energię elektryczną na rok 2023. Zamiast 571 zł za MWh jak w 2022, Warszawa miałaby płacić w przyszłym roku ponad 1,6 tys. zł za MWh – to podwyżka o 300 procent! Nie dziwi więc, że miasto nie chce przyjąć na siebie kolejnych wysokich wydatków, związanych z nowymi nabytkami, takimi jak pawilon parkowy na Sadybie.
Mieszkańcy będą mieli bezpłatny wstęp przez 25 godzin tygodniowo
Dyrektor Młochowska jest świadoma tych wyzwań. Proponuje więc kompromis wpisany do zasad budżetu obywatelskiego – mieszkańcy mogliby bezpłatnie korzystać z nowego miejsca przez minimum 25 godzin tygodniowo. Jeśli przyjąć 6-dniowy tydzień pracy pawilonu (przedstawicielka ratusza dopuszcza działanie obiektu w weekendy), to ok. 4 godzin dziennie. Tylko do kogo dostosować taki harmonogram – do dzieci szkolnych, rodziców odprowadzających dzieci do przedszkola, seniorów, czy ludzi pracujących? A przecież pawilon ma formalną nazwę „międzypokoleniowe miejsce spotkań”, a więc zakłada, że spotykać się w nim będą osoby z różnych grup wiekowych.
Częściowo komercyjna i częściowo niekomercyjna formuła działania pawilonu parkowego na Sadybie nie ma precedensu w działalności ratusza. Zwykle obiekty powstałe za pieniądze samorządowe – domy kultury, miejsca aktywności lokalnej MAL czy pawilon edukacyjny Kamień - przechodzą na utrzymanie jednostek miejskich. Podobnie było w przypadku międzypokoleniowej klubokawiarni, która powstała na ul. Anielewicza w ramach budżetu obywatelskiego z 2014 roku. Po roku została przejęta przez dzielnicę Śródmieście i działa do dziś jako filia dzielnicowego domu kultury.
O formule mają zdecydować zarząd zieleni i dzielnica Mokotów
Jeśli na Sadybie ma być inaczej, temat trzeba będzie jeszcze gruntownie przemyśleć. Jak zapowiada przedstawicielka ratusza, szczegółowa formuła ma być wypracowana po zakończeniu budowy obiektu we współpracy z Urzędem Dzielnicy Mokotów.
Nie wiadomo, czy do rozmów zaproszona będzie również autorka projektu albo lokalna społeczność, której pawilon ma służyć. Pewną nadzieję na to, że tak będzie, dają słowa dyrektor Młochowskiej o kluczowej roli lokalnej społeczności w kształtowaniu nowego miejsca. - Nie chodzi tylko o użytkowanie miejsca, ale też o udział mieszkańców w tworzeniu oferty i budowaniu atmosfery lokalu – zapewnia w rozmowie dyrektor koordynator z ratusza. Jednoznacznej deklaracji o włączeniu do dyskusji autorki lub lokalnej społeczności jednak nie ma.
Poniżej publikujemy całą rozmowę z przedstawicielką stołecznego ratusza.
Cała rozmowa o pawilonie z dyrektor koordynator ds. zielonej Warszawy, Magdaleną Młochowską
Sadyba24: Jakimi kryteriami będzie się Pani kierowała przy wyborze przyszłej formuły działania?
Magdalena Młochowska, dyrektor koordynator ds. zielonej Warszawy: Pawilon na terenie Skweru Ormiańskiego, zgodnie z założeniem pomysłodawcy, będzie służył integracji mieszkańców. Uważam, że taka formuła działania pawilonu będzie najwłaściwsza.
Jaką rolę w funkcjonowaniu tego miejsca powinna lub mogłaby pełnić społeczność lokalna Sadyby?
Jej rola w funkcjonowaniu tego obiektu jest kluczowa. Nie chodzi tylko o użytkowanie miejsca, ale też o udział mieszkańców w tworzeniu oferty i budowaniu atmosfery lokalu. Szczegółowe zasady tej współpracy i rola poszczególnych grup użytkowników pawilonu będą wypracowane po zakończeniu budowy, we współpracy z Urzędem Dzielnicy Mokotów.
Która formuła wyłonienia zarządcy tego miejsca Pani bardziej odpowiada: czy przetarg na operatora, w którym głównym kryterium będzie wysokość opłaty za dzierżawę, czy konkurs na operatora, w którym głównym kryterium będzie jakość programu i wpływ na rozwój lokalnej społeczności? Oczywiście, nie wykluczamy innych kryteriów, tu podajemy skrajne opcje, aby lepiej zobrazować wybór między operatorem komercyjnym i niekomercyjnym.
Pawilon Międzypokoleniowy nie jest projektem komercyjnym i nie myślimy o nim jako o przestrzeni najmu wyłącznie komercyjnego. Podmiot, który będzie prowadził to miejsce, zostanie wyłoniony w konkursie - cena najmu z pewnością nie będzie jedynym kryterium oceny ofert. Otwarty konkurs to najbardziej transparentna forma zarządzania mieniem miasta, a wszystkim nam zależy na klarownych zasadach korzystania z tej przestrzeni.
Ponieważ jest to realizacja w ramach budżetu partycypacyjnego, w pawilonie będzie obowiązywać zasada dostępności. Oznacza to zagwarantowanie bezpłatnego korzystania z obiektu w wymiarze minimum 25 godzin tygodniowo, uwzględniając także soboty i/lub niedziele. Zapis ten gwarantuje więc realizację działań o charakterze społecznym i niekomercyjnym.
Kontynuując powyższy wątek, czy w docelowej formule zarządzania pawilonem wchodzi w grę pokrywanie przez Zarząd Zieleni kosztów mediów i pracownika?
Za pokrywanie kosztów mediów i zapewnienie pracownika będzie odpowiedzialny podmiot wyłoniony w konkursie.
Czy wybór przyszłej formuły powyższego miejsca, a dokładnie wybór między formułą komercyjną i niekomercyjną, wynika z przepisów lokalnego prawa? Jeśli tak, to z jakich?
Optymalnym rozwiązaniem w przypadku pawilonu jest połączenie formuły komercyjnej z niekomercyjną. Budowa pawilonu to pomysł mieszkańców w ramach budżetu partycypacyjnego, dlatego formułę udostępniania budynku chcemy dostosować do potrzeb lokalnej społeczności. Jednocześnie formuła ta powinna zapewnić utrzymanie budynku, które zwłaszcza w obecnych czasach będzie bardzo kosztowne.
Prawnie uregulowana jest zasada dostępności. W momencie, gdy budynek jest udostępniany komercyjnie, najemca musi zagwarantować mieszkańcom możliwość bezpłatnego korzystania z obiektu w wymiarze minimum 25 godzin tygodniowo.