Apteka na rogu Goraszewskiej i Powsińskiej zamknęła podwoje. Najstarszy punkt z lekami na Sadybie działał w tym samym miejscu nieprzerwanie od 83 lat. Anna Sekrecka, która prowadziła go jako ostatnia, zrezygnowała z działalności z powodu złego stanu zdrowia. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że apteka nie wytrzymała konkurencji. Gwoździem do trumny okazał się ubiegłoroczny remont ulicy Powsińskiej. – Z bólem musieliśmy z żoną zamknąć aptekę. Ale jak ją prowadzić, jeśli przez trzy miesiące na wprost wejścia jest rozkopany chodnik i zlikwidowany przystanek autobusowy – narzeka Cezary Sekrecki, mąż Anny.
Remont dał się we znaki zarówno pieszym, jak i klientom zmotoryzowanym, którzy nie mogli już skorzystać z miejsc parkingowych naprzeciw lokalu. – Podczas remontu aptekę odwiedzało co najwyżej kilka osób dziennie. W takich warunkach przetrwać mogą co najwyżej apteki sieciowe – mówi Sekrecki. I przypomina z dumą i żalem świetlane początki lokalu, kiedy jego matka otworzyła przy Goraszewskiej pierwszą w Polsce prywatną aptekę po 1989 roku (z licencją numer dwa w Polsce).
- Umawiałyśmy się, że (pani Anna - red.) pracuje do emerytury, albo że da mi sygnał przynajmniej pół roku przed zakończeniem działalności, ale stało się, jak się stało. Postawiona zostałam w sytuacji, kiedy musiałam działać natychmiastowo - mówi Małgorzata Uszyńska, właścicielka kamienicy, w której działała apteka.
Poszukiwania
Mimo dobrej lokalizacji przy głównej arterii i powrotu chodnika z miejscami parkingowymi, znalezienie następcy dla apteki przy Goraszewskiej 31 okazało się nie być takie proste. - Nawet renomowane firmy mają skonstruowane bardzo niekorzystnie umowy najmu - żali się Uszyńska. - Miałam kontakt z kilkoma firmami, ale kręcili nosem na czynsz i też nie byłam pewna, czy zostaną na długo. Apteka nie wchodziła w grę, bo przestała być rentowna - dodaje.
Właścicielka lokalu chciała, by w tym miejscu powstała restauracja z ambicjami kulturalnymi. - Marzył mi się taki Czuły Barbarzyńca - mówi. Swoim pomysłem podzieliła się m.in. z potencjalnymi restauratorami z Sadyby.
- Lokal bardzo nam się spodobał – mówi Urszula Eriksen z Nabo Cafe, którą do obejrzenia lokalu zaprosiła właścicielka. - Ma wielki potencjał, ale wymaga też dużych nakładów finansowych, głównie na stworzenie odpowiedniej wentylacji, która przy prowadzeniu gastronomii jest bardzo ważna. Nie zdecydowaliśmy się właśnie ze względu na te koszta inwestycji.
Uszyńska podkreśla, że pomysłem urządzenia w tym miejscu restauracji zainteresowała również inną mieszkankę Sadyby. I tym razem rozmowy spełzły jednak na niczym.
Właścicielka kamienicy z dawną apteką dogadała się ostatecznie z Żabką. - Dzisiaj prezentuje zdecydowanie wyższy poziom usług - przekonuje. Uszyńska widzi też realne korzyści dla mieszkańców osiedla, szczególnie osób starszych ze wschodniej części. - Nie będą już musiały przechodzić przez ruchliwą ulicę, by kupić podstawowe produkty - uważa.
Żydowska tajemnica
Wraz ze zmianą najemcy odchodzi bezpowrotnie jeden z ostatnich punktów orientacyjnych przedwojennego osiedla Miasto Ogród Czerniaków. Apteka funkcjonowała bowiem przy Goraszewskiej 31 od połowy lat 30. W 1936 roku otworzył ją 52-letni magister farmacji Gerwazy Kotlewski, który wraz z rodziną - żoną Anielą i dwójką dzieci - przeniósł się na Sadybę z Żoliborza. Kotlewski był jednym z najbardziej szanowanych obywateli tworzącego się na rubieżach Warszawy osiedla. To emerytowany podpułkownik, który do niedawna prowadził wojskowe składy apteczne, a po przenosinach na Sadybę - jedyną w okolicy prywatną aptekę.
O bohaterskim życiu Kotlewskiego na Sadybie świat dowiedział się długo po jego śmierci. Okazało się, że wraz z żoną - mimo grożącej im za to śmierci - przygarnął i wychował w swoim domu przy Okrężnej 60 dwoje dzieci żydowskiego pochodzenia. Trzyletnią Anię Szydłower przeszmuglowano z warszawskiego getta. Ona i chłopiec o nieujawnionym dotąd nazwisku i nieujawnionej historii przeżyli wojnę. Ania - obecnie Groszkiewicz - po odkryciu prawdy o swoim żydowskim pochodzeniu i heroicznej postawie swoich wybawców z Sadyby, zgłosiła Kotlewskich do medalu Sprawiedliwi wśród Narodów Świata. Kiedy w 2009 roku odbyła się uroczystość nadania medalu, państwo Kotlewscy już dawno nie żyli. Gerwazy zmarł 17 stycznia 1967 roku, dożywszy 84 lat, a jego żona, Aniela, 23 sierpnia 1978 roku w wieku 88 lat. Historię Kotlewskich opisaliśmy kilka lat temu w artykule: http://sadyba24.pl/component/k2/item/265-o-ma%C5%82ej-ani-i-cichych-bohaterach.
Upaństwowienie i ponowna prywatyzacja
Gerwazy i Aniela Kotlewscy pracowali w aptece co najmniej do 1951 roku. Lokal miał przejść wtedy w ręce Skarbu Państwa, a jego dotychczasowy właściciel miał dalej go prowadzić, tym razem w charakterze państwowego pracownika. Taką wersję historii usłyszeliśmy kilka lat temu od wnuczki Kotlewskich, Ewy Kozińskiej.
Innego zdania jest obecna właścicielka kamienicy. – Od powstania w lipcu 1936 roku, kamienica z apteką należały do osoby pochodzenia żydowskiego. Osoba ta (z anonimowego źródła wiemy, że chodzi o Mojżesza Szpajzmana) sprzedała budynek w maju 1939 roku, na kilka miesięcy przed wojną - mówi Małgorzata Uszyńska. - Próbowałam dowiedzieć się o losy pierwszego właściciela, byłam nawet w Warszawskim Instytucie Żydowskim, ale do tej pory nic nie wiem - podkreśla Uszyńska.
Jak zapewnia Ewa Kozińska, jej dziadek Gerwazy pracował w aptece do późnej starości. Ponieważ zmarł w 1967 roku, można przypuszczać, że pracował do wczesnych lat 60. Tu również wersja historii przedstawiona przez wnuczkę Kotlewskiego różni się od opowieści obecnej właścicielki.
Małgorzata Uszyńska, powołując się na akt notarialny, twierdzi, że Kotlewscy nigdy nie byli właścicielami apteki, a jedynie jej najemcami. Pierwszy właściciel kamienicy pochodzenia żydowskiego, który zbył nieruchomość w 1939 roku, miał – według niej - wpisać do aktu notarialnego sprzedaży warunek prowadzenia apteki przez Kotlewskich.
W połowie lat 50. (dokładnie 19 grudnia 1956 roku) kamienicę z apteką kupiła córka krawca Zaremby, Hanna Zaremba z mężem – rodzice obecnej właścicielki, Małgorzaty Uszyńskiej. Apteka była wtedy w rękach państwowych. Tak dotrwała do otwarcia wolnego rynku w roku 1989 roku. Wtedy aptekę wynajęła od urzędu miasta Cecylia Sekrecka. Ona, a potem jej synowa, Anna Sekrecka z mężem Cezarym, prowadzili ją do końca jej istnienia, w 2018 roku.
Przez kilkanaście lat kamienica z apteką przeszła na Skarb Państwa. Stało się to 2 sierpnia 1969 roku na mocy Dekretu Bieruta. Nieruchomość wróciła do rodziny Małgorzaty Uszyńskiej w 2002 roku.
Lokal dawnej apteki przechodzi obecnie remont. Sklep Żabki ma tu ruszyć w połowie stycznia.