- Wczoraj wieczorem ulatniał się z tego domu tak gęsty dym, że w moim garażu włączyła się czujka przeciwpożarowa – mówi Ewelina Malińska z Polanickiej, sąsiadka domu przy Morszyńskiej 27, w którym doszło dziś do wybuchu sadzy.
Wczorajszy epizod smogowy miał swój finał dziś nad ranem. – Sygnały straży pożarnej usłyszałem dziś krótko po dziewiątej rano. Początkowo nie zwróciłem na nie uwagi, bo Okrężną przy której mieszkam, stosunkowo często przejeżdżają jakeś karetki pogotowia – opowiada Waldemar Łączyński, mieszkaniec sąsiedniej ulicy Okrężnej. - Tym razem jednak, gdy wyjrzałem za okno, zobaczyłem dwie sekcje straży pożarnej, w tym jedną z ogromnym wysięgnikiem sięgającym aż do komina domu przy Morszyńskiej. – Była też karetka pogotowia na sygnale i straż miejska – dodaje pani Ewelina.
Zdaniem sąsiadów, straż pożarna pozostała na miejscu od 9 rano do 15 po południu. Nie wiadomo, co faktycznie zaszło i czy są jacyś poszkodowani. Straż pożarna odmówiła komentarza, straż miejska sprawdziła wszystkie zgłoszenia, ale dzisiejszej interwencji w tym miejscu nie stwierdziła. Wiadomo jedynie, że komin, z którego wydobywał się feralny dym, został wyłączony. – Komin jest cały, ale z komina nic obecnie nie leci – powiedziała naszemu portalowi sąsiadka domu komunalnego po godzinie 18.30.
Mieszkańcy sąsiednich domów zgadzają się co do przyczyny incydentu. – Zapewne zapaliła się długo nie usuwana sadza w kominie – twierdzą. – Ten komin nie był czyszczony od ponad 20 lat. A jak ktoś ma piec na koks, tak jak tu, to wie, że komisarz musi go doglądać co sezon, by udrożnić osady i zabrać opadnięte resztki – mówi Łączyński, który sam pamięta czasy, gdy wszystkie domy przy Okrężnej korzystały z pieców na koks. I ciągnie dalej - Podejrzewałem, że mogą palić śmieciami, ale przed posesją stoi pojemnik na śmieci z Lekaro, więc chyba jednak nie śmieci są przyczyną smogu. A smog jest potworny. Sięga do piwnic i okien na parterze. Mój syn, który cierpi na alergię, nazywa wręcz ten dom „Auschwitz”.
Pan Waldemar mówi, że problem znany jest urzędnikom od dawna. - Niestety, mimo wielu interwencji w dzielnicy Mokotów, nikt nie znalazł rozwiązania. Może teraz się coś zmieni? – rzuca z nadzieją. Jego słowa potwierdzają sąsiedzi z kamienicy oficerskiej po drugiej stronie Fosy Morszyńskiej. Już przed miesiącem alarmowali nasz portal, że nie mogą otwierać okien z powodu gryzącego dymu, wydobywającego się z domu przy Morszyńskiej.