Przypominamy, jak wyglądała Sadyba w czasie Powstania Warszawskiego 1944. Patrzymy jednak nie przez pryzmat powstańczych walk, lecz życia codziennego. Opowiadają o nim młodzi ludzie, którzy mieszkali wtedy na Sadybie. Mieli po 15-17 lat. Opowiadają bez martyrologii i patosu, prosto. O tym, jak się dowiedzieli o wybuchu Powstania, jakie mieli marzenia i przygody, co jedli i czy w kranach była woda. Przytaczają anegdoty, niektóre śmieszne, inne mrożące krew w żyłach. Wszystkie wypowiedzi pochodzą z wywiadów, których udzielili niedawno dla portalu www.1944.pl, poświęconego Powstaniu Warszawskiemu.
Tym razem jesteśmy w połowie sierpnia 1944, kiedy Niemcy wycofują się z fortu na Powsińskiej. Mimo większej swobody ruchu i większego spokoju, Polacy nie mają czym walczyć. Młodzi tracą entuzjazm, czując się zostawieni sami sobie. Oto ich relacje:
15 sierpnia - 30 sierpnia: Niemcy opuszczają Fort, powstańcy opanowują Sadybę
Zaraz tego samego dnia (14 sierpnia – red. ) nastąpił atak od strony Wilanowa. [Niemiecki] garnizon wilanowski (który – okazało się – był zaledwie batalionem Wehrmachtu), odkrywszy, że Sadyba została zajęta przez powstańców, zaatakował od strony swojej kwatery w Wilanowie. Nie wiem, czy powstańcy się tego spodziewali, czy nie, w każdym razie na południowym krańcu swojego osiedla na pierwszym piętrze zainstalowali karabin maszynowy. Osiedle to było bardzo charakterystyczne przestrzennie. [Powstańcy] podpuścili tych żołnierzy bardzo blisko i ich wysiekli, zrobili masakrę – jak na warunki powstańcze. Oddział Wehrmachtu szybko się wycofał, zostawiając na tym polu zabitych i rannych. Sadyba była końcem pewnego zespołu miejskiego i było tam pole. Ranni zostali wzięci do szpitala, który już od dawna funkcjonował w tak zwanych centralnych blokach na ulicy Okrężnej. Widziałem tych rannych. (Tadeusz Rolke, 15 lat)
15 sierpnia, po wyjściu Niemców z Fortu Dąbrowskiego… opuścili Niemcy Fort Dąbrowskiego, gdzie mieli piekarnię i tam jakiś oddział wojskowy stał, wtedy dopiero ruszyła się Sadyba, czyli ruszyły te zgrupowania na Sadybie, wyszły z podziemia jakby powiedzieć i zajęły tą Sadybę już jako do akcji powstańczej. Jeden z naszych kolegów zgłosił się do dowództwa i wciągnął nas właśnie do tego zgrupowania, które operowało na Sadybie. (Andrzej Bukar, 17 lat)
Entuzjazm prawdopodobnie był, ale w pierwszych dniach Powstania. A już wtedy, kiedy myśmy weszli… jak po 15 sierpnia było widoczne, że jesteśmy zostawieni prawie na pastwę losu, komunikaty nie przynosiły żadnych pozytywnych meldunków, to ci ludzie to wyczuwali. Jeśli chodzi o entuzjazm to w tych pierwszych dniach na pewno był, z tym, że malał z dnia na dzień na skutek braku broni, amunicji. (Andrzej Bukar, 17 lat)
Bardzo niedobre uzbrojenie, zupełnie śmieszne. Pod koniec sierpnia Niemcy zainteresowali się Sadybą jako miejscem strategicznym, jakby nie było bliskim Wisły. Chodziło o oczyszczenie dostępu powstańców do Wisły w razie lądowania z Pragi. Jeśli pokazał się na ulicy Sobieskiego niemiecki czołg, to posłaniec biegł, bo w posiadaniu załogi Sadyby była jedna rusznica przeciwpancerna. Przedwojenna broń przeciwpancerna, dosyć dobra. Była jedna, więc jak od zachodu pokazał się czołg, to trzyosobowa załoga biegła w stronę czołgu i usiłowała do niego wystrzelić. Jak był meldunek, że czołg pokazał się od strony Siekierek, to rusznica biegła w stronę Siekierek. To było śmiechu warte. (Tadeusz Rolke, 15 lat)
Zupełnie względnie było do 30 [sierpnia]. (Leokadia Pauzewicz, 19 lat, sanitariuszka, łączniczka)