Zaczęło się od długiego wpisu na forum dla rodziców z Sadyby. 4 września aktywny członek grupy sąsiedzkiej rodziców z Sadyby i Stegien, użytkownik o pseudonimie Art Art, ostrzegł, by uważać na ciemnoskórego mężczyznę wyglądającego na bezdomnego, który krąży po okolicy. Kilka dni wcześniej, 29 sierpnia, nieznajomy miał zaatakować nianię autora w okolicach Okrężnej 41, próbując wyrwać jej wózek. W kolejnych dwóch dniach bezdomny miał zaczepiać też inne osoby. Autor wpisu opisał mężczyznę i dodał, że bezdomny może być chory psychicznie i nie mówi po polsku.
Lawina komentarzy – od „był agresywny” do „powiedział: dzień dobry”
Wpis na forum, przeklejony następnie na grupę „Sadyba” na Facebooku, uruchomił lawinę komentarzy. - Według relacji na różnych grupach sąsiedzkich już kilkukrotnie próbował wyrwać starszym kobietom wózki z dziećmi lub zaczepiał samotne młode kobiety – relacjonuje pani Olga. Potwierdza to pani Katarzyna: - My tez zgłosiliśmy wczoraj incydent zaczepiania naszych przedszkolaków na spacerze.
Świadkowie twierdzą, że bezdomny zachowuje się wobec nich agresywnie. - Ja go spotkałem, jak byłem na spacerze z żoną. Był agresywny i napastliwy. Ale go przegoniłem – pisze pan Piotr. - Wczoraj w nocy (około 1:30) ten człowiek chodził Okrężną i dzwonił do mojego domofonu kilkukrotnie. Nieco dziwna godzina na wizyty – uważa pan Paweł. Iza też opowiada o nocnej wizycie: - Też mnie zaczepiał, szedł z kołdrą okolice ulicy Zielonej, o 2 w nocy poszłam zanieść paczkę do Orlenomatu 2-3 tygodnie temu. Chciał papierosa i pogadać, szedł chwilę za mną, ale zrezygnował.
Nie wszystkim autorom komentarzy nieznajomy kojarzy się z niebezpieczeństwem i agresją. Niektórzy widzą w nim raczej osobę dziwną lub zaburzoną psychicznie. Katarzyna: „Spotkałam tego Pana przy Jeziorku (Czerniakowskim – przyp. red.) w pavlove (barek przy kąpielisku – przyp. red.). Rzeczywiście coś z nim nie halo było, bo siedział i mówił do siebie. Taki dobry monolog był. Coś też mnie próbował zaczepiać, ale ja wiem, czy wydawał się groźny?” Ania: „Codziennie go widzę w Parku Szczubełka. Tam też spędza noce. Nie widziałam jednak żadnych niepokojących sytuacji.” Kilka osób wspomina, że pozdrawiał ich po angielsku (Ewa: „Ja go spotkałam na Kołobrzeskiej. Zagadywał po angielsku, prosił o pomoc, ale raczej nie był agresywny”; Adam: „Dziś w Żabce go spotkałem, powiedział mi "dzień dobry").
Jak wynika z komentarzy zaniepokojonych mieszkańców Sadyby, pojawiają się już pierwsze objawy przerażenia i lęku. - On chodzi i robi zamieszanie - żona już przed nim uciekała z dziećmi – pisze pan Marcin. Paulina dodaje: „W ostatnią sobotę byłam z chrześniakiem ma spacerze i widząc Go siedzącego na ławce w jednej z alejek parku przy Powsińskiej na Sadybie przy kanałku zawróciłam i poszłam na drugą stronę ulicy.” Podobnie zareagowała Ewelina: „Nie miałam pojęcia, że stanowi zagrożenie. Od razu jak go zobaczyłam na ławce, zabrałam dzieci z placu zabaw.” O strachu pisze Emilia: „Od tamtego zajścia po raz setny zaczepia i nawet sieje postrach w małych zakładach fryzjerskich, gdzie kobiety muszą się na klucz zamykać, bo jest natarczywy” – zauważa.
Mieszkańcy: Policja nie przyjmuje zgłoszeń
Komentarze na Facebooku wykraczają poza relacje z wydarzeń. Niektóre nacechowane są silną niechęcią do obcych. Bywają wpisy odnoszące się do koloru skóry bezdomnego. Użytkownicy narzekają, że policja z pobliskiego komisariatu przy Okrężnej nie przyjmuje zgłoszeń w tej sprawie, bo unika drażliwego społecznie tematu nielegalnych imigrantów. Podejrzewają, że temat może być niewygodny politycznie ze względu na toczącą się obecnie w mediach przedwyborczą debatę o migrantach.
Emilia: „Wczoraj nie przyjęto od nas zgłoszenia ma policji”. Katarzyna: „Zgłoszenia nie przyjęto. Ale poradzono wystosować pismo prosto do prokuratury.” Natalia: „Ja również zgłaszałam sprawę na policję i niestety zostałam zignorowana przez pana policjanta.” Marzena: „Na komendzie nie widzą problemu i nie przyjmują zgłoszeń.”
Policja: Znamy sprawę
Oficer prasowy komendy rejonowej policji Warszawa II, podkom. Ewa Kołdys, potwierdza otrzymanie tylko jednego zgłoszenia w sprawie bezdomnego z Sadyby. I od razu zaznacza, że policja nie prowadzi statystyk dotyczących sytuacji, gdy obywatel przychodzi na posterunek i z różnych przyczyn nie decyduje się na złożenie formalnego zgłoszenia.
Nie wiadomo więc, czy faktycznie było więcej wizyt na komisariacie i dlaczego nie przerodziły się w formalne wnioski. Wiadomo natomiast, że w wyniku jedynego zarejestrowanego zgłoszenia policjanci doprowadzili podejrzanego na komisariat przy Okrężnej, przesłuchali go, postawili zarzuty i wypuścili na wolność. – Obywatelowi Senegalu postawiono zarzuty z artykułu 160. kodeksu karnego – precyzuje przedstawicielka policji. Przepis ten stanowi, że „kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.”
Sprawa jest jeszcze na tyle świeża, że - jak sprawdziliśmy - nie trafiła jeszcze do żadnej z dwóch właściwych prokuratur rejonowych: dla Mokotowa i dla Ursynowa. Nie ma więc wyznaczonego żadnego prokuratora nadzorującego i do momentu jego wyznaczenia nie toczy się postępowanie.
Bezdomny: Daj mi obywatelstwo
Kierowani wskazówkami z Facebooka, spotkaliśmy bezdomnego gościa z Senegalu w Parku Szczubełka przy Powsińskiej. W środku dnia siedział spokojnie na ławce, na pierwszej alejce od strony ulicy. Z daleka słychać było, że mówi coś do siebie, ale kiedy się zbliżyliśmy, podjął z nami spokojną rozmowę.
Łamaną angielszczyzną imigrant z Afryki wyjaśnił, że przede wszystkim zależy mu na zdobyciu obywatelstwa. – Daj mi paszport. Daj mi obywatelstwo – powtarzał wielokrotnie. Przyznawał, że brakuje mu jedzenia, dachu nad głową i pracy. Dawał jednak do zrozumienia, że pierwszym krokiem jest uzyskanie statusu prawnego. Senegalczyk nie był wobec nas natarczywy, choć momentami zachowywał się bardzo ekspresyjnie.
Caritas: Chętnie pomożemy
Nie wiemy, dlaczego policja wypuściła na wolność bezdomnego, skoro ten - jak twierdzi - nie ma paszportu, a więc dokumentu pozwalającego na legalny pobyt w Polsce. Nie wiemy też, dlaczego Senegalczyk nie szuka rozwiązania swojej sytuacji w formie jadłodajni dla bezdomnych, zakwaterowania w schronisku, czy pomocy prawnej.
Sprawdziliśmy, że taka pomoc jest możliwa. Centrum Pomocy Migrantom i Uchodźcom w Warszawie przy Towarowej zapewnia cudzoziemcom m.in. pomoc rzeczową i socjalną. Jak czytamy na stronie internetowej ośrodka, pomaga też „w organizacji codziennych spraw, takich jak kontakt z urzędami, wynajęcie mieszkania, przygotowanie pism i wniosków, tłumaczenie z języka polskiego w trakcie wizyt np. w urzędach”.
- Mamy 15 tysięcy zarejestrowanych – mówi Renata Makuch, doradca ds. integracji w Centrum Pomocy Migrantom i Uchodźcom przy Caritasie. I dodaje: - Realną, materialną pomoc – nie tylko informację - otrzymuje od nas ponad 150 osób dziennie – wczoraj było ich 180.
Upewniamy się, czy centrum nie jest sprofilowane głównie na uchodźców zza naszej wschodniej granicy, gdzie toczy się wojna. - Przychodzą do nas obywatele wielu krajów. Ukrainy też, ale nie tylko – mamy gości również z Syrii, Rumunii itd. Wczoraj gościliśmy 30 osób z Czeczenii – przekonuje Renata Makuch. I podkreśla: - Nie wyróżniamy chętnych pod względem koloru skóry. Osoby z ciemnym kolorem skóry są też u nas mile widziane.
Pytana, czy ośrodek zapewnia miejsce do spania, przedstawicielka Centrum odsyła nas do współpracującej z nim noclegowni Caritasu przy Żytniej. Ośrodek „Tylko”, prowadzony we współpracy z miastem, oferuje schronisko dla bezdomnych, jadłodajnię, łaźnię i mieszkania treningowe. W sumie 142 miejsc noclegowych, z czego 86 dla mężczyzn i 56 dla kobiet. – Tak, mamy jeszcze miejsca – słyszymy w słuchawce. – Trzeba się najpierw zgłosić do ośrodka pomocy społecznej, to oni kwalifikują i kierują do odpowiedniej noclegowni – dodaje przedstawicielka ośrodka.