Jeszcze tylko 3 dni zostały na zgłoszenie projektu do nowego budżetu partycypacyjnego. Jak potwierdził nam Przemek Pasek z fundacji Ja Wisła, jednym z projektów, które zostaną zgłoszone z rejonu starej Sadyby, jest trzeci etap jego „Ścieżki dla Jeziorka Czerniakowskiego”.
Zanim poznamy szczegóły nowego pomysłu, pokazujemy jeden z elementów pierwszego etapu projektu, który właśnie się zakończył. To 14 koszy na śmieci, wykonanych z wikliny. Pokazane na profilu FB, natychmiast wzbudziły entuzjazm Internautów. - Te kosze super wpasowują się w krajobraz – skomentowała Aleksandra Karkowska. - Świetna sprawa. (…) Tego nam, wędkarzom brakowało pod ręką. Brawo! - dodał Radosław Mysial. - Fajna akcja, fajni ludzie! – dorzuca Piotr Krasiński.
Żywy mebel z lokalną inspiracją
Wiklinowe kosze znad Jeziorka są wyjątkowe pod kilkoma względami. Po pierwsze, to rękodzieło ekologiczne, wykonane specjalnie dla tego projektu. Do tego, dopasowane formą do lokalnej tradycji. Przemek Pasek: - Inspiracją dla formy koszy była "wiraszka", zwana też "wirszą", pleciona pułapka na ryby, stosowana przez mieszkańców Czerniakowa i Siekierek w wodach Jeziorka od zarania dziejów do połowy XX w. Współczesne wiraszki w formie koszy są przeznaczone do łapania odpadów.
Nietypowe jest też to, że kosze są żywe. Posadowione są bowiem na żywokołach wierzbowych, czyli na ponad metrowych słupkach - pędach wierzby, które mają zdolność wytwarzania korzeni i rozwoju uśpionych pędów. - Wiosną powinny wyrosnąć z nich gałązki! – cieszy się Pasek. I zapowiada: - Słupki wokół kosza będzie można kształtować w formie wierzby głowiastej, tak by móc korzystać z podstawowej funkcji kosza.
Mebel do zjedzenia
- To oczywiście eksperyment – przyznaje jego autor. - Nikt jeszcze nie robił żywych koszy, ale wierzę, że się uda i zadziała. Na pewno wyjdzie wiele niespodzianek. Na przykład boję się, że bobry zwęszą kosze i będą je zjadać. Zeżarły mi zmagazynowane za blisko jeziorka 19 sztuk żywokołów!
Zagrożenie jest całkiem poważne. Cztery bobry, które mieszkają od kilku lat po drugiej stronie akwenu w stosunku do kąpieliska WOPR przy Jeziornej, masowo podcinają wszystkie drzewa wokół Jeziorka. Ich łupem padają zarówno wierzby, które są ich ulubionym przysmakiem, jak i bardziej cenne drzewa rosnące nad brzegiem.
Internauci boją się jednak czegoś innego niż bobry. - Czy uzgodnione jest na papierze, kto je (kosze – red.) będzie opróżniał? – pyta Radosław Mysial. Przemek Pasek przewidział i ten kłopot. - Od Nowego Roku powinien zacząć działać nowy projekt (budżetu partycypacyjnego – red.) i w jego zadaniach jest m.in. opróżnianie koszy.
14 z wikliny i 25 z betonu
Na razie, wokół Jeziorka ustawionych jest 14 koszy wiklinowych z 240-litrowym workami. Można je spotkać od mostu wzdłuż skarpy w kierunku dworku, za lodownią, przy Bernardyńskiej i na cyplu za plażą przy boisku Delty. Autor i zarazem wykonawca projektu „Ścieżka dla Jeziorka Czerniakowskiego” obiecuje, że w kolejnej edycji projektu postara się o dostawienie kolejnych sztuk tych ekologicznych mebli.
Na razie jedynym miejscem, w którym nie ma wiklinowych koszy, jest kąpielisko przy budynku tzw. WOPR-ówki przy Jeziornej. Na tej dużej działce, graniczącej z boiskiem Delty Warszawa, jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia Zakład Gospodarki Nieruchomościami dzielnicy Mokotów ustawił bowiem aż 25 nowych koszy betonowych. Ich równomierne rozmieszczenie na zielonej polanie przeraziło Internautów. Na lokalnych profilach Sadyby i Jeziorka Czerniakowskiego nazwali betonowe kosze „koszmarem”, „fatalną pomyłką”, albo „monumentalnym założeniem a' la Cmentarz Komunalny Północny”.
Tymczasem, jak poinformował nas Zbigniew Sklepkowski z ZGN Mokotów, kosze trafiły nad Jeziorko w reakcji na powtarzające się skargi mieszkańców na zbyt małą liczbę koszy w czasie sezonu wakacyjnego. Przedstawiciel ZGN uspokaja jednak, że obecne usytuowanie koszy jest tylko tymczasowe.
Z powodu zbyt grząskiego gruntu i dużego ciężaru mebli (każda sztuka waży ok. 250 kilogramów), kosze pozostaną na razie tam, gdzie zostały wyładowane. – Czekamy z przeniesieniem do wiosny, kiedy grunt nie będzie już tak miękki – mówi Sklepkowski. - Jeśli jednak ktoś chciałby nam pomóc rozlokować te kosze na łące przy kąpielisku, zapraszamy do zaznaczenia ich proponowanej lokalizacji sprayem – zachęca urzędnik.