- Nielegalne ogniska są wszędzie i cały czas. Namioty są na cyplu, na ścieżce śpią i awanturują się pijani pseudo wędkarze – pisze w komentarzu na Facebooku naszego portalu Joanna Ossowska. - Teraz aż strach iść, całymi dniami przesiadują obywatele zza naszej wschodniej granicy. Piją alkohol. I muzyka. Co krok to inna. Zamiast nacieszyć się przyrodą – wtóruje jej Kamila Geisler.
- Na terenie rezerwatu jest zakaz palenia ognisk i grili. Mnie osobiście nie przeszkadzają, ale już wulgaryzmy i odchody tego doborowego towarzystwa już tak! - dodaje Monika Witowska. Krytycznie sytuację ocenia też Elżbieta Leszczyńska: - Kolejny horror dla okolicznych mieszkańców. Sterty śmieci, pijackie śpiewy do północy, zastawione wszystkie uliczki dojazdowe, smród grilla i ognisk.(…) Mimo że mieszkam niedaleko, unikam Jeziorka jak ognia.
Mieszkańcy: Ma brać pieniądze za nic?
Mieszkańcy okolic rezerwatu twierdzą, że strażnik o łamaniu zakazów wie, ale nie reaguje. Pani Joanna: - Rozmawiałam (ze strażnikiem - red.) rano na temat masy leżących wszędzie zużytych grilli i wypalonych miejsc po ogniskach i pytałam, gdzie był, skoro to leży dosłownie wszędzie, w tym tuż obok plaży i na plaży, gdzie spędza cały dzień. Odpowiedział, że to walka z wiatrakami. W tej sytuacji dzisiejszych ognisk i namiotów nie zgłaszałam, bo nie mam nadziei. I dodaje: - Strażnik zajmuje się głównie pilnowaniem wody przed kąpiącymi się psami i wywalaniem segregowanych śmieci do jednego pojemnika. W kwestii ognisk i grilli twierdzi, że jest bezradny.
W kilku komentarzach na Facebooku Ogrodowe Miasto Sadyba24 pojawiają się głosy, że strażnik nie jest w takiej formie w ogóle potrzebny. Czytamy: - Ma nic nie robić w takim razie i brać pieniądze za nic? (…) Skoro taka funkcja jest bez sensu, to jej nie powołujmy, szanujmy nasze pieniądze, (…) Może już niech ratusz lepiej nic nie robi, jak ma tak robić, bo serio szkoda naszych pieniędzy.
Z krytycznymi uwagami mieszkańców zgadza się prezes lokalnego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Miasto Ogród Sadyba, Jerzy Piasecki. - (Strażnik – red.) to nie jest rozwiązanie idealne, szczególnie wobec skali problemu - setek osób w ciepłe dni. Zdarzają się niestety bardzo niebezpieczne incydenty - dewastacje, agresywne zachowania, libacje alkoholowe czy też ogniska - które grożą pożarem rezerwatu (w 2019 spłonęły 4h) – pisze. Zachowania strażnika jednak wprost nie potępia.
Zarząd Zieleni: Strażnik Jeziorka Czerniakowskiego wywiązuje się ze swoich obowiązków
Zarząd Zieleni Warszawy, który opiekuje się rezerwatem Jeziorko Czerniakowskie, nie podziela krytyki ze strony mieszkańców. - Strażnik Jeziorka Czerniakowskiego wywiązuje się ze swoich obowiązków, czego dowodem są dostarczane do nas raporty – mówi rzeczniczka urzędu, Karolina Kwiecień-Łukaszewska. I dodaje: - Na bieżąco monitoruje teren i podejmuje interwencje, będące w jego kompetencjach. W sytuacjach, gdy mieszkańcy nie chcą dostosować się do próśb ochrony - wzywana jest Straż Miejska lub policja.
Na dowód, że jej słowa mają potwierdzenie w rzeczywistości, przedstawicielka miejskich ogrodników przytacza dane. Wynika z nich, że w ubiegły weekend, a dokładnie od czwartku, 16 czerwca do niedzieli, 19 czerwca, pracownik ochrony interweniował w sumie 15 razy. 7 interwencji dotyczyło zakazu rozpalania ognisk i grilli. Tyle samo – zakazu spożywania alkoholu. Jedna interwencja dotyczyła wędkarzy i zakazu łowienia ryb na plaży.
Z raportów strażnika wynika, że w dniach 16 – 19 czerwca nie odebrał on ani jednego telefonu od mieszkańców w sprawie zakłócenia porządku lub bezpieczeństwa. Raporty dowodzą też, że interwencje pracownika ochrony były zazwyczaj skuteczne i nie wymagały wzywania zewnętrznych służb porządkowych. Rzeczniczka Zarządu Zieleni doprecyzowuje: - Tylko w jednym przypadku spożywania alkoholu została wezwana policja, aczkolwiek po poinformowaniu o tym, mieszkańcy ci opuścili teren rezerwatu. W pozostałych przypadkach mieszkańcy dostosowywali się do uwag strażnika zwykle tłumacząc, że nie mieli świadomości obowiązujących zakazów.
OSiR Mokotów: Na bieżąco reagujemy i rozwiązujemy problemy
O komentarz do sytuacji poprosiliśmy również Ośrodek Sportu i Rekreacji dla dzielnicy Mokotów, który opiekuje się terenem kąpieliska nad Jeziorkiem Czerniakowskim. Przedstawiciel jednostki, wicedyrektor Mariusz Czapla, potwierdza, że dostrzega problemy z porządkiem i bezpieczeństwem na podległym sobie obszarze. - Na terenie przy ul. Jeziornej 4 zdarzają się przypadki zakłócania porządku publicznego. Dotyczy to głównie spożywania alkoholu i rozpalania grilli na tym terenie – mówi.
Przedstawiciel OSIR-u uważa, że problemy są szybko usuwane. Mówi: - OSiR Mokotów na bieżąco reaguje i rozwiązuje problemy na tym terenie. W ostatnim czasie dwukrotnie złożyliśmy pisma zarówno do Straży Miejskiej, jak i Policji, o objęcie tego terenu wzmożonym nadzorem. Dodatkowo wystąpiliśmy z wnioskiem do Delegatury Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w Dzielnicy Mokotów o przyznanie na tym terenie ponadnormatywnych patroli Policji.
Pytania dotyczące sytuacji wokół Jeziorka Czerniakowskiego zadaliśmy również mokotowskiej policji. Do momentu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Do sprawy powrócimy.