Kiedy trzy lata temu szukano w Warszawie miejsca, które mógłby uroczyście otworzyć prezydent Armenii, padło na duży zieleniec przy Powsińskiej. Park nazwany pośpiesznie Skwerem Ormiańskim od początku budził protesty lokalnej społeczności Sadyby. Dziś nie ma po protestach śladu, ale nowa nazwa nadal wydaje się obca dla osiedla.
Kiedy trzy lata temu szukano w Warszawie miejsca, które mógłby uroczyście otworzyć prezydent Armenii, padło na duży zieleniec przy Powsińskiej. Park nazwany pośpiesznie Skwerem Ormiańskim od początku budził protesty lokalnej społeczności Sadyby. Dziś nie ma po protestach śladu, ale nowa nazwa nadal wydaje się obca dla osiedla.