- Najprawdopodobniej mamy do czynienia z największym od dziesięcioleci wybuchem epidemii wirusa Herpes w Europie – ostrzegła w poniedziałek Międzynarodowa Federacja Jeździecka. Niebezpieczny wirus herpes typu 1 (Equine Herpes Virus, EHV-1), który 21 lutego pojawił się na zawodach jeździeckich w hiszpańskiej Walencji, doprowadził już tam do śmierci 6 koni, a kolejnych 95 koni toczy walkę o życie i zdrowie na miejscu zawodów i w klinikach w Walencji i Barcelonie. Kolejne po Hiszpanii ogniska wirusa wykryto w ostatnich dniach w Niemczech, Belgii i we Francji. Polski Związek Jeździecki odwołał wszystkie zawody jeździeckie w kraju do 28 marca.
- Nie odnotowaliśmy dotąd żadnego przypadku wirusa u naszych koni – uspokaja przedstawicielka klubu jeździeckiego Hubert, zlokalizowanego na pograniczu Sadyby i Augustówki, tuż przy Jeziorku Czerniakowskim. Na wszelki wypadek ośrodek podjął decyzję o zakazie przemieszczania się koni. Konie nie będą wyjeżdżać z klubu ani wjeżdżać na jego teren do odwołania, nie będą też uczestniczyć w zewnętrznych zawodach i szkoleniach.
Wirus, który rozprzestrzenia się między końmi, może być również przenoszony pośrednio przez człowieka, jeśli jego ręce, odzież i przedmioty miały wcześniej kontakt z zakażonym zwierzęciem. Stąd sadybiański klub prosi klientów, aby używali szczotek i czapraków ze stajni i aby poddawali się dezynfekcji takiej jak w przypadku zapobiegania COVID-19, gdyż jest również skuteczna w przypadku EHV. – Nie ma zagrożenia dla zdrowia osób jeżdżących na koniach – słyszymy w klubie. Nie przewiduje się zatem ograniczenia kontaktów między klientami i końmi. – Zadbamy natomiast, by osoby, które kręcą się po różnych stajniach, ograniczały się do jednej. Dotyczy to również instruktorów – powiedziano nam w sekretariacie klubu.