O majowym odpuście na cześć świętego Bonifacego w Czerniakowie często pisały dziewiętnastowieczne warszawskie gazety i wydawano nawet z tej okazji pamiątkowe broszurki.
Ciało rzymskiego męczennika sprowadził pod koniec XVII wieku do Warszawy marszałek wielki koronny Stanisław Herakliusz Lubomirski. Relikwie św. Bonifacego, złożone w krypcie pod ołtarzem głównym w kościele czerniakowskim, słynęły licznymi łaskami. Ich dowodem były wota składane przez wdzięcznych wiernych przy grobie Świętego.
Najwcześniejszym wymienianym cudem jest uzdrowienie Marianny, córki Franciszka Szneydera z Warszawy, w 1710 roku. Św. Bonifacemu polecali się szczególnie cierpiący na choroby oczu, a także kasjerzy, gdyż uważali go za swojego patrona.
Bernardyni w już 1728 roku wystarali się u papieża Benedykta XIII o odpust na dzień świętego Bonifacego – 14 maja, który w kolejnych latach stolica apostolska przedłużała. W 1799 roku odpust rozciągnięto na całą oktawę jego święta. Nawet po kasacie zakonu (po powstaniu styczniowym) wierni ściągali do Czerniakowa.
Tłumy pielgrzymów z Warszawy
Warszawianie tłumnie pielgrzymowali do tej podwarszawskiej wsi. Tylko w niedzielę 20 maja 1860 roku przez rogatkę belwederską na odpust pieszo przeszło 5600 osób, przejechało 86 powozów, 76 dorożek, 93 bryczki, 4 omnibusy i 12 osób konno, zaś przez rogatkę czerniakowską przybyły 1654 osoby pieszo, 19 powozów, 27 dorożek, 76 bryczek i 11 osób konno.
Utworzona pod koniec XIX wieku kolejka wilanowska nie nadążała z przewozem tak wielu pasażerów. W niewielkiej świątyni w czasie nabożeństw panował straszny tłok, a większość wiernych słuchała mszy stojąc na przykościelnym cmentarzu.
Karczma i kramy z paciorkami, żołnierzykami i pierścionkami
Jednak majowe wycieczki do Czerniakowa nie były dyktowane jedynie pobożnością warszawiaków. Były wspaniałą okazją do odpoczynku od miejskiego zgiełku. Czerniakowska karczma nie była w stanie obsłużyć wszystkich przyjezdnych. Powozy wypełniano więc potrawami i napojami, które podróżni mogli spożyć na świeżym powietrzu.
Włościanie sprzedawali mieszkańcom miasta śmietanę, chleb i inne wiejskie specjały. Wokół kościoła poustawiane były niewielkie kramy, które oferowały, oprócz różnych smakołyków, obrazki, medaliki, paciorki, malowane żołnierzyki, tombakowe pierścionki i inne odpustowe pamiątki.
Rozrywki dla przyjezdnych: figury woskowe, karuzel i huśtawki
Dla przyjeżdżającej na odpust ludności organizowano rozmaite rozrywki. W 1852 roku „przy ostatnim domu we wsi”, jak podaje „Kurier Warszawski”, wzniesiono namiot, w którym Karol Lick miał swój „gabinet mechaniczny”. Znajdowały się w nim naturalnej wielkości poruszające się figury woskowe, które były ustawione tak, aby wyobrażać konkretne sceny religijne. Pierwsza grupa ilustrowała Wieczerzę Pańską („podług słynnego obrazu Leonarda da Vinci”), druga Chrystusa w Ogrójcu, a trzecia Pożegnanie Chrystusa z Marią. Widowisku towarzyszyła muzyka pozytywy i stosowna narracja.
Natomiast w 1855 roku „dla zabawy gawiedzi stanął w Czerniakowie karuzel i huśtawki”. Autor relacji z odpustu w „Dzienniku Warszawskim” pisał: „Trzeba widzić tych podrastających chłopaków, z jaką miną i fantazyją dosiadają drewnianych koni i niby kopję, pręt żelazny ująwszy w dłonie trafiają do pierścienia”.
Robiono nawet zakłady (o pierniki, pomarańcze i inne dostępne drobne przedmioty), który z chłopców osiągnie lepszy wynik. Inną atrakcję przewidziano dla przyjezdnych w 1860 roku - Włoch Rungaldier pokazywał „obrazy optyczne i widok Rzymu”.
Okazja do zaprezentowania najmodniejszych strojów
Majowe wycieczki na odpust do Czerniakowa, tak jak inne podobne uroczystości religijne, były też okazją do zaprezentowania najmodniejszych strojów.
W kilku przekazach jednak znaleźć można opinię, że na odpust nie zmierzała głównie elita warszawska, lecz najliczniej reprezentowani byli zwykli mieszkańcy miasta. Redaktor „Dziennika Krajowego” w 1843 roku tak relacjonował wyprawę do Czerniakowa: „Nie był to ten elegancki świat, z którego się możesz codziennie na kamiennych chodnikach lub w Saskim ogrodzie naśmiewać; nie ten niemiecki świat, co w ogródkach za miastem piwo spija i gra w kręgle - byli to obywatele miasta Warszawy. Inny też charakter ich twarzy, jakaś myśl pobożna, surowa, uroczysta zajmowała wszystkich”.
* * *
Tekst zamieszczony pierwotnie na wortalu Muzeum w Wilanowie (www.wilanow-palac.pl), publikujemy za zgodą dyrekcji tej instytucji; autorka: Magdalena Herman, copyright: © Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie. Tytuł, wstęp i śródtytuły pochodzą od redakcji.