Skwer Ormiański zyskał niedawno gruszę pamięci. Na podobnej gruszy mieszkańcy Sadyby wieszali podczas wojny karteczki z informacjami o poszukiwanych osobach.
Sadyba skrywa jeszcze jedną historię o drzewie, które pamięta dawne czasy. W 2007 roku spisała ją i opowiedziała przedwojenna mieszkanka osiedla, Maria Burdowicz-Nowicka.
„Wiosną wszyscy uczniowie wybiegali w czasie przerwy przed szkołę. Za szkołą rosło duże stare drzewo. Organizowaliśmy zawody: kto pierwszy dobiegnie do drzewa. Jednak koło drzewa można było przebywać krótko, aby nie spóźnić się na lekcję.
Pewnego dnia woźna dzwoniła na rozpoczęcie lekcji, a my, kilkoro uczniów z klasy IV, byliśmy wciąż przy drzewie. Aby nie spóźnić się na lekcje wskoczyliśmy przez otwarte okna do klasy, brudząc parapety. Pani Wanda wchodziła do klasy w momencie, gdy ostatni uczniowie pokonywali otwarte okna. Od razu zadała pytanie: Kto wchodził przez okno? Wstałam. Otrzymałam reprymendę, którą pamiętam do dziś. Na polecenie pani Wandy wszyscy, którzy wskoczyli do klasy przez okno, mieli podczas przerwy umyć parapety. Dodatkowo było dla mnie wstrząsające, że ukochana pani Wanda nie zwróciła się do mnie jak zawsze po imieniu, ale po nazwisku. Każdy obawiał się, że nasza Pani poruszy tę sprawę na wywiadówce i o naszym zachowaniu dowiedzą się rodzice. A jednak - na szczęście - tak się nie stało."
W 2007 roku Maria Burdowicz przywołała tę historię podczas publicznego wykładu o historii przedwojennej drewnianej szkoły podstawowej na Sadybie. Po wykładzie wskazała na drzewo (w zasadzie dwa drzewa rosnące obok siebie), o którym mówiła. Moment ten uwieczniony został na słabej jakości zdjęciu (w górnym rogu ilustracji).
Najokazalsze drzewo w okolicy rośnie do dziś tuż przy boisku do piłki nożnej na Skwerze Ormiańskim.