Stara Sadyba nie może narzekać na infrastrukturę rowerową. Osiedle przecinają dwie (w dużej mierze) asfaltowe drogi rowerowe – jedna wzdłuż Sobieskiego, druga wzdłuż Powsińskiej. Obie prowadzą z południa na północ. W każdy weekend śmigają tędy setki rowerzystów. Pomagają im w tym tzw. totemy – ustawione przy drodze słupy, podpowiadające kolorem światła, czy warto przyspieszyć, zwolnić czy jechać równym tempem, by płynnie przejechać przez najbliższe skrzyżowanie. Rowerzyści mogą też na Sadybie skorzystać ze stacji naprawczych i stacji Veturilo.
Znacznie gorzej jest z drugą osią: wschód-zachód. Wzdłuż Nałęczowskiej nie ma żadnej ścieżki, a wzdłuż św. Bonifacego jest tylko stara i nierówna droga na odcinku między Powsińską i Gołkowską, wyłożona fazowaną kostką Bauma. Brakuje też infrastruktury towarzyszącej - słupów sygnalizacyjnych, stacji naprawczych, czy stacji Veturilo.
Wielkie nadzieje mieszkańców Sadyby na załatanie dziury w połączeniach rowerowych wschód-zachód rozbudziła niedawna propozycja stołecznej radnej Melanii Łuczak (Lewica Miasto Jest Nasze). W interpelacji do Prezydenta Trzaskowskiego, zapytała, czy „ze względu na zwiększenie bezpieczeństwa i komfort poruszania się rowerzystów” możliwe jest wyznaczenie drogi rowerowej „obustronnie przy wykrojeniu tego z ulicy”. Chodziło o odcinek św. Bonifacego między Sobieskiego i Powsińską. To szeroka, przeskalowana ulica, która wciąż ma dość miejsca na wykrojenie pasów rowerowych, oddzielonych od jezdni separatorami lub barierkami.
Nadzieje w górę
Kiedy stołeczny ratusz rozważał jeszcze, co odpisać radnej miasta, inwestycję próbowali wpisać do przyszłorocznego budżetu radni dzielnicy Mokotów. Jeden z pomysłodawców, radny Jacek Grzeszak (Lewica Miasto Jest Nasze) opisał tą i inne inwestycje na Facebooku, a wpis skomentował Mikołaj Pieńkos, zastępca dyrektora ds. strategii i bezpieczeństwa ruchu w Zarządzie Dróg Miejskich w Warszawie. Dał do zrozumienia, że pomysł nowej drogi rowerowej jest realny, ale nie w kontekście budżetu dzielnicy, ale Wieloletniej Prognozy Finansowej miasta. „Wniosek o wprowadzenie tego (zadania inwestycyjnego) do Wieloletniej Prognozy Finansowej jest już procedowany” – stwierdził.
Nadzieje w dół
Rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich, Jakub Dybalski, nie odniósł się do zachęcającej informacji, przekazanej przez dyrektora Pieńkosa. Zamiast tego przedstawił dość chłodną ocenę zmian na św. Bonifacego. Przekonywał, że priorytet mają te zadania, które już zostały powierzone drogowcom i te, które dają jak największy efekt synergii. - Czyli nie tylko zbudowanie ddr-u, ale też poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego, poprawę warunków dla pieszych i uporządkowanie organizacji ruchu” – tłumaczy Dybalski.
Przy tak określonych kryteriach, przedstawiciel stołecznych drogowców jasno wskazuje miejsce, jakie nowa droga rowerowa na św. Bonifacego zajmuje wśród priorytetów miasta.
„W tym rejonie priorytetowe jest dla nas po pierwsze przebudowanie św. Bonifacego od pętli Stegny do Sikorskiego, bo tam braki są największe (ani ddr, ani chodnika) i tu zawnioskowaliśmy o pieniądze do rady miasta. Po drugie, modernizacja dróg rowerowych i chodników wzdłuż Sobieskiego w zakresie nieujętym pracami Tramwajów Warszawskich. Wybraliśmy wykonawcę, będzie miał 3 miesiące na wszystkie prace, od momentu podpisania umowy. Na ten moment więc tematu (drogi rowerowej wzdłuż św. Bonifacego od Sobieskiego do Powsińskiej – przyp. red.) nie ma. Nie dlatego, że nie jest uzasadniony (bo jest), tylko dlatego, że nie jesteśmy w stanie zrobić wszystkiego naraz” - przekonuje rzecznik ZDM.
W podobnym tonie odpisał radnej Melanii Łuczak, zastępca prezydenta Warszawy, Tomasz Mencina. Potwierdził, że „w ocenie zarządcy drogi przebudowa tego odcinka ulicy jest zasadna”. Ale kolejność prac na św. Bonifacego podał dokładnie taką, jak wskazali nam stołeczni drogowcy.
***
Na poprawę bezpieczeństwa rowerzystów z Sadyby na osi wschód-zachód trzeba więc będzie jeszcze zaczekać. Nie dlatego, że nie ma pieniędzy. Jak pokazują przykłady z miast zachodniej Europy (na zdjęciu ulica Barcelony), wykrojenie drogi rowerowej z ulicy wymaga głównie postawienia separatorów i znaków. Nie jest więc drogie. Wymaga za to woli politycznej na najwyższym szczeblu. Jak dowodzi najnowszy przykład zielonego deptaku pośrodku Kruczej, miasto jest gotowe wycofać się nawet ze swojego sztandarowego projektu byle nie narazić się kierowcom, którzy mogą zorganizować głośne protesty w obronie miejsc parkingowych. Póki co nie ma jeszcze publicznego projektu nowej drogi rowerowej na Sadybie, nie wiadomo więc, czy takie protesty byłyby tu uzasadnione.



 
						 
		  	 
					 
					 
					 
					 
					 
					 
					 
					 
					 
					 
					 
					 
					 
					 
					 
					