Urzędnicy stołecznego ratusza chcą poluzować zasady budżetu obywatelskiego, by zachęcić do udziału większą liczbę mieszkańców Warszawy. Jedna z tych zasad zwiększa szanse osiedli, takich jak stara Sadyba, które nie mają intensywnej zabudowy i licznej bazy głosujących, ale za to mają zaangażowaną, aktywną społeczność.
Mieszkańcy starej Sadyby walczą z plagą domów zamienianych na hostele. W jednym z nich na piętrowych łóżkach, w tym w garażu, przebywało do niedawna nawet 25 kierowców tanich taksówek. Oficjalne pisma o pomoc do służb porządkowych i urzędów nie odnoszą skutku.
Warszawska Sadyba stoi tenisem od lat 1920., kiedy pierwszy kort wybudowano na osiedlu spółdzielczym Społem przy Jodłowej. W tym samym miejscu, choć kilkadziesiąt metrów dalej, do dziś działa klub tenisowy. W ostatnią sobotę rozegrano tam turniej deblowy.
Powstały ze środków budżetu obywatelskiego, mały przeszklony budynek w środku parku okazał się niechcianym dzieckiem dla miejskich instytucji. Ani Zarząd Zieleni, ani Dzielnica Mokotów nie chcą go finansować, mimo że pełni ważną rolę dla lokalnej społeczności, a podobnych obiektów kulturalnych na starej Sadybie nie ma. Czy stołeczny ratusz w ostatniej chwili uratuje swój sztandarowy projekt?
Po przedwakacyjnym szaleństwie, kiedy każdy kolejny miesiąc obfitował w kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt wydarzeń społecznych i kulturalnych, po wakacjach stara Sadyba wróciła do normalnego tempa. Oto zebrane w jednym miejscu imprezy, które odbędą się na tym zabytkowym osiedlu we wrześniu.