Od kilku tygodni Jeziorko Czerniakowskie przeżywa stan oblężenia. Jak podsumowała Gazeta Wyborcza w dzisiejszym artykule, „głośna muzyka, libacje i swąd z grilla są tu na porządku dziennym”.
W tym samym artykule czytamy relację pani Agaty, która opowiada o „młodzieży, która z butelkami napojów wyskokowych chowa się po szuwarach i pije na umór, a później wymiotuje w różnych miejscach. Z plaży dochodzi też głośna muzyka, każdy z głośnikiem próbuje być głośniejszy od innych plażowiczów. – A kiedy ci schlani na umór wracają do domu, to ledwo trzymają się na nogach, sikają pod płotami, wrzucają puste butelki do ogródków. Dochodziło nawet do bijatyk, a przez cały wieczór słyszy się wiązanki przekleństw – na samo wspomnienie pani Agacie skacze ciśnienie.”
Na profilu naszego portalu na Facebooku, Elżbieta Bonder dzieli się podobnymi odczuciami. - Poprzedni weekend. Agresywna trójka plażowiczów o 8 rano pije piwo - są już wcięci - bluzgają do naszej trójki dziewczyn, że nas pobiją itp. Boimy się zostawić rzeczy na brzegu - mamy tam kluczyki, telefony itp. Straż miejska nie odbiera. Ratownik i pan z obiekty sportowego próbują pomoc i mówią, że nie wolno pić alkoholu na plaży. Ludzie ci są bardzo zdziwieni. Po czym pani z tego towarzystwa na oczach wszystkich kuca pod krzaczkiem na plaży i robi to, co później przysypuje paseczkiem. Po czym szykuje się do rozpalenia ogniska, żeby upiec parówki. Bluzgi latają na całą plażę - choć są już tam dzieci i schodzą się inni plażowicze. Panowie z mosiru i ratownik już nie interweniują. Koszmar. Straż znowu nie odpowiada, a my jesteśmy przerażone…
Podobnych relacji jest na Facebooku mnóstwo. Powtarza się w nich jeden wątek - narzekanie na brak pomocy ze strony służb porządkowych. Chodzi o Strażnika Jeziorka Czerniakowskiego, powołanego w tym roku przez Zarząd Zieleni Warszawy, ale również o straż miejską i policję.
Straż miejska: Nie mamy podstawy prawnej do karania w rezerwacie
Właśnie wyjaśniło się, że nadzieje mieszkańców na interwencje straży miejskiej są płonne. Straż miejska w ogóle nie poczuwa się bowiem do egzekwowania naruszeń porządku i bezpieczeństwa na terenie rezerwatu Jeziorka Czerniakowskiego. Taki jest wydźwięk pisma z 24 czerwca, które skierował naczelnik II oddziału terenowego straży, Artur Jakubiak do dyrektora Ośrodka Rekreacji i Sportu na Mokotowie, Krzysztofa Rosińskiego (OSiR opiekuje się kąpieliskiem Jeziorka Czerniakowskiego).
Naczelnik Jakubiak twierdzi w piśmie, że „strażnicy straży gminnych są uprawnieni do nakładania grzywien w drodze mandatu karnego jedynie za wykroczenie określone w art. 131 pkt 12 ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 o ochronie przyrody, czyli w zakresie ścigania sprawców wykroczeń wypalania łąk, pastwisk, nieużytków, rowów, pasów przydrożnych, szlaków kolejowych, trzcinowisk lub szuwarów.
I dalej informuje: - Ustawodawca nie nadał naszej formacji uprawnień do ścigania sprawców innych wykroczeń i deliktów administracyjnych określonych w ustawie o ochronie przyrody, w tym zaistniałych na terenie rezerwatu, a tym samym nie mamy podstaw prawnych do legitymowania tych osób, stosowania środków oddziaływania wychowawczego czy też ich karania.
Tym samym palenie grilli i rozpalanie ognisk, czy spożywanie alkoholu na terenie rezerwatu ujdzie wszystkim sprawcom płazem. Podobnie hałasowanie, czy kąpanie zwierząt. Naczelnik mokotowskiej straży miejskiej odsyła w tych sprawach do policji.
W poprzednich latach strażnicy miejscy poczuwali się do interwencji
Stanowisko naczelnika Artura Jakubiaka zaskakuje. W poprzednich latach straż miejska deklarowała bowiem zgoła inne podejście. W naszym artykule z 14 lipca ubiegłego roku referat prasowy straży miejskiej informował, że rezerwat został objęty wspólnymi kontrolami funkcjonariuszy II Oddziału Terenowego Straży Miejskiej m. st. Warszawy oraz policjantów KP Wilanów. (https://sadyba24.pl/wiadomosci/item/2632-jeziorko-czerniakowskie-przestanie-byc-imprezownia-policja-idzie-z-pomoca-mieszkancom-sadyby ).
W poprzednich latach, ta sama straż miejska zapewniała, że włączyła się w egzekwowanie zakazu spożywania alkoholu na terenie kąpieliska Jeziorka Czerniakowskiego, które wchodzi w skład rezerwatu przyrody. W naszym artykule z 23 czerwca 2016 Monika Niżniak z referatu prasowego straży miejskiej mówiła: - W ostatni weekend funkcjonariusze z patroli interwencyjnych przeprowadzili 14 kontroli tego miejsca. W obecności umundurowanych patroli straży miejskiej nie dochodziło do przypadków spożywania alkoholu na terenie przyległym do Jeziorka Czerniakowskiego. Odnotowano natomiast dwa przypadki zakłócania porządku publicznego. Interweniujący w tych przypadkach funkcjonariusze zakończyli czynności stosując środki oddziaływania wychowawczego. Kontrole mają charakter prewencyjny, a obecność umundurowanych funkcjonariuszy ma powstrzymać od niestosowania się do zakazu osoby wypoczywające nad Jeziorkiem. (https://sadyba24.pl/wiadomosci/item/1216-trwa-prohibicja-na-kapielisku-jeziorka-czerniakowskiego-stare-metody-nowe-efekty)
Czy zatem w ogóle nie ma już sensu dzwonić na straż miejską, gdy zauważymy niebezpieczeństwo w rezerwacie Jeziorka Czerniakowskiego? Naczelnik Artur Jakubiak uspokaja: - Pomimo niezmienionej sytuacji prawnej pragnę zapewnić, że interwencje zgłaszane z rejonów rezerwatów przyrody dotyczące zagrożenia życia i zdrowia mieszkańców będą realizowane bezzwłocznie w ramach stanu wyższej konieczności.