Dwa tygodnie temu w placówkach edukacyjnych na starej Sadybie uczyło się 80 dzieci uchodźczych z Ukrainy. Jak sprawdziliśmy dziś, ta liczba wzrosła do blisko 130.
Najwięcej dzieci uchodźczych z Ukrainy przyjęła publiczna szkoła podstawowa nr 103 przy Jeziornej. Jak powiedziała nam dyrektorka szkoły, Danuta Kozakiewicz, w dwóch budynkach – przy Jeziornej i Limanowskiego – przebywa obecnie 64 uczniów zza wschodniej granicy. To o 17 więcej niż dwa tygodnie temu.
Od kilku dni nieco spokojniej w szkole 103
– Od początku tego tygodnia trochę ta fala się uspokoiła – mówi dyrektor Kozakiewicz. I dodaje: – Teraz dziennie przychodzą do nas 1 lub 2 rodziny, aby zapisać dzieci. Minęły już czas, gdy mieliśmy tłumek rodzin ukraińskich przed szkołą. Wynika to m.in. tego, że społeczność ukraińska już wie, że możemy przyjąć dzieci tylko z naszego rejonu, czyli mieszkające na naszym obszarze, a nie z całej Warszawy. Ukraińskie rodziny wiedzą też jakie są potrzebne dokumenty, by zarejestrować dziecko do szkoły.
W ostatnich dwóch tygodniach w szkole utworzono dwa oddziały przygotowawcze, osobno dla klas 1-3 i 4-6. W każdym przebywają tylko dzieci z Ukrainy, które wcześniej rozproszone były wśród polskich klas. – Kładziemy duży nacisk na naukę języka polskiego. Realizujemy też polski program nauczania, ale spokojnie, dostosowujemy go do możliwości dzieci.
Szkoła 103 poradziła sobie z brakami kadrowymi, które były bardzo dotkliwe jeszcze dwa tygodnie temu. – Do obu oddziałów przygotowawczych zatrudniliśmy w sumie 6 osób na stanowisku pomoc nauczyciela. W każdym oddziale są 3 takie osoby – wyjaśnia dyrektorka szkoły 103. - Do tego mamy wolontariuszy, którzy władają ukraińskim i rosyjskim, oraz zgodę na zatrudnienie psychologa z językiem ukraińskim. Na dziś nie mam więc potrzeby zatrudniania dodatkowych osób. Przynajmniej do momentu, kiedy zdecyduję się na otwarcie trzeciego oddziału przygotowawczego dla dzieci z klas 7-8, ale ich jest stosunkowo najmniej i całkiem dobrze sobie radzą w obecnych klasach polskich.
115-tka stawia na integrację w obecnych klasach
Druga szkoła podstawowa na starej Sadybie, nr 115 przy Okrężnej 80, też odczuwa uspokojenie w liczbie zapisujących się dzieci z Ukrainy. Obecnie takich uczniów jest 33 – prawie dwa razy tyle co dwa tygodnie temu (10 marca było ich 18). – Dziś nie było ani jednego nowego zgłoszenia – mówi wicedyrektorka szkoły, Katarzyna Maziarczyk.
Inaczej niż w przypadku szkoły 103 przy Jeziorku Czerniakowskim, szkoła nr 115 nie wystąpiła do władz dzielnicy z wnioskiem o utworzenie dla nich oddziału przygotowawczego. – Nie widzimy takiej potrzeby – zapewnia wicedyrektorka. - Dzieci dość dobrze zaadaptowały się w obecnych polskich klasach. Z wyjątkiem klasy 6, klasy nie są aż tak liczne – dodaje.
Brak osobnych oddziałów przygotowawczych przekłada się na mniejsze potrzeby kadrowe. Szkoła posiłkuje się dotychczasową kadrą polskich nauczycieli, z których niektórzy mówią po rosyjsku. Jest też od wczoraj pierwszy rodzynek z językiem ukraińskim. – Wczoraj dostałam zgodę burmistrza na zatrudnienie pani władającej językiem ukraińskim, która dotąd pełniła u nas rolę wolontariuszki – cieszy się wicedyrektorka Maziarczyk. - Teraz jest już pełnoprawną pomocą nauczyciela, zatrudnioną na 40 godzin w miesiącu. Jest u nas codziennie. Pomaga wszystkim potrzebującym dzieciom przy dokumentach, zebraniach, czasem tłumaczeniu – wyjaśnia.
Przedstawicielka szkoły 115 chętnie poszerzyłaby jednak kadrę o dodatkową osobę z językiem ukraińskim. – Największy nacisk stawiamy obecnie na naukę polskiego. Stąd przydałby się nam nauczyciel polonista, Polak z językiem ukraińskim, albo Ukrainiec z językiem polskim – wyjaśnia dyrektor Maziarczyk.
Przedszkola nie mają już miejsc
W czterech przedszkolach na Sadybie przebywa obecnie 27 dzieci. 17 chodzi do dwóch oddziałów Baby City przy Zielonej i św. Bonifacego. Kolejne 10 uczęszcza do jedynego publicznego przedszkola na Sadybie przy ul. Zacisznej. Prywatne przedszkole U Smoka Co Buja w Obłokach przy św. Bonifacego nie przyjęło dotąd dzieci z Ukrainy, choć organizuje dla nich spotkania integracyjne, o których pisaliśmy na naszym portalu.
- Przyjęlibyśmy więcej dzieci, ale nie pozwalają nam na to warunki lokalowe – mówi dyrektorka przedszkola 151 przy Zacisznej, Irena Mikos. I dodaje: – Mamy za to duże szczęście do kadry. Dzięki współpracy z Europejskim Korpusem Solidarności możemy bowiem od niedawna korzystać z wolontariuszki z Mołdawii, która posługuje się ukraińskim, rosyjskim i angielskim. W naszym przedszkolu jest też od pewnego czasu nauczycielka angielskiego, która jest Ukrainką.
Chęci przyjęcia kolejnych dzieci uchodźczych nie kryje również dyrektorka prywatnego przedszkola Baby City. – Od dwóch tygodni nie możemy się doczekać wizyty Sanepidu. Zrezygnowałyśmy z pokoju nauczycielskiego i chciałybyśmy oddać go na potrzeby dzieci, ale bez tej kontroli nie możemy pójść dalej – mówi Katarzyna Kossakowska.
Przedstawicielka Baby City nie potwierdza spadku zainteresowania miejscami w przedszkolu ze strony rodzin z Ukrainy. – Codziennie mam 3-4 telefony w tej sprawie. Niektórzy wręcz od razu przychodzą do naszych placówek – wyjaśnia Kossakowska.