Ta sprawa bulwersuje naszych czytelników od wiosny tego roku. To dzięki nim dowiedzieliśmy się, a potem udowodniliśmy, że w bliskiej okolicy Jeziorka Czerniakowskiego, przy ul. Augustówka 7, trwa nielegalna budowa osiedla. Niedawno ten fakt oficjalnie potwierdził nam nadzór budowlany. Kiedy jednak zapytaliśmy o wysokość kary, jaką nałożono na dewelopera, spółkę Wawa Novum Sześć Sp. z o.o., urząd stwierdził bez słowa wyjaśnienia, że kary nie było. To wzburzyło naszych czytelników jeszcze bardziej.
Nie ma kary dla Wawa Novum Sześć
Kolejne próby kontaktu z nadzorem budowlanym przyniosły całkowity zwrot akcji. Kiedy dopytaliśmy o to, jakie były przyczyny niewymierzenia kary, skoro stwierdzono naruszenie przepisów prawa budowlanego, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego ogłosił ku naszemu zaskoczeniu, że kary faktycznie nie było, ale została za to ustalona dla inwestora opłata legalizacyjna. - Wyjaśniam, że opłata legalizacyjna jest opłatą obowiązkową nie karą – oświadczyła zastępca powiatowego inspektora, Agnieszka Plackowska.
To osobliwe wytłumaczenie. Jeśli bowiem przyjrzeć się definicji słowa kara, to dowiemy się, że jest to „dolegliwość określona przepisami prawa, która stanowi sankcję za naruszenie norm prawnych, wymierzaną przez uprawnione podmioty, takie jak sądy lub organy administracji publicznej.” W potocznym języku, za złamanie prawa czeka nas kara. Może się ona nazywać grzywną czy opłatą obowiązkową, ale to nadal kara.W prawie budowlanym opłata legalizacyjna (za umożliwienie legalizacji samowoli budowlanej) jest nakładana przez nadzór budowlany, a kara grzywny (za naruszenie przepisów) - z innego paragrafu - przez sąd.
Jest opłata, ale… dziwnie niska
Porzucamy jednak dywagacje językowe, bo ważniejsza jest dla nas wysokość opłaty legalizacyjnej. A jeszcze bardziej to, czy jest ona dotkliwa dla inwestora.
Jak właśnie poinformowała nas szefowa PINB, Oksana Krak, opłata ta wyniosła 125 000 zł. Przedstawicielka nadzoru budowlanego nie wyjaśniła, w jaki sposób wyliczono tą kwotę. - Sposób wyliczenia opłaty legalizacyjnej reguluje ustawa z dnia 7 lipca 1994 r. Prawo budowlane i organ powiatowy naliczył ww. opłatę zgodnie z przewidziana procedurą - podała.
Jak wygląda ta procedura? To zwykły iloczyn czterech liczb: Stawka opłaty (s) x mnożnik ustawowy x współczynnik kategorii obiektu budowlanego (k) x współczynnik wielkości obiektu budowlanego (w). Brzmi zawile? Na pierwszy rzut oka tak, ale tylko pozornie. Bo dwie z tych czterech liczb są określone przez ustawodawcę z góry. Są niezmienne. Stawka opłaty, to wyjściowa kwota, którą można tylko zwielokrotnić w zależności od okoliczności przestępstwa. Wynosi ona zawsze 500 zł. A mnożnik ustawowy wynosi zawsze 50.
Zmieniają się tylko współczynniki. Ale nie dowolnie. Według załącznika do Prawa Budowlanego w przypadku budynków mieszkalnych innych niż jednorodzinne, czyli w przypadku kategorii nr 13, współczynnik kategorii obiektu wynosi zawsze 4. Na koniec zostaje ostatnia z czterech liczb – współczynnik wielkości obiektu. Tu ustawodawca dał cztery opcje w zależności od kubatury w m3. W przypadku budynków wielorodzinnych o czwartej, najwyższej kubaturze, tzn. powyżej 10.000 m3 (inwestycja przy Augustówka 7 miała pierwotnie kubaturę 17302 m3, a w obecnym wniosku 18747 m3), wskaźnik wielkości obiektu wynosi 2,5.
Podsumowując, wysokość opłaty legalizacyjnej dla inwestycji przy Augustówka 7 powinna wynosić: 500 zł x 50 x 4 x 2,4. Czyli 250 tys. zł. A wynosi… 125 tys. zł.
***
Jak wytłumaczyć dużą różnicę w wyliczeniach opłaty legalizacyjnej? Czy ta opłata została skalkulowana prawidłowo? Jeśli naliczono 125 tys. zł, to znaczy, że współczynnik wielkości obiektu został przyjęty jako 1,25 (co nie jest standardowe) lub zastosowano inny mnożnik kategorii (np. 2) – co byłoby niezgodne z tabelą w Prawie Budowlanym. Być może więc w dokumentacji pojawiły się nietypowe podstawy prawne, których nie uwzględniono w typowej procedurze?
Nadzór budowlany podając wysokość opłaty z góry odmówił nam wyjaśnień, zasłaniając się orzecznictwem sądów („Wyjaśnienia, motywacje i tłumaczenia organu nie są objęte zakresem przedmiotowym ustawy o dostępie do informacji publicznej i jako takie nie podlegają udostępnieniu w trybie jej przepisów.”).
I druga sprawa: czy 125 tys. zł to kwota dotkliwa dla dewelopera? Przy dzisiejszych cenach sprzedaży mieszkań wynoszących 18-20 tys. zł/m2, jest to równowartość 6-7 metrów kwadratowych mieszkania. Czy taka nie-kara odstrasza przed łamaniem prawa?
