Urodzony pod Łodzią, mieszka w Tel Avivie. Na co dzień występuje jako perkusista znanych zespołów młodzieżowych w Izraelu. Ale poza muzyką pochłania go też druga pasja. Społecznika. Prowadzi zajęcia edukacyjne dla młodzieży w Tel Avivie, a od czasu do czasu organizuje wycieczki edukacyjne do Polski
Od kilku lat przyjeżdża do dworku przy Jeziorku Czerniakowskim z grupami młodzieży z Izraela. Opowiada im wtedy o historii tego miejsca i związkach z ruchem młodzieżowym, którego jest członkiem i animatorem. W sobotę, 23 marca 2013, wraz z kilkusetosobową grupą młodzieży żydowskiej, miał zawiesić na terenie dworku przy Bernardyńskiej 1 tabliczkę informacyjną o żydowskiej farmie, która mieściła się tu w czasie II wojny światowej. Ostatecznie, obowiązki zatrzymały go jednak w Izraelu. Nie przeszkodziło mu to jednak śledzić przygotowaną przez siebie uroczystość na żywo za pośrednictwem telefonu komórkowego.
Sadyba 24: Skąd wziął się pomysł stworzenia znaku informacyjnego o żydowskiej farmie na Czerniakowie?
Uri Meiselman:W tym roku przypada 70. rocznica wybuchu Powstania w warszawskim Getcie. Jako członkowie ruchu młodzieżowego chcieliśmy upamiętnić kilka miejsc w Polsce, które są ważne dla młodzieży żydowskiej - tych powstałych tu przed wojną jak i w trakcie wojny. Farma szkoleniowa – kibucowa na Czerniakowie jest jednym z takich miejsc. Była jedną z podziemnych baz ruchu Hechalutz-Dror w Polsce – ruchu, z którego my wywodzimy swoje korzenie.
Co oznacza dla Żydów kibuc na Czerniakowie?
Kiedy mówi się im o tym miejscu, Żydzi zgodnie przyznają, że jest ono ważne. Że to symboliczny przykład pomocy, jakiej udzielali Polacy Żydom w trakcie holocaustu. Prawda jest jednak taka, że większość Żydów tego miejsca po prostu nie zna. Gros grup przyjeżdżających do Polski odwiedza tylko obozy koncentracyjne, getto, cmentarz żydowski i synagogi. Uważam, że warto tę trasę poszerzyć o miejsca, w których przed wojną i w trakcie wojny działał młodzieżowy ruch Chaluców.
Kim oni byli?
Byli młodymi ludźmi, którzy marzyli o sprowadzeniu się do Izraela. Szkolili się w uprawie roli, kulturze hebrajskiej i życiu wspólnotowym, mając nadzieję, że tak przygotują się do pionierskiej pracy w Izraelu. Jak widać, wojna nie przekreśliła ich marzeń i ideałów.
Czym się zajmowali na farmie w Czerniakowie?
W ciągu dnia młodzi Chaluce pracowali przy uprawie roli, a nocą debatowali, słuchali wykładów, tańczyli, prowadzili działalność kulturalną. Co więcej, użyczali swoich baraków jako noclegowni dla podziemnych kurierów żydowskich, którzy potrzebowali miejsca do spania poza gettem.
Jaki był stosunek polskiego właściciela gospodarstwa do tej podziemnej działalności Żydów?
Trudno uwierzyć, żeby o niej nie wiedział. W innych gospodarstwach, w których taka działalność była prowadzona, Polacy - zaraz po tym, jak się o tym dowiadywali - donosili władzom. Na Czerniakowie czegoś takiego nie było. Nawet kiedy ukrywali się tu Żydzi spoza gospodarstwa. Zatwarnicki wręcz obiecał Chalucom, że ostrzeże ich zawczasu, gdyby kazano mu wydać ich Niemcom. Negocjacje z nim prowadziła Leah Perlstein, szefująca grupie żydowskich robotników, która zmarła w trakcie małego powstania w styczniu 1943 r. Warto przy tej okazji wspomnieć, że Zatwarnicki nie miał uprzedzeń do Żydów, dobrze ich traktował. W porównaniu do innych gospodarstw, warunki życia i pracy na farmie u Zatwarnickiego były znakomite. Zatwarnicki darzył Chaluców sporym zaufaniem, dawał im w pracy dużą autonomię.
Czy nadal żyją ludzie, którzy pamiętają kibuc na Czerniakowie?
Icchak Cukiermani Cywia Lubetkin przywołują go w swoich wspomnieniach, podobnie jak ich przyjaciel Joseph Korniansky. Spośród tych, którzy żyją do dziś, nie znam nikogo, kto by miał osobiste doświadczenia z życia na tutejszej farmie.
Żydzi zainteresowali się tym miejscem stosunkowo niedawno. Dlaczego?
Wcześniej nie wiedzieliśmy, gdzie ono dokładnie jest. Znaliśmy je z przekazów ludzi, którzy przeżyli wojnę, ale nie znaliśmy dokładnego adresu. Pierwszy raz dowiedzieliśmy się o tym dworku na Czerniakowie dopiero w 2011 roku. Zadzwoniła do nas wtedy do Tel Awiwu Ambasada Izraela w Polsce z pytaniem, czy moglibyśmy zaangażować się w stworzenie prezentacji na seminarium o historii dworku. Jak się potem okazało, namówili ich do tego i nawiązali pierwszy kontakt społecznicy z Towarzystwa Miasta Ogrodu Sadyba. To był dla mnie niesamowity moment. Po tym, jak zburzono budynek kibucu na Grochowie, już od pewnego czasu intensywnie szukaliśmy nowego miejsca na spotkania edukacyjne z młodzieżą izraelską, a tu traf chciał, że odkryliśmy miejsce o porównywalnej historii, a przy tym całkowicie ukryte przed światem. To było jak grom z jasnego nieba. Bardzo się cieszę, że w końcu znaleźliśmy to miejsce. Lubię tutaj przyjeżdżać. To miejsce z duszą.