Apteka na rogu Goraszewskiej i Powsińskiej zamknęła podwoje. Najstarszy punkt z lekami na Sadybie działał w tym samym miejscu nieprzerwanie od 83 lat. Anna Sekrecka, która prowadziła go jako ostatnia, zrezygnowała z działalności z powodu złego stanu zdrowia. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że apteka nie wytrzymała konkurencji. Gwoździem do trumny okazał się ubiegłoroczny remont ulicy Powsińskiej. Przez kilka miesięcy rozkopany chodnik na wprost wejścia mocno utrudniał dostęp do apteki. Najbardziej dał się on we znaki klientom zmotoryzowanym, którzy nie mogli już skorzystać z miejsc parkingowych naprzeciw lokalu.
- Umawiałyśmy się, że (pani Anna - red.) pracuje do emerytury, albo że da mi sygnał przynajmniej pół roku przed zakończeniem działalności, ale stało się, jak się stało. Postawiona zostałam w sytuacji, kiedy musiałam działać natychmiastowo - mówi Małgorzata Uszyńska, właścicielka kamienicy, w której działała apteka.
Poszukiwania
Mimo dobrej lokalizacji przy głównej arterii i powrotu chodnika z miejscami parkingowymi, znalezienie następcy dla apteki przy Goraszewskiej 31 okazało się nie być takie proste. - Nawet renomowane firmy mają skonstruowane bardzo niekorzystnie umowy najmu - żali się Uszyńska. - Miałam kontakt z kilkoma firmami, ale kręcili nosem na czynsz i też nie byłam pewna, czy zostaną na długo. Apteka nie wchodziła w grę, bo przestała być rentowna - dodaje.
Właścicielka lokalu chciała, by w tym miejscu powstała restauracja z ambicjami kulturalnymi. - Marzył mi się taki Czuły Barbarzyńca - mówi. Swoim pomysłem podzieliła się m.in. z potencjalnymi restauratorami z Sadyby. - Zaproponowałam ten lokal restauratorom z Nabo, ale stanowiło to dla nich zbyt duże wyzwanie finansowe - wspomina. Uszyńska podkreśla, że pomysłem urządzenia w tym miejscu restauracji zainteresowała również inną mieszkankę Sadyby. I tym razem rozmowy spełzły jednak na niczym.
Ambitne plany stworzenia lokalu z ambicjami nie powiodły się. Właścicielka kamienicy z dawną apteką dogadała się ostatecznie z Żabką. - Dzisiaj prezentuje zdecydowanie wyższy poziom usług - przekonuje. Uszyńska widzi też realne korzyści dla mieszkańców osiedla, szczególnie osób starszych ze wschodniej części. - Nie będą już musiały przechodzić przez ruchliwą ulicę, by kupić podstawowe produkty - uważa.
Żydowska tajemnica
Wraz ze zmianą najemcy odchodzi bezpowrotnie jeden z ostatnich punktów orientacyjnych przedwojennego osiedla Miasto Ogród Czerniaków. Apteka funkcjonowała bowiem przy Goraszewskiej 31 od połowy lat 30. W 1935 roku otworzył ją 52-letni magister farmacji Gerwazy Kotlewski, który wraz z rodziną - żoną Anielą i dwójką dzieci - przeniósł się na Sadybę z Żoliborza. Kotlewski był jednym z najbardziej szanowanych obywateli tworzącego się na rubieżach Warszawy osiedla. To emerytowany podpułkownik, który do niedawna prowadził wojskowe składy apteczne, a po przenosinach na Sadybę - jedyną w okolicy prywatną - własną - aptekę.
O bohaterskim życiu Kotlewskiego na Sadybie świat dowiedział się długo po jego śmierci. Okazało się, że wraz z żoną - mimo grożącej im za to śmierci - przygarnął i wychował w swoim domu przy Okrężnej 60 dwoje dzieci żydowskiego pochodzenia. Trzyletnią Anię Szydłower przeszmuglowano z warszawskiego getta. Ona i chłopiec o nieujawnionym dotąd nazwisku i nieujawnionej historii przeżyli wojnę. Ania - obecnie Groszkiewicz - po odkryciu prawdy o swoim żydowskim pochodzeniu i heroicznej postawie swoich wybawców z Sadyby, zgłosiła Kotlewskich do medalu Sprawiedliwi wśród Narodów Świata. Kiedy w 2009 roku odbyła się uroczystość nadania medalu, państwo Kotlewscy już dawno nie żyli. Gerwazy zmarł 17 stycznia 1967 roku, dożywszy 84 lat, a jego żona, Aniela, 23 sierpnia 1978 roku w wieku 88 lat. Historię Kotlewskich opisaliśmy kilka lat temu w artykule: http://sadyba24.pl/component/k2/item/265-o-ma%C5%82ej-ani-i-cichych-bohaterach.
Upaństwowienie i ponowna prywatyzacja
Gerwazy i Aniela Kotlewscy pracowali we własnej aptece do 1951 roku. Lokal miał przejść wtedy w ręce Skarbu Państwa, a jego dotychczasowy właściciel miał dalej go prowadzić, tym razem w charakterze państwowego pracownika. Taką wersję historii usłyszeliśmy kilka lat temu od wnuczki Kotlewskich, Ewy Kozińskiej. Innego zdania jest obecna właścicielka kamienicy. - Apteka jak i cała kamienica należała do osoby pochodzenia żydowskiego i była sprzedana przed wybuchem powstania w getcie w 1942 - mówi Małgorzata Uszyńska. - Próbowałam dowiedzieć się o losach właściciela, byłam nawet w Warszawskim Instytucie Żydowskim, ale do tej pory nic nie wiem. Mój dziadek zakupił kamienicę po wojnie - podkreśla Uszyńska.
Jak zapewnia Ewa Kozińska, jej dziadek Gerwazy pracował w aptece do późnej starości. Ponieważ zmarł w 1967 roku, można przypuszczać, że pracował do wczesnych lat 60. Po śmierci Kotlewskiego lokal został zapewne podnajęty państwu Sekreckim. To jednak tylko przypuszczenie. Precyzyjnej daty przejścia i chronologii najemców nie zna obecna właścielka kamienicy, która odzyskała ją dopiero przed kilkoma laty. Mimo naszych prób, nie udało nam się też skontaktować z ostatnią najemczynią apteki, Anną Sekrecką.
Lokal dawnej apteki przechodzi obecnie remont. Sklep Żabki ma tu ruszyć w połowie stycznia.