W najbliższą sobotę w Muzeum Polskiej Techniki Wojskowej przy Powsińskiej 13 odbędzie się nietypowa wystawa. Zobaczymy jak żyło się zaraz po odzyskaniu niepodegłości. Przedmioty codziennego użytku będzie można nie tylko zobaczyć, ale też dotknąć i usłyszeć. O wystawie rozmawiamy z jej twórcą, kolekcjonerem i varsavianistą, Jarosławem Wojciechowskim.
Sadyba24.pl: Od kilku lat święto niepodległości jest w Polsce okazją do publicznych starć między różnymi środowiskami. W tym roku w Warszawie zapowiedziano aż 12 marszów i demonstracji, w tym m.in. kontrowersyjny marsz narodowców. Czy podobne obrazki można było zobaczyć na ulicach stolicy w rocznicę cudu nad Wisłą w latach 20. i 30.? Jak obchodzono rocznice odzyskania niepodległości?
Jarosław Wojciechowski: Oczywiście różnice w poglądach politycznych były przyczyną konfliktów pomiędzy stronami, ale nigdy w czasie świąt nie dochodziło do "niesmacznych" zamieszek. Po pierwsze wspomnienia z tamtych dni były świeże i punktem spójnym była wspólna niechęć do wroga- najeźdźcy. Dziś strony polityczne są wzajemnie dla siebie wrogami... Po drugie dawniej większość osób szanowała powagę wydarzenia, miejsca i nawet pomimo niesprzyjającej aury, czy prowokacji starano się nie stracić fasonu.
Początkowo Święto Niepodległości nie miało rangi państwowej. 11 listopada cywile świętowali wieczorami przy wspaniale iluminowanych gmachach, odbywały się pokazy wojskowe, organizowano koncerty itp. Dopiero od 1937 roku zyskało taką rangę jak dziś posiada. Zatem bardzo uroczyście obchodzono to święto tylko dwukrotnie.
Przy okazji tego święta pokaże Pan na Sadybie część swojej kolekcji. Zobaczymy jak wyglądało życie codzienne w Polsce przed 90 laty. Co dokładnie zobaczymy na wystawie?
Oczywiście myśląc o wystawie zapomniałem, że jestem człowiekiem "niesytym"- chcącym pokazać i opisać jak najwięcej eksponatów. Dlatego z planowo kilkudziesięciu pozycji eksponatów zrobiło się ich ponad 100... A i tak nie umieściłem tam nawet połowy, tego co chciałbym.
Życie w Polsce 80 i 90 lat temu różniło się znacznie od tego przed tym okresem jak i od życia nam współczesnego. Ówcześni ludzie byli świadkami przemian jakich do tamtej pory nikt nie doświadczył. Postępująca elektryfikacja, błyskawiczne rozprzestrzenianie się informacji dzięki radiu, dostęp do kultury innych krajów dzięki seansom filmowym w kinach. A komunikacja? Nagle zamiast podróżować pociągiem czy płynąć statkiem do odległej krainy parę dni można było tam dotrzeć w ciągu kilku godzin samolotem. Świat się nagle skurczył.
Nawet dzisiejsza cyfryzacja i Internet nie mogą się z tym równać. Taka gwałtowna modernizacja wpłynęła na kształtowanie nowych postaw (nie mówiąc już o kreowaniu postaw patriotycznych)oraz na zmianę obyczajowości. Dzięki wynalazkom ludzie mieli więcej czasu, byli bliżej świata- zaczęła rozwijać się turystyka, sport...
Na wystawie nie da się zaprezentować przedmiotów z wszystkich dziedzin ówczesnego życia- to nierealne. Ale w oparciu o mój subiektywny gust wybrałem przedmioty, które myślę ciekawie dokumentują życie codzienne II RP a w szczególności życie jej stolicy (a przynajmniej większości jej mieszkańców). Będą przedmioty związane z moją ukochaną kulturą muzyczną, radiofonią, kinematografią oraz liczne varsaviana i przedmioty o wyrazie patriotycznym.
Które z tych przedmiotów są najcenniejsze?
Ciężko mi wartościować, które przedmioty są najcenniejsze - bo wszystkie mają dużą wartość pamiątkową. Parametrem oceny będzie unikatowość rynkowa- wyjątkowym eksponatem będzie działający kinematograf kinowy z około 1909 roku, który wyświetlał filmy w jednym z warszawskich kin w latach dwudziestych (w erze kina niemego). Jeśli kinematograf się nie rozmyśli i zechce współpracować - w sobotę wyświetlę z niego film. Cenne są również różne modele gramofonów i fonograf z 1903 roku (jest na wystawie, gdyż użytkowano go w okresie międzywojennym). Bezcenne będą prezentowane tłukące polskie płyty do gramofonu, które pojedynczo osiągają nieraz ceny wyższe niż porządny gramofon!
Eksponaty kupuję od prywatnych osób, często podeszłych wiekiem. Nie mam prawa jazdy (gdybym miał na kursy...) i jeśli nie mam "szofera" to podróżuję ze swoimi świeżo zakupionymi "rzeczami" komunikacją miejską. Wygląda to nieraz zabawnie. Raz podróżowałem z aparatem fotograficznym (będzie na wystawie!) umieszczonym na stojaku i słyszałem dziwne narzekania współpasażerów, że "nie chcą być w ukrytej kamerze". Innym razem podróżowałem z tubą od wspomnianego już fonografu, która ma prawie metr długości a u nasady jest bardzo smukła - zupełnie jak rurka do trzymania się w tramwaju. Na przystanku wsiadła pewna zamyślona pani w średnim wieku. Nie zastanawiając się stanęła obok mnie i chwyciła się za smukłą część tuby. Musiałem wprowadzić ją z błędu i powiedzieć, ze niestety nie trzyma się stabilnej poręczy. Pani z lękiem odskoczyła od tuby, a potem wybuchła śmiechem.
Na wystawie posłuchamy również płyt z patefonu. Czy takie urządzenie było powszechne w tamtych czasach? I właściwie jak płyta stawała się przebojem w czasach gdy nie było jeszcze telewizji ani Internetu?
Tak samo jak dziś każdy chciał słuchać muzyki przy różnych okazjach. Przeboje muzyki rozrywkowej trafiały na płyty w latach dwudziestych głównie z kabaretu, a w latach trzydziestych również z filmów dźwiękowych i audycji radiowych. Popyt na płyty zwiększył się, gdy rozpowszechniło się radio, które nadawało przeboje nagrane na płytach. Ponadto na nutach wielokrotnie pojawiały się informacje o nagraniu danej piosenki na płyty. Gramofony były bardzo popularne, choć na wsiach mało kto je posiadał w przeciwieństwie do radia kryształkowego. Często błędnie nazywano je patefonami. Nazwa patefon odnosi się do wynalazku sprzed I wojny światowej, który inną technologią odtwarzał płyty (m.in. zamiast igły w ramieniu znajdowała się szafirowa kulka)
Czy na wystawie zobaczymy przedmioty, które były powszechnie używane w latach 20. i 30. ale nie przetrwały do dziś?
Takich przedmiotów jest wiele- i nie mówię tu tylko o niektórych unikatowych polskich nagraniach płytowych. Wielką rzadkością jest działający ponad 100 letni kinematograf pamiętający warszawskie kina nieme. Nie słyszałem o drugim tak starym kinematografie, przy którym bawiła się warszawska publiczność.